niedziela, 17 stycznia 2016

Od Grima cd Annabell

Zanurkować po żelka nie jest łatwo, gdy druga osoba robi to jednocześnie. Ale co to za problem.
Gdy zamarłem w bezruchu, przed oczami mając tylko Ann, cała ta paczka stała się nieważna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, a to z jednego prostego powodu- nigdy nie oglądałem jej z tak bliska. Może z ukosa czy z góry, ale twarzą w twarz? Nigdy. I chyba zacznę robić to częściej. Jej wielkie oczy w kolorze wiśni aż emanowały pięknem. Podobała mi się jej czystość, naturalność w każdym drgnięciu. Przez ułamek sekundy, dzięki zaskoczeniu wydawała się być taka niewinna, delikatna, ulotna jak morska bryza.
Nigdy wcześniej nie mogłem bliżej przyjrzeć się tym trzem czerwonym łzom na policzkach, a duecie z szaro-niebieskawym odcieniem futra urządziły w moich oczach teatr świateł...
Ale nic nie trwa wiecznie,prawda? Wadera złapała za parę żelków i odskoczyła w tył, chcąc utopić wspomnienia w kolorowej galaretce. Wrzuciła je na język i przełknęła równie szybko, a ja tylko ugryzłem się w język spuszczając wzrok na paczkę żelków. I znowu to samo...
Gdyby ta dziwna bariera między mną a Annabell, była ze szkła, już dawno roztrzaskałbym ją na kawałki. Ta niewidzialna ściana była jakby jednym wielkim znakiem ,,Stop".Na początku ów zakaz wydawał się być zwykłą formalnością, ale teraz on zaczyna być zwyczajnie wredny! Jakby nie chciał żebym był bliżej niej. Ale kto słucha się barier.
- Interesujesz się bronią i fechtunkiem?- Z rozmyślań wyrwał mnie głos Ann. W samą porę, nie potrzebowałem już więcej czasu. Miałem pewien pomysł, który mógłby się udać. Nie miałem i tak nic do stracenia, a jeśli się uda powiem raz na zawsze ,,baj baj" wrednym zakazom.
- Dość mile zajęcie, jeśli masz na jakiś czas dość magii.- Podszedłem do półki z bronią, siadając tuż obok niej.- ciekawa kolekcja.- przyznałem bez wyrazu.
- Trochę się to zbierało.- Na jej pyszczku pojawił się cień uśmiechu.
- A walczyłaś tym...wszystkim?- zerknąłem z dyskrecją na jej twarzyczkę, ale ona nadal lekko zakłopotana, patrzyła na swoją kolekcję.
- Pewnie tak. Chociaż nie tak od razu. Mało jest celów na taką broń.
-głównie ludzie, co?- Nachyliłem się nad jej czarnym uchem.
- Głównie ludzie.- Przyznała odwracając się w moim kierunku, ale gdy tylko to zrobiła, zdała sobie sprawę z bliskości mojego oblicza. Uniosła nieznacznie łeb, patrząc mi prosto w oczy.
A ja tylko przytuliłem ją do siebie, nie mówiąc nic. Wredna bariera ściskała pomiędzy nami, zwyczajnie rozdrażniona moim zachowaniem. Była jak uparta matka, nie dająca się zbliżyć do własnego dziecka. Niestety nie mogła zrobić nic,jeśli trafi się ktoś równie uparty. Mogła tylko odejść i roztrzaskać się jak szklany kieliszek.
- Grim...?- Annabell spojrzała mi w oczy, gdy tylko odsunąłem się od niej na chwilę.
- Daj spokój...- zaśmiałem się pod nosem.-...ile mam jeszcze czekać. Wiesz że nie wytrzymam tak długo.- nachyliłem się nad nią, aż w nozdrzach poczułam słodki zapach truskawki.
- Czy jesteś nap...
- Ile ty gadasz...- westchnąłem z uśmiechem, uciszając ją jednym, długim pocałunkiem. Na tyle długim by raz a dobrze uporać się z tą barierą
(Annie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT