środa, 20 stycznia 2016

Od Grima cd Annabell

Nie musiałem być Sherlock'iem by dostrzec zainteresowanie wadery moim lokum. Chociaż sam nie mam pojęcia co jest tak zachwycającego w szarej, ponurej jaskini. Wnioskując po wyglądzie, architektem to ja nie będę. Chociaż urządziłem ją na swój własny, może trochę kulawy styl.
Strop był wyjątkowo wysoki, jak na taką małą przestrzeń. Jednak zanim zacznę wnikać w szczegóły, powiem tylko że kiedyś miałem jakieś dziwne upodobania do zwierzęcych czaszek. Czaszkę każdej ofiary, która zginęła z mojego powodu, zostawiałem sobie na pamiątkę i wieszałem pod lejkowatym sufitem. Z początku było ich tylko kilka, ale ilość rosła z każdym dniem. W końcu wyszło na to,że cały sufit przykryty został czaszkami każdego pokroju. Zdarzały się króliki, lisy, jelenie, bydło, wszelkiego rodzaju ptaki wodne, no i oczywiście- wilcze. Co prawda odkąd tu zamieszkałem, nie zabiłem już żadnego niewinnego malucha. Zostały mi one z rytuałów odprawianych w młodości. Owari zawsze zabierał duszę, ale nie ciało. Więc czaszka była głównie do mojej dyspozycji.
I był to tak naprawdę główny i jedyny zarazem akcent artystyczny w moim mieszkaniu. Reszta to tylko kilka szaroburych, kuropatwich piór porozwieszanych po całej jaskini, by moim czaszeczkom było trochę raźniej. Na podłodze porozrzucałem kilka skór, jak to w każdej jaskini, a na kilku półkach skalnych stały lekko zużyte już świeczki. Wosk spłynął po ich ściankach i posuwał się dalej- tak, że niekiedy całe półki miały na sobie warstewkę tej żółtawej substancji. Niektóre już zgasły, inne paliły się pomimo chłodnego wiatru, oświecając Annabell każdy kąt.
- Ja rozumiem że jesteś tu z pierwszy raz,ale mój dom to nie galeria sztuki.- Parsknąłem pół żartem, podchodząc do dywanu z krowich skór.
- Co ci nie pasi?- Spuściła wzrok na płomień świecy.- Jest...interesująco .- Jedynym podmuchem zgasiła ogień.
- Wiedziałem.- Odpowiedziałem niezbyt tryskając szczęściem.
Po burzy już nie było śladu, a popołudniowe słońce dopiero teraz zdołało się przebić przez ciemne chmury. Teraz oświetlało cały ten zimowy krajobraz ciepłym, złotym promykiem, który rozszczepiał się w kryształkach lodu tworząc na śniegu efekt ,,brokatu''. W skrócie- było całkiem całkiem...
Tymczasem Ann właśnie próbowała rozniecić ogień za pomocą dwóch kamulców. Tarła o nie ochoczo, chcąc na nowo zapalić ugaszony przez siebie ogień świecy.
- Choć już lepiej.- podszedłem do niej, zerkając na nią z ukosa.- Moja jaskinia nie jest najprzyjemniejszym miejscem do siedzenia... znam lepsze.
Dobra, może i nie znałem, ale moje lokum raczej nie zasługiwało na tytuł ,,przyjemnego". Szczególnie w otoczeniu tych czaszek i ich pustych na wylot oczodołów. Chociaż....gdyby miały oczy, byłoby jeszcze gorzej.
(Ann? Przyjedziesz się? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT