Spojrzałam z uśmiechem na basiora i odparłam:
-Czy ja wiem przychodzę tu gdy mi się nudzi czyli przynajmniej jeden raz
w ciągu dnia. Pomagam przy torturowaniu złych dusz i w oprowadzaniu
tych dobrych. Czasami jednak zjawiam się tu po zlecenia....Czyli
dużo-Gdy dotarliśmy do wnętrza kolumny poczułam przyjemny zapach
ogniska. Znajdowaliśmy się obecnie w jaskini a dokładniej w lesie,
jednak nie był on taki zwyczajny. Liście drzew zamiast naturalnej
zielonej barwy miały kolor oranżu i czerwieni, kora zaś była cała czarna
i sucha jakby ledwo co przeżyła pożar. Jeśli chodzi o grotę to jej
ściany były tak od siebie oddalone że nie można ich było ujrzeć, to samo
tyczyło się sklepienia. Choć znajdowaliśmy się w podziemiach było w tym
miejscu bardzo jasno ponieważ korony ognistych drzew lśniły ciepłym
blaskiem. Każdy najmniejszy listek błyszczał niczym miniaturowe ognisko,
jakby tego było mało nad naszymi głowami zawieszony był wielki rubin z
którego wydobywało się przyjemne czerwone światło. Nim Owari zdążył
powiedzieć co to za miejsce wyprzedziłam go udając poważny ton czarnego
basiora:
-To jest ognisty las. To tu przebywa większość dusz.-Bóg zmierzył mnie
spojrzeniem które zapewne miało znaczyć ,,nie wymądrzaj się tak”
wzruszyłam tylko ramionami i ruszyłam przed siebie. Co chwila mijaliśmy
dusze zmarłych które przyjaźnie nas witały po czym znikały wśród
plątaniny gałęzi i korzeni drzew i krzewów. Jednym z uroków tego
magicznego miejsca było to że każdy tu żył w zgodzie, drapieżniki nie
polowały na roślinożerców a ludzie opiekowali się zwierzętami zamiast je
zabijać. Po dłuższym czasie stanęliśmy przed wielką budowlą,
przypominała ona rzymskie Koloseum jednak w porównaniu do swojego
ludzkiego odpowiednika to miejsce było dwa być może nawet trzy razy
większe. Po chwili błądzenia wśród tłumu znaleźliśmy odpowiednie miejsca
na widowni. Zanim rozpoczął się spektakl Owari oznajmił:
-W Koloseum Końca odbywają się co dzień spektakle najznamienitszych
ludzkich i zwierzęcych poetów . Dzięki temu że klątwa wierzy Babel tu
nie obowiązuje każde zwierze i każdy człowiek może brać udział w
przedstawieniu i grać jakąś rolę.- Bóg zamilkł a my z nieukrywanym
zachwytem przyglądaliśmy się spektaklowi. Po paru godzinach cała
widownia rozeszła się, każdy w swoją stronę. My zanim jednak opuściliśmy
Koloseum poszliśmy pogratulować aktorom i reżyserom, Owari był tutaj
bardzo szanowaną osobą do której każdy odnosił się z szacunkiem. Dzięki
tej wizycie do piekieł poznaliśmy z Grimem Platona, Sokratesa, Szekspira
i wielu innych znanych osobistości. Jednak nic nie trwa wiecznie, po
paru godzinach milej zabawy nadszedł czas na pożegnania. Nie było to
jednak łzawe rozstanie tak często widziane w filmach. Stanęłam przed
bogiem śmierci i stając na tylnich łapach by spojrzeć mu w oczy
oznajmiłam z szerokim uśmiechem:
-Lepiej pilnuj tych wejść bo trafi ci się ktoś jeszcze gorszy ode mnie-Basior uśmiechnął się delikatnie oznajmiając:
-To chyba nie możliwe-Odeszłam od czarnego basiora by umożliwić Grimowi pożegnanie boga. Mój towarzysz z uśmiechem oznajmił:
-Miło było mi poznać
-Mam nadzieje ,że jeszcze się tu zjawisz-Zanim Grim odszedł Owari
chwycił go za ramiona i patrząc mu w oczy dodał szybko prawie nie
słyszalnie:
-Ja cię błagam zajmij się nią jakoś bo przychodzi tu codziennie i mnie
zamęcza-Oburzona trzepnęłam boga w tył głowy, niczym matka karcąca po
raz któryś swe dziecko, i oznajmiłam oburzona:
-Uważaj na to co mówisz
-Widzisz-Mruknął Owari po czym odszedł machając nam na pożegnanie
delikatnie łapą. Na plotki mu się wzięło. Spojrzałam na reakcje Grima,
który to śmiał się pod nosem z zachowania boga. Po godzinie mozolnej
wspinaczki poczułam na pyszczku powiew chłodnego zimowego powietrza. Z
łatwością otworzyliśmy kamienne wrota które zamknęły się za nami. Drzwi
pomiędzy światem zmarłych a żywych stały się znów niewidoczne ,dzięki
czemu żadne ciekawskie stworzenie nie zabłądzi w podziemiach.. Gdy do
środka jaskini zawiał mroźny wiatr zadrżałam z zimna, przez wysoką
temperaturę panującą w piekle powietrze na dworze wydawało się jeszcze
zimniejsze niż wcześniej. Oparłam się o basiora wtulając się w jego
sierść, którą miał zdecydowanie gęstszą od mojej. Dzięki tej czynności
zrobiło mi się trochę cieplej. Zanim usłyszałam kolejną uwagę, kpinę,
drwinę, żart czy inną wypowiedź która by dotyczyła tej dość
jednoznacznej sytuacji mruknęłam:
-Nie psuj mojego dobrego humoru. Robię to tylko po to by się ogrzać, nie
licz na więcej-W mojej głowie znów rozległ się dobrze mi znany głos
Rin:
-Annie znam cię od paru lat i wiem, ze nawet gdybyś była skuta lodem nie
przytuliłabyś się do żadnego basiora. On ci się podoba! -Odsunęłam się
od basiora jak oparzona i ruszyłam rozgniewana ta uwagą przed siebie
wykrzykując w myślach:
-Wcale nie!
-Zakochana para Grim i Annie-Parłam niestrudzenie przez zaspy śnieżne
ignorując radosny głos mojej towarzyszki. Przecież Grim był dla mnie
tylko bliskim kolegą. Co nie?...
(Grim? Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać ;-; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz