Gdy nasze usta się zetknęły spojrzałam z niedowierzaniem na basiora. Nie
robiłam nic, tylko tak stałam i wpatrywałam się w Grima jakby zapach
żelków, widok jaskini czy odgłosy wycia wiatru i uderzania gradu nie
miały jakiegokolwiek znaczenia w tej właśnie chwili. Była to dla mnie
zupełnie nowa sytuacja przez co nie wiedziałam co zrobić, jakbym
znalazła się w zupełnie nieznanym miejscu o którym tylko słyszałam, ale
nigdy nie widziałam go na oczy i ktoś oczekiwał by ode mnie powrócenia
do domu. Gdy zdziwienie, które zagłuszało wszystko inne minęło poczułam
teraz napływ uczuć i myśli ,które chaotycznie pojawiały się w mojej
głowie. Na początku było to szczęście, ponieważ pocałunek był bardzo
przyjemny delikatny ale jednocześnie pewny, który wskazywał że nie jest
to kwestia przypadku. Ta pieszczota aż domagała się by na nią
odpowiedzieć. Dzięki temu gestowi poczułam, że ktoś mnie kocha, że
jestem dla kogoś ważna, jednak z tym odkryciem pojawiły się emocje które
przeważyły nad tymi pozytywnymi, te uczucia które towarzyszyły mi przez
wszystkie lata. Gdy basior odsunął się wyczekując mej reakcji, nie
spoglądając mu w oczy odparłam chłodno i beznamiętnie:
-Wynoś się stąd-Te słowa spłynęły po basiorze niczym chłodny deszcz,
którego się zupełnie nie spodziewał. Były tak nagłe że Grim potrzebował
chwili by przyjąć tą informację do wiadomości. Spojrzał na mnie nic nie
rozumiejąc jakby nie takiej reakcji się spodziewał. Widząc jego zawód
powtórzyłam stanowczo:
-Wynoś się stąd!
-Dlaczego?!- Usłyszałam w jego głosie zawód, który jeszcze bardziej mnie zdenerwował
-Nie muszę się tobie tłumaczyć. Masz się stąd wynieść! Natychmiast!!!-
Basior pokręcił tylko ze smutkiem głową nie dowierzając i wyszedł z
jaskini. Jego sylwetka od razu została rozmyta jakby burza objęła go w
swe lodowate ramiona chcąc ochronić go przed wzrokiem innych. Przed moim
wzrokiem... Spojrzałam na swe niewyraźne odbicie w jeziorku
utwierdzając samą siebie w słuszności swojej decyzji:
-Zawsze gdy obdarzałam kogoś miłością i troską ta osoba mnie zdradzała i
zostawiała. Nie chce znów cierpieć...-Po dłuższej chwili ciszy która
opadła na mnie niczym kurtyna dla aktorów po ukończonym przedstawieniu
usłyszałam w głowie smutny głos Rin, która mnie karciła:
-Nie powinnaś odtrącać uczuć innych. Sama przecież dobrze wiesz, że jest
to bolesne. Musisz pokonać swój lęk przed kochaniem innych inaczej nikt
nie będzie mógł pokochać ciebie, a tego tak właśnie w głębi duszy
pragniesz Grim podarował ci swe serce licząc na to że je przyjmiesz,
jednak ty bezlitośnie zdeptałaś jego miłość niczym chwasta. Jednak wiec,
że ten chwast może obdarować się pięknym kwiatem jeśli tylko dasz mu
szanse-Po moich policzkach spłynęły krwawe łzy, które były skutkiem bólu
mej duszy i skrzywdzonego wielokrotnie serca. Oddawały one ból który
trawił mą duszę. Łzy upadając na piaszczyste podłoże pozostawiały w nim
malutkie kratery czerwonego piasku. Nie przestawałam płakać jakby teraz
wszystkie negatywne uczucia które w sobie dusiłam przez te wszystkie
lata, postanowiły ze zdwojoną siłą pokazać się światłu dziennemu. Po
dłuższej chwili gdy się uspokoiłam otarłam mokre futerko na policzkach.
Westchnęłam próbując się nieco rozluźnić, gdy to zrobiłam spytałam Rin:
-Co mam teraz zrobić?
-...-Tak jak myślałam znikąd wsparcia. Jednak towarzysząca mi dziewczyna po dłuższej chwili zwłoki odparła:
-Pójdź do niego i mu wszystko wyjaśnij, dlaczego tak zrobiłaś- Chyba nie
miałam innego wyjścia. Wybiegłam z ciepłego schronienia zdając się
tylko na pastwę rozszalałego żywiołu,. Chyba matka natura była
niezadowolona z mojego zachowania, dlatego utrudniała mi podróż na
każdym możliwym kroku. Wiatr wiał mi w oczy ograniczając widoczność,
śnieg z gradem nie miłosiernie uderzał mnie w bok powodując ból
porównywalny do miliona malutkich igiełek , a zaspy śniegu spowalniały
pochód. Jednak nie zważałam na to, jedyne co się dla mnie teraz liczyło
było dotarcie do jaskini Grima. Po godzinie lub dwóch błądzenia
odnalazłam grotę należącą do basiora. Gdy weszłam do środka podbiegłam
od razu do właściciela tego miejsca. Grim wyglądał na przygnębionego i
smutnego, gdy mnie ujrzał zapytał zdziwiony, nie dowierzając że stoję
obok niego:
-Co ty tu robisz?
-P-przyszłam cię przeprosić
-Za co?- Czyżby on naprawdę czerpał przyjemność z tego jak trudno mi to powiedzieć. Westchnęłam i zaczęłam patrząc mu w oczy
-Przepraszam, za swoje zachowanie. Nie powinnam była tak wybuchowo cię
traktować. Jednak nie zrobiłam tego z faktu że cię nie lubię...-Basior
całym swym jeździectwem pokazywał mi bym kontynuowała, dlatego dodałam
to co podpowiadało mi moje serce:
-Zazwyczaj osoby które kochałam zdradzały mnie i zostawiały na pastwę
losu nie martwiąc się o mnie. Przez te zawody nie obdarzam już nikogo
troską czy współczuciem, ponieważ ja sama nigdy tego nie otrzymałam.
Zareagowałam tak wybuchowo by później nie żałować, że cię pokochałam.
Jednak Rin pokazała mi że najbardziej skrzywdziłam siebie, zrobiłam to
samo co ludzie i rodzina wobec mnie, których tak nienawidzę . Za to
wszystko cię bardzo przepraszam. Nikt nie powinien być odtrącany-Zanim
basior cokolwiek powiedział podeszłam do niego jeszcze bliżej po czym
pocałowałam go nie pewnie w usta.
(Grimuś? Przyjmiesz przeprosiny? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz