środa, 13 stycznia 2016

Od Aysuke do Riki

Delikatny uśmiech, który pojawił się na moim pyszczku, gdy ruszyliśmy truchtem przez mało mi znane okolice, uparcie nie chciał zejść. Przyspieszone ale rytmiczne bicie serca dudniło mi w uszach. To co się ze mną działo było dziwne. Nie wiedziałem dlaczego tak jest, ale jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiałem. Może to przez emocje, wywołane nadchodzącą przygodą u boki nowo poznanej wadery albo samym jej towarzystwem, sprawiały że śmiałem się, skacząc wokół niej jak szczeniak. Nie było to do mnie podobne i sam byłem zdziwiony swoim zachowaniem. Już dawno się tak nie czułem.
- Zabawny jesteś - odrzekła moja towarzyszka powstrzymując, przez moje żarty, kolejny napad śmiechu. Widać było łezki w kącikach oczu a ciałem wstrząsały spazmy, co jeszcze bardziej mnie nakręciło - ale przestań już, proszę! - uśmiechnąłem się cwaniacko pokazując swoje sniezno białe ząbki.
- Ale ONA na końcu powiedziała, że tam trzymała Wiagrę, przez którą ON był niewyżyty chyba przez tydzień! - dokończyłem podwyższonym głosem i spojrzałem na zarumienioną samice. Śmiała się dzwiecznie a jej futerko powiewialo pod delikatnym naporem wiatru.
- Naprawdę... mu... współczuję - mówiła z trudem trzymając się za bolący brzuch. Widać było, że dobrze się bawi i z tego faktu byłem najbardziej zadowolony. Jej entuzjazm udzielał się także mnie.
- A ja nie. - odpowiedziałem z dziwnym uśmiechem patrząc w bezchmurne niebo - Doczekał się w końcu potomstwa, na które tak długo czekał, a przy okazji wyładował emocje - celowo ściszyłem ton, by moje słowa uniósł wiatr i tylko ona mogła je usłyszeć. Spojrzała na mnie zaciekawiona, licząc pewnie że powiem coś jeszcze. Ja jednak uparcie milczałem wpatrując się w krajobraz przede mną. Nie trwało to długo. Nie wytrzymałem i zerknąłem na nią z szerokim zacieszem zabawnie poruszając brwiami. W tym samym czasie zaczęliśmy się śmiać i tarzeć po ziemi jakby uderzyła w nas głupawka. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył, z pewnością pomyślał by sobie, że coś braliśmy albo cierpimy na niedorozwiniecie umysłowe. Na tę myśl uśmiechnął się jeszcze szerzej. Położyłem się na grzbiet, wystawiając język by chociaż trochę się uspokoić. Wadera zrobiła to samo kładąc się obok. Patrzyliśmy w niebo zapominając o celu naszej misji. Każdy zajęty własnymi myślami, nie śmiał przerwać błogiej ciszy jaka w tedy zapadła. Byłem ciekaw co siedzi w jej głowie, więc postanowiłem się w końcu odezwać.
- O czym myślisz?! - spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem. Zadaliśmy to pytanie w tym samym czasie a echo naszych głosów rozwiało się tak szybko jak się pojawiło. - Panie mają pierwszeństwo - zajrzałem w jej oczy, w których odbijały się wesołe ogniki. Zamyśliła się na chwilę wwiercając we mnie swoje spojrzenie.
- Jeśli naprawdę cie to interesuje, to myślałam o Tobie - szerzej otworzyłem zaskoczone oczy i zaciekawiony czekałem na ciąg dalszy - znaczy... nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak Ty. Z jednej strony nie potrafię Cię rozgryść a z drugiej mam wrażenie, jakbym znała Cię całe życie. Mimo, że nie spedziliśmy ze soba zbyt wiele czasu, myślę że będziemy wspaniałymi kompanami w wyprawach! - dokończyła z rumieńcem na pyszczku, przez co uśmiechnąłem się szeroko a serce grało mi marsza. Byłem... szczęś... ,,Grrrrrr!" - nagle powietrze przeszył głośny ryk. Gwałtownie podnieśliśmy się do pionu nasłuchując, skąd dobiegał owy ryk. Zdezorientowani dopiero teraz przypomnieliśmy sobie o olbrzymach. Wydukałem ciche przepraszam, bo to przeze mnie tak jakby wylądowalismy na innej planecie. Gdybym się skupił, z pewnością inaczej by to wyglądało. Warknąłem zły na siebie i zacząłem biec. Riki tuż obok mnie również przewierała zgrabnie łapami. Omijaliśmy krzaki, drzewa i wystające gałęzie. Skakaliśmy nad powalonymi koronami, chroniąc oczy przed unoszącym się w powietrzu pyłem.
- Już blisko - powiedziałem lekko zdyszany. Przez narzucone tępo kończył mi się limit. Odwróciłem się za siebie, by... ,,Pięknie, Riki zaginęła w akcji" - zatrzymałem się rozglądając na wszystkie strony. ,,Jakim cudem się rozdzieliliśmy, skoro biegła obok?" - pomyślałem zdezorientowany.
- Ays gdzie jesteś!? - usłyszałem jej głos tuż przy uchu. Odwróciłem się ale za mną nie było nikogo.
- Riki! - krzyknąłem w przestrzeń.
- Gdzie jesteś, nie widzę Cię? - odrzekła z niepokojem.
- Ja ciebie tez nie a czuje się jakbyś była tuż obok - stwierdziłem coraz bardziej głupiejąc. ,,CO TU SIĘ DZIEJE ?!" - wrzasnąłem w myślach, gdy pod łapami poczułem drżenie. Ziemia zatrzesła się roztrzaskując długą linie. Nim zorientowałem się co się dzieje, straciłem oparcie i poleciałem w dół wprost do ciemnego rowu. Upadłem na cos twardego z głośnym jękiem. Szumiało mi w uszach, gdy podnosiłem się powoli. Nie zdążyłem wstać gdy wylądowałem z plaskiem z powrotem. Au!
- Zejdź... ze mnie, Riki - wydukałem łapiąc gwałtownie powietrze. Wadera wstała pozwalając moim płucom normalnie pracować. Nabrałem w końcu kolorów i spojrzałem na waderę, która wpatrwała sie w jeden punkt. W tunelu przed nami stała wlicza postać. I nie wyglądała na zadowoloną nasza obecnością.
- To jeden z wilczych bogów - powiedziała Riki na co tamten mrugnął mrużąc oczy.

Riki? Kompletny brak weny.Co on ma wspólnego z tą dziwna sytuacja przed wpadnieciem i cyklopami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT