Biegłam przed siebie mijając drzewa, w myślach mają tylko jedno:
uderzyłam Toshiro. Wiedziałam, że zadałam mu lekkie obrażenia, lecz to
nie pasowało do mnie. Wszystko rozmazywało się poprzez moje łzy.
Nagle na trawie dostrzegłam ślady krwi. Wyczuwałam w pobliżu wilki. Czym dalej szłam, tym mocniej czułam ich obecność.
Po chwili znalazłam się na dużej polanie. Dopadły mnie zdziwienie i lęk.
- To miejsce wygląda zupełnie jak w moim śnie – pomyślałam.
Kilka metrów przed sobą dostrzegłam ciała dwóch dorosłych wilków.
- O nie.. To są... Moi rodzice.
Usłyszałam tupot łap. Obok martwych ciał pojawił się wielki, czarny basior. Jego uśmiech był złowieszczy.
Strach sparaliżował mnie, nie mogłam się poruszyć. Wilk był coraz bliżej.
- Dobranoc, królewno – rzekł basior.
Po kilku sekundach nie czułam nic, straciłam przytomność...
*Jakiś czas później...*
Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy. Moje łapy były podpięte kajdanami
do ściany. Otworzyłam, ale szybko je zamknęłam. Światło bijące od ognia
podrażniało j... Zaraz ! Ogień ?! Skąd on się tu wziął ?!
- No, królewna już nie śpi...?
Ponownie otworzyłam oczy, by spojrzeć na tego, który do mnie mówił.
- Cudownie... Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha? - pomyślałam.
Zobaczyłam, że znajduję się w jaskini.
- Dlaczego...? - zaczęłam.- Dlaczego akurat oni? Czemu moi rodzice? Dlaczego ta wataha?
- Miałem taki kaprys. Życie. Tak bywa.
Nie mogłam patrzeć się na wilka. Czułam do niego dużą niechęć.
- Za jakiś czas wpadnę do Ciebie. Teraz idę na polowanie. Tobie też coś przyniosę.
Znowu zostałam sama. Wreszcie dałam upust łzom. Wataha jest wybita, rodzice nie żyją, Toshiro leży gdzieś w lesie.
Tamten psychopata może mu coś zrobić... Jak to wszystko się skończy? Czy kiedyś odnajdę szczęście? A może tu zginę?
< Toshiro? Help me! P.S Przepraszam, że tyle czekałeś. Brak weny.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz