piątek, 1 stycznia 2016

Od Riki do kogoś

Już po sylwestrze, więc huki które dobiegały z miasta i szły do nas, ucichły i można się było w spokoju odespać to święto. Miałam w planach spać do południa, w końcu, kto mi zabroni. Jednak moje plany skończyły się tym, że obudziłam się nawet przed świtem, lecz ja sama nie wiem jak to możliwe. Próbowałam jeszcze przymknąć oczy jednak jakoś już miałam ochotę wstawać. Chyba muszę podziękować mojemu zegarowi biologicznemu za to. Ech, no nic. Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się po całej jaskini w poszukiwaniu Rivaille’go, ponieważ basior spał dziś u mnie jednak grota świeciła pustkami. Najwidoczniej musiał jakieś swoje sprawy załatwić. W takim układzie podniosłam się powoli z zimnej ziemi na której leżałam i przeciągnęłam się rozprostowując kości. Kiedy już skończyłam, podeszłam do wyjścia z jaskini i wyjrzałam niepewnie na zewnątrz. Świat pokrywał biały puch, a wokół nie widać było żywej duszy. No tak wszyscy pewnie jeszcze śpią, tylko mój rozum musiał się obudzić. Ponieważ już nie chciało mi się spać, wyszłam w groty i stanęłam na śniegu. Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie podziwiając krajobraz. Śnieg jak zawsze- moim zdaniem- bardzo ładnie współgrał z drzewami które straciły już dawno liście, opatulał wszystko co się dało, a delikatny wiaterek tworzył przyjemny szum dla mych uszu. Warto jeszcze wspomnieć, że słońce nie zaczęło swojej wędrówki, więc ta ciemność nadawała klimatu całemu lasowi. Niby spać chciałam, ale jednak teraz to mi się w pełni odechciało. Jednak mój żołądek zaczął się upominać o jedzenie. A wiec musiałam szukać jakiegoś stada saren które spało. Niestety moje poszukiwania spełzły na niczym, ponieważ nic nie mogłam wytropić. Nawet delikatnego zapachu zwierzyny. No cóż, przetrwać będzie trzeba. Z resztą, gorsze głody przeżywałam. Ruszyłam wiec dalej przez las i nim się obejrzałam, słońce już przebijało się przez chmury. Nagle usłyszałam niezbyt wyraźny dźwięk i nie mogłam go dopasować do żadnego znanego mi odgłosu. Na szczęście wiedziałam skąd pochodził więc ruszyłam w jego stronę. W każdym krokiem słyszałam wyraźniej odgłos i z każdą chwilą miałam podejrzenia co to. Po pewnym czasie słyszałam już dźwięk jednak nie był on przede mną czy za mną, lecz pochodził jakby w koron drzew. Spojrzałam więc w górę i ujrzałam tam mojego orła, towarzysza.
- Hoshi!- krzyknęłam radośnie, a ptak spojrzał na mnie po czym zleciał z gałęzi na której urzędował i usiadł mi na grzbiecie. Ptak pomachał skrzydłami by zrobić małe powitanie. Uśmiechnęłam się. Nie sądziłam, że spotkam ją tak z rana, ale cóż zrobić, lata w tedy kiedy chce, a ja jej tego nie bronię. Ruszyłam przed siebie, a Hoshi wczepiła się delikatnie w moje ciało by się utrzymać. Jakiś ból to dla mnie nigdy nie był. W końcu nie wżynała ona swych szponów w moje ciało tylko się trzymała delikatnie, no nie? Teraz i mój towarzysz podziwiał ze mną las podczas zimy, lecz Hoshi coś zainteresowało, ponieważ zostawiła mnie i poleciała na prawo. Z lekkim niezrozumieniem ruszyłam za orłem w poszukiwaniu odpowiedzi na jej zachowanie. Jednak straciłam ją z oczu, wiec zaczęłam się rozglądać by ją znaleźć.
- Ej!- usłyszałam nagle czyś głos który wydawał się nosić nutkę niezadowolenia w sobie. Poszłam czym prędzej za ów głosem. Doprowadził mnie on do krzaków jednak, nie za nimi, a obok nich stał jakiś wilk na którym siedziała Hoshi i dziobała go delikatnie. Jak to ona ma w zwyczaju poznawania obcych. Choć, teraz to sama go ,,wywęszyła”. Wilk starał się odgonić ptaka jednak po chwili samica orła zeszła z niego i wylądowała znów na mym grzbiecie tworząc lekki wiaterek swoimi skrzydłami który podniósł delikatnie moje futro z tyłu głowy, lecz po chwili włoski wróciły do swojej naturalnej pozycji.
- Wybacz za mego towarzysza. Ona tak wita obcych, tak ma- powiedziałam i spojrzałam na wilka który stał niedaleko mnie.

<Ktoś odpowie waderze która się nudzi? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT