środa, 27 stycznia 2016

Od Touki cd Steva

-Nie wierzę, co się w ogóle stało. -powiedziałam oglądając się co chwila.
-Nie mam pojęcia. -zawtórował. -Jak teraz to odkręcić..
Bez większego namysłu zaczęłam szukać wyjścia, okazało się że jesteśmy zamknięci, prawie jak w pudełku na biżuterie, a może rzeczywiście w takowej byliśmy?
-Stev, tu nie ma wyjścia..co teraz? -jęknęłam.
-Spokojnie, nie panikuj, coś wymyślimy. -i odszedł w głąb pomieszczenia. Przysłuchując się temu co robi, zrozumiałam, że on czegoś szuka, grzebie, rozkopuje.
-Czego szukasz?
-Gdzieś musi być jakaś wskazówka..-powiedział wyjmując jakąś złotą lampę, lekko na nią spojrzał i odrzucił ją na bok.
-Czekaj. Może jest magiczna? -zaśmiałam się, choć na żarty nie była pora.
-To nie jest bajka Tou...-zwątpił.
Nie słuchając go wzięłam z optymizmem naczynie i energicznie potarłam. Lampa jakby zaczęła się czerwienić, czarny dymek zaczął z niej ulatywać ii....iii...i nic.
-I gdzie ten twój dżin? -zachichotał.
-Cicho. -warknęłam i ponowiłam próbę wydobycia spełniacza życzeń ze środka lampy.
Dokładnie po 20 potarciu, poczułam że powoli już nie mam siły dalej trzeć i zrezygnowana rzuciłam naczynie w ścianę, rozłupując ją na pół.
-Nie złość się tak, bo zszarzejesz. A przecież szkoda, takiego futra hmm?
Przewróciłam świecidełkami i usiadłam koło niego, opierając swą mosiężną głowę na jego. Basior spojrzał się ironicznie i powoli wstał, a ja tylko prychnęłam i położyłam się na jakimś pozłacanym posłaniu. Stev polazł przed siebie i chwycił coś niepostrzeżenie. Była to ta mała czaszka. Ta sama która okazała się żywą, w miarę jak ją przekręcał znów zaczęło się z niej coś wydobywać. Zamknął jej paszczę i cisnął w ścianę, tuż obok lampy. Czaszka zaczęła się śmiać i zapanowała ciemność.
-Stev?! -wrzasnęłam.
-Touka!?
Mając swoje karaty zamiast oczu nie widziałam za dobrze, dlatego przez chwilę poczułam się jak kret. Szłam po omacku spodziewając się tego, że czaszka zaraz mnie ugryzie lub coś..lecz trafiłam na Steva, a właściwie wpadliśmy na siebie.
-Au, jak chodzisz palancie! -krzyknęłam
-Touka? No tak, Touka.
-A to ty, sorry. -ścisnęłam jego łapę i zaprowadziłam nas do rogu pomieszczenia, gdzie mogliśmy usiąść i odparować.
Usiedliśmy cicho, niepozornie, niemalże nie oddychaliśmy, gdy poczułam że coś oplata mi łapy. Nie zdążyłam nawet krzyknąć a to coś już wsadziło mnie do klatki i ogłuszyło. Kątem oka zauważyłam zapalające się światło i zmartwione spojrzenie basiora.
***
Kiedy już siedziałam w klatce, natychmiast się zerwałam i zaczęłam wodzić wzrokiem w poszukiwaniu Steva, lecz zamiast niego dostrzegłam wielkiego czarnego basiora..To ta czaszka, zamieniła się w wilka, tylko po co? Wstrzymałam oddech, obejrzałam się za siebie i dopiero tam zobaczyłam Steva. Leżał niewinnie w drugiej klatce, najwyraźniej też został ogłuszony. Podbiegłam do krat i zaczęłam go nawoływać:
-Stev, wstawaj! Obudź się, Stev! - krzyczałam, a on nie reagował, odeszłam od krat i po chwili poczułam lekki smak łez. Zawiedziona usiadłam naprzeciw basiora, który najwyraźniej dobrze się bawił, bo obserwując mnie śmiał się głupkowato. Patrzyłam na niego uważnie, patrzyłam w jego ohydne ślepia i przyrzekłam sobie, że zapłaci za to co nam zrobił, choćby zemsta była na wagę złota.
Czaszka, wypowiedział jakieś słowa i po chwili za nim pojawiły się pochodnie, które ponownie oświetliły pomieszczenie. Tym razem było inne, bardziej mroczne i ponure, bez żadnych świecidełek, klejnotów i złota. Przyjrzałam mu się uważnie, po czym zapytałam.
-Czego od nas chcesz?
-Ja niczego, lecz czegoś od was chce mój Pan.
-Zostaw nas w spokoju. Co zrobiłeś Stivovi?!
Basior uśmiechnął się szyderczo podszedł do jego klatki i dmuchnął czymś w jego stronę - wilk mag, stwierdziłam.
Stev obudził się, zaczął przecierać oczy. Zachowywał się tak, jak gdyby wstał z dobrze przespanej nocy. Spojrzał łagodnie na mnie i się uśmiechnął, lecz gdy zobaczył Czaszkę i nowe miejsce pobytu, mina mu zrzadła.
-No więc chcecie wiedzieć, poco was tu trzymam, lub dlaczego was przemieniłem w te piękne figurki.
-Owszem. -odpowiedziałam za mnie i Steva.
-Uznałem was, za pasujących do planu mojego Pana.
-A kim jest ten twój ''Pan''? -wydukałam.
-Jest człowiekiem. Zabierze was i sprzeda, jesteście warci miliony.
-Zaraz, zaraz. Skoro jest człowiekiem, dlaczego nie sprzeda ciebie? Ludzie dziwaków takich jak ty lubią bardzo.
-Mylisz się mogę przybrać każdą postać. Teraz jestem jednym z was, żeby dobić was emocjonalnie. -powiedział podle.
-Wypchaj się! -powiedziałam stukając łapami o kraty. -Sprzedawaj sobie innych, mnie i jego zostaw w spokoju.
-Oh, przestańcie. Przecież nie jesteście pierwsi.

<Stev? Czy uda nam się odkręcić czar i uciec ze szkatułki? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT