Można powiedzieć, że dzisiaj miałam dobry humor. Zuko mnie nie budził z
samego rana, więc to będzie dobry dzień. Chyba, że zachce mu się
zaczepiać mnie przez cały dzień, czego nie znoszę. Mówi, że skoro ma
siostrę, to chce z nią spędzać dużo czasu. Ja też jestem wilkiem i mam
prawo raz na jakiś czas mieć spokój, prawda?
Dzisiaj niebo było czyste, nieskazitelne, żadnej chmury... chociaż
śniegu dużo. Kiedy byłam młodsza kopałam w śniegu norę, w której spałam.
Byłam wtedy małym kurduplem, nie wiedzącym, że szczęśliwe zakończenia
dzieją się tylko w bajkach, które opowiadała mi matka. Ale wracając do
pogody... Co ja się oszukuję, ja nawet otoczenia porządnie nie umiem
opisać.
Szłam spokojnie przez las... I ja się zastanawiam, dlaczego zamieszkałam
w jaskini, która jest w samym środku lasu... Ja nie chcę by
niedźwiedzie mnie dopadły. Zuko i tak mnie nie obroni, przecież to baba z
dziwnymi myślami (zdania siostry nikt nigdy nie ważył się zmienić), a
przynajmniej ja tak uważam. Nie wiem jak Ash z nim wytrzymuje, A dobra,
już wiem. Większość czasu przebywa ze mną, razem z Ash odbijamy go jak
piłeczkę, raz jest u mnie a raz u niej. Ona ma trochę spokoju i ja mam
trochę spokoju. Już wiem! Ash z nim wytrzymuje gdyż... go kocha! Łał
yuko... wpadłaś na to po niecałej minucie, gratulejszyn. A teraz musisz
coś zjeść.
Podążałam za moim nosem, on zawsze wie gdzie co jest. W tej chwili
szukałam jakiejś przekąski, małego królika, no może dwa. Ruszyłam
truchtem za zapachem świeżego mięsa, i dopiero wtedy zorientowałam się,
jaka jestem głodna. Mijałam drzewa i krzaki jak w transie, podążałam za
tropem zwierzyny jak wilk... Yuko, przecież ty jesteś wilkiem... Ehh
Yuko... Naucz się przynajmniej porównywać dobrze.
Jest, widzę go. Puszysty śnieżnobiały królik, moja przekąska. Szybkim
ruchem dopadłam jego gardła i zmiażdżyłam tchawicę. Zdechł w ciągu kilku
sekund. Uczyło się tych rzeczy. Zabijanie przychodzi mi z łatwością, ze
zbyt dużą łatwością.
Po skończonym posiłku, gdy zostały już tylko same kości i skóra ruszyłam w dalszą podróż.
Idę sobie spokojnie przez zaśnieżony las, lecz w pewnym momencie drogę
tarasuje mi wyskakujący ze śniegu biały basior, po chwili dostrzegłam
też czarne elementy.
- Dobry? - spytałam lekko przechylając głowę i wykrzywiając pysk w
dziwnym uśmiechu, co chyba wyglądało jak grymas, więc szybko przyjęłam
postawę zdziwienia, i nawet nie wiem po co.
Yuko jak zwykle jest dziwna, i dziwna pozostanie.
< Steve? Piszę bo... się nudzę. Proste? Proste. Opo niesprawdzone, więc mogą się pojawić błędy. Te nocne napady weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz