Pozwoliłem jeszcze przez chwilę by moje ciało ślizgało się bezwładnie po
tej gładkiej powierzchni i zupełnie zatrzymało się na lodowisku.
Leżałem na nim jak placek i jedyną częścią mojego ciała, które odstawały
od jego powierzchni były skrzydła. A one tylko zatrzepotały ochoczo jak
u jakiegoś nadpobudliwego motyla.
Yuko zaczęła się śmiać. Padła na lód i odjechała trochę w tył. To już
coś! Nieważne, że na plecach....jakieś rekordy trzeba kiedyś ustanowić,
no nie?
Machnąłem skrzydłami i jednym, szybkim ruchem stanąłem twardo na lodzie .
Wadera przestała się śmiać, gdy tylko podszedłem do niej tak samo pewnie
,jakbym robił to na ziemi czy piasku. Poślizg był dla mnie zupełnie
obcy.
- Szpaner...- Mruknęła, rozpoczynając żmudne próby wstania z podłoża.
Mówiłem już że nieskuteczne? Hah, teraz to ja mogłem się trochę pośmiać!
Ta cienka warstwa puszystego śniegu roztapiała się pod jej łapami,
jeszcze bardziej zmniejszając tarcie. Po kilku próbach, kałuża wody była
tak rozległa, że Yuko już nie miała szans dosięgnąć do suchej części
zamarzniętej tafli. Opłacało się jednak słuchać rad dziadka kła.
(Dłuuuga historia...)
- Może pomóc? - Powiedziałem to z lekką kpiną w głosie. No ,ale jak mogłem nie skorzystać z takiej okazji?
- Wiesz co?- Yuko rozjechała się na lodowisku.-Czasami zamknąć się mógłbyś!
Zatrzepotałem skrzydłami, rozwiewając każdy śnieżny puch w promieniu
kilku metrów w swoją stronę. Jeśli tylko uda jej się doczłapać do
granicy kałuży jaką sama sobie podłożyła pod łapy, pewnie uda jej się
stanąć. Ale do tego jeszcze długa droga.
Gdy tylko lód pozbył się białej warstwy śniegu, był całkowicie
przejrzysty. Samo jezioro nie było jakoś specjalnie głębokie, ale
wystarczająco duże, by dno spowić ciemnością. Lecz lód niczym szkło czy
kryształ przepuszczał przez siebie światło słoneczne. Więc można było
podziwiać wszystko co kryje się w tych podwodnych ciemnościach, jeśli
oczywiście będzie pływało wystarczająco blisko światła. Spodziewałem się
raczej glonów, czy śmieci człowieka, ale nigdy jeszcze nie oglądałem w
jeziorze ławicy jaskrawo niebieskich rybek. Były jak żywcem wyciągnięte z
filmu ,,Gdzie jest Nemo?" i nie zdziwiłbym się, gdyby tak było
naprawdę. Ale....skąd w jeziorze pokolce do cholery!?
One chyba żyją w pacyfiku...co nie?
Yuko w czasie przerwy na oddech w końcu zobaczyła moją minę- a nie była
ona najpogodniejsza. Szybko domyśliła się na co patrzę i sama przyjrzała
się temu zjawisku. Gdy tylko zrozumiała o co ten cały cyrk, odskoczyła w
tył patrząc na szafirowe ryby tropikalne .
-No bez jaj...- Tylko to pasowało mi jakkolwiek do sytuacji. Tym bardziej że pod lodem zdążył przepłynąć jeszcze wieloryb.
(Yuko? No wiem,wiem...trochę za dużo ,,Gdzie jest Nemo" się naoglądałem xd )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz