czwartek, 21 stycznia 2016

Od Yuko "Umieram? Czy to ty Lykosie?"

Od Kilku godzin chodzę po Lesie Śmierci bez celu, i dopiero teraz to do mnie dotarło: Ja zabłądziłam! Zdałam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, kiedy usiadłam na ziemi i tępo wpatrywałam się w korę wysuszonego drzewa. Yuko, jakaś ty mądra!
Czy ja umieram? Proszę, powiedzcie, że nie, ja nie chcę! Czy zaraz położę się tu na ziemi, moja dusza poleci tam w górę, i spyta: "Czy to ty Lykosie?"
Co kilka kroków słyszę pomrukiwania, syczenie, a czasami jakiś głos w mojej głowie. Opętało mnie? Może, ale mam nadzieję, że nie, chce jeszcze pożyć. Jestem za młoda żeby umierać! Ja nie mogę... nie poradzą sobie be ze mnie... Ach Yuko, pocieszaj się pocieszaj, popłaczą i zapomną. Z resztą większość pamięta osoby zmarłe raz na rok.
~ Jak masz na imię moja droga? ~ spytał głos, czy ja oszalałam? To jest dziwne.
- A gó*o cie to obchodzi! - warknęłam pod nosem, już nawet zaczynam mówić do siebie.
~ Gdzie moje maniery, nie przedstawiłem się. Jestem Futei, duch, zjawa, demon, różnie mówią, ja jednak wolę ksywę Rogacz. ~ usłyszałam.
- Gdzieś ty jest? - spytałam rozglądając się wokół, nigdzie nic nie zauważyłam, prócz zmutowanego królika z trzema oczami, ohydnie wyglądał.
~ Krążę w powietrzu nad twoją głową i czekam, aż mi się w końcu przedstawisz ~ poczułam jak coś zimnego przepływa mi przez brzuch, zadrżałam.
- Jestem Yuko, miło mi - uśmiechnęłam się znowu rozglądając, bałam się, że ktoś mi coś zaraz zrobi. Najgorsze było uczycie zimna, które co jakiś czas przepływało przez moje ciało.
~ Mi też miło, możemy zawrzeć układ? Ja cię wyprowadzę z lasu, a ty pozwolisz mi tobie towarzyszyć, co ty na to Yuko ~ spytała się mnie jeszcze raz niewidzialna osóbka. Dziwnie tak, rozmawiać z osobą, której nie widzisz, zupełnie nowe doświadczenie.
Przystanęłam na chwile i zaczęłam się zastanawiać, on mnie wyprowadzi z tego buszu, a ja mu pozwolę, by mi towarzyszył. Przynajmniej nie umrę.
- Dlaczego chcesz mi towarzyszyć? - spytałam po chwili namysłu, on - dusza mogąca robić co mu się żywnie (ha, żart) podoba - chce iść ze mną - osobą, która jest nieco zakręcona - tylko po co?
~ Nie chcę spędzić całego swojego życia poza grobowego w tym cho*ym lesie ~ odparł.
- No dobra - przystałam na jego propozycję - tylko pokaż mi się najpierw.
~ Jak sobie pani życzy ~ przede mną pojawił się biały wilk, co prawda był przeźroczysty - bo co prawda to duch - ale nie wyglądał normalnie. Jego głowę zdobiły lekko zakręcone czarne rogi. Gałki oczne zastąpiły dwie czarne kule, z których kapała krew, jego łapy były całe w krwi.
- Idziemy? - spytałam patrząc na ducha i starając się ukryć przerażoną minę, co mi się udało.
Ten przytaknął, ruszyłam za nim. Rozmawialiśmy na różne tematy, dowiedziałam się od niego, że popełnił samobójstwo, i że od ponad pięćdziesięciu lat siedzi w tym okropnym lesie.

Kunic, a co myślałeś? Więcej nie ma! :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT