poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Steva cd Shiori

Shiori miała rację- smok. A raczej cała horda wściekłych latających gadów, szybująca prosto na nas. Białe sylwetki nadlatywały z północy, a ich ryki było słychać już z daleka.
- Szybko!- Pociągnąłem waderę w las.- Tam nas nie znajdą...
Może osłona z sosen była dość niezłym pomysłem ,ale te smoki nie były takie głupie. Shiori wskoczyła pod choinkę tuż obok mnie. Nagle zaczęło być niewiarygodnie cicho. Idealnie by usłyszeć śnieg skrzypiący pod łapami lądujących na nim smoków. Ogromne skrzydła każdego z nich zatrzepotały ostatni raz i ułożyły się wzdłuż ich grzbietów. Widoczność z pod sosny może i nie była jakoś zachwycająco przejrzysta, ale łapy potworów widać było jak na dłoni. Niedługo potem dołączyła do nich para smukłych, kobiecych stóp ubranych w kryształowe obcasy. Każdy jej krok przemieniał grząski śnieg w gładkie lodowisko.
- Gdzie jesteście, moje małe...- Długa suknia wiła się tuż za nią, malując na lodzie rysunki ze szronu i szadzi. Jej głęboki, melodyjny głos wypełniał cały las chłodem i smutkiem.- Wiem przecież, że chcieliście mi złożyć wizytę...
Królowa śniegu spacerowała między drzewami, szukając pary białych wilków. Z każdym kolejnym krokiem była coraz bliżej tej właściwej choinki. Oddychałem płytko i jeszcze bardziej przytuliłem się do chropowatego pieńka.
- Na trzy wyskakujesz stąd i bierzesz nogi za pas, dobra?- szepnąłem jej do ucha, najciszej jak tylko mogłem.- Raz....dwa...
Storm wbił szpony w królewską łydkę.
- Trzy!- Krzyknąłem w tym samym czasie. Atak gryffka nie był w planie, ale najwidoczniej Storm miał inne zdanie.
Shiori wyskoczyła z kryjówki zgodnie z umową. Ja też pewnie bym tak zrobił, gdyby nie jeden drobny szczegół- mój towarzysz. Nie mogłem zostawić go tak sam na sam z lodową wiedźmą. To nie wchodziło w grę.
- Storm! Do nogi!- Stałem pomiędzy drogą ucieczki, a czarownicą. Gryf posłusznie, choć od niechcenia przestał drapać kobietę i rozwinął małe skrzydełka do lotu
- Nie tak prędko, słodziutki!- Jej głos miał w sobie jad, a dłoń ściskała za puszysty ogonek Storma. Gryf zapiszczał z bólu gdy tylko długie paznokcie wbiły się w delikatną skórę.- Idziecie ze mną, a ten tutaj ucierpi za każdy wasz wybryk...
Wycelowała w niego ostrze berła, które służyło jej jednoczenie za łaskę i włócznię.
- Steve! - Zawołała z oddali Shiori. Patrzyła na tą żałosną scenkę, zastanawiając się pewnie czemu ja nie biegnę.
- Przywołaj tu tą waderę!- Wiedźma wyprostowała się dumnie i poprawiła kilka kosmyków z rozwalonego warkocza. Powiedziała to tonem jakby rozkazywała każdemu innemu podwładnemu.
Shiori mimo odległości słyszała każde jej słowo. Na początku wahała się, ale zobaczyła mój błagalny wzrok.
,,proszę" skrzywiłem się ,,ona go zabije..."
Posłusznie dołączyła do szeregu. Wyglądaliśmy jak dwa salonowe pieski, które ktoś wytresował i krzyknął ,,do nogi". Moja godność właśnie legła W gruzach.
- No jakie z was słodziaki...- Rozczuliła się nad nami, jednak w jej głosie słuchać było ironię.- A ja myślałam że wilki są bardziej wojownicze.- Zachichotała tym swoim lodowatym głosikiem. - A teraz siad...
Chciała dotknąć mojego skrzydła, ale ja zawarczałem na nią ostrzegawczo.
- Won mi z tą łapą...- Burknąłem, mierząc ją wzrokiem
-Ciiicho...- Przesunęła ostrze włóczni po gardle Storma.- Chyba chcesz go jeszcze kiedyś usłyszeć, co?...
Posłusznie schowałem kły. Owinęła sobie mnie wokół palca...
Zaczęła nas oglądać z każdej strony, a my nie poruszyliśmy się nawet o centymetr. Daliśmy się oglądać jakiejś żałosnej czarownicy jak figurka w gablotce. Dotykała nas opuszkami palców, ale i tak robiła to z tą swoją irytującą bezczelnością. Na początku zaczęła od moich skrzydeł, oglądała każde pióro, jakby wyceniała wartość produktu. Przejechała do grzbietu, łap i pary ogonów, oglądając ich stan i czystość białego jak śnieg futra. Ale gdy zaczęła oglądać mój łeb, to było już za wiele. Chwyciła z pysk z dłoni układając kaganiec, obejrzała oczy, rozchyliła powieki, otworzyła szczęki oglądając stan zębów, ustawia uszy w pozycji poziomej, by zobaczyć jak się prezentują- a ja nie zrobiłem nic.
Każdy mój sprzeciw uciszała jednym ruchem włóczni o delikatną główkę Storma. To były istne tortury.
Z waderą zrobiła dokładnie to samo, za każdym razem podziwiając między palcami biel jej futra. Królowa nie kochała nic tak żarliwie, jak dobrze zachowaną biel.
- Doskonale!- Klasnęła w dłonie odchodząc od nas na krok.- Tylko te szarości...- Cmoknęła z obrzydzeniem.- Musimy się ich pozbyć.
Odwróciła się do grupy odpoczywających na polanie smoków.
-Thor!? Stick! Do mnie!
Dwa białe smoki podbiegły do królowej. Były od niej co najmniej trzy razy wyższe i pewnie tak samo silne, ale i tak w jej obecności były potulne jak baranki.
- Zabierzcie moje pieski z tego okropnego miejsca!- Fuknęła.- Chcę je mieć. Żywe...
Po tych słowach sama wskoczyła na trzeciego, tym razem osiodłanego smoka. Machnęła dwa razy smukłym berłem, a w jej dłoni pojawiła się klatka dla ptaków wykuta z lodu. Miniaturowe więzienie przypięła do siodła, a Storma wrzuciła do środka, zamykając drzwiczki kryształowym kluczykiem.
- Za mną kochani!- Smoki wzbiły się w powietrze, a Thor i Stick złapali nas w szpony i dołączyli do brygady.
(Shiori? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT