wtorek, 5 stycznia 2016

Od Lelou do Nami

Patrzyłem ponuro a to na odchodzącego basiora, a to na Nami. Moja siostra wyglądała, jakby chciała pobiec za nieznajomym, ale przytrzymałem ją za łapkę i pokręciłem łbem.
- Leloś!- mruknęła, patrząc na mnie z wyrzutem.- Będzie mu przykro!
- Tak, tak- westchnąłem.- Mógł tu nie przychodzić. Poza tym, nie wiadomo, czy nie chciał cię zaatakować.
- Daj spokój!- podniosła nieco głos.- Według ciebie, każdy basior jest wrogo nastawiony!
- Nic nigdy nie wiadomo- odparłem.- A poza tym, nie krzycz. Jest zimno, możesz się przeziębić.
Chwilę tak staliśmy, patrząc sobie w oczy. W końcu puściłem ją i wyminąłem.
- Zostań tu chwilę- powiedziałem.- Dogonię tamtego...wilka.
Ruszyłem biegiem przed siebie, mając nadzieję, że Nami nic się przez ten czas nie stanie. Dogoniłem basiora i spojrzałem na niego ponuro.
- Jak się nazywasz?- zapytałem.
- Luke- odparł.- A ty?
- Lelouch. Przepraszam, że tak cię wypchnąłem z jaskini mojej i siostry- położyłem szczególny akcent na ostatnie słowa.- Ale martwię się o jej bezpieczeństwo.
- Przecież nic bym jej nie zrobił.
Uśmiechnąłem się krzywo, patrząc na niego z ukosa.
- Od nadmiaru ostrożności nikt jeszcze nie zginął- wyrecytowałem dobrze znaną sobie formułkę, po czym odbiegłem z powrotem do siebie.
- Jestem, Nana!- krzyknąłem, gdy ledwo przekroczyłem próg.
Rozejrzałem się niespokojnie po okrągłej powierzchni- siostry nigdzie nie było. Warknąłem, przeklinając samego siebie w myślach. Mogłem szybciej gadać z tym basiorem, muszę zacząć się bardziej streszczać.
Dokładnie przeczesywałem jaskinię, szukając śladów obecności wilczycy. Nagle za jedną ze skał znalazłem mały otwór, który prowadził do długiego korytarza. Wszedłem do niego, próbując nie utknąć. W końcu znalazłem się w niezbadanej części jaskini. Było tu dość ciemno, dlatego po omacku podążałem przed siebie, obmacując chropowate ściany jaskini, co rusz krzycząc imię siostry.
Po chwili znalazłem się w okrągłym pomieszczeniu, jasno oświetlonym przez niezwykły, srebrny blask wydobywający się z ogromnego drzewa. Woda, która płynęła niedaleko, cicho szumiała, jakby zapraszając nas do małej kąpieli. Delikatny zapach kwiatów roznosił się tu dzięki ciepłemu wietrzykowi. Kraina wyglądała, jakby nigdy nie dotarła tu zima. Nami stała tuż pod majestatycznym drzewem, wpatrzona w jego srebrną poświatę. Cicho do niej podszedłem i wyszczerzyłem kły w uśmiechu, po czym lekko pochyliłem łebek w dół.
- Nie strasz mnie już tak, zgoda? Myślałem, że coś ci się stało, tak nagle zniknęłaś.
Siostra odwzajemniła uśmiech i lekko pomachała koniuszkiem ogona.
- Pięknie tu, prawda?
- Owszem. Może to będzie taki nasz mały sekrecik?
< Nami? Wybacz, żeś tak długo czekała >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT