Na tym świecie była tylko jedna osoba która wiedziała o duszach
praktycznie wszystko, nie była ona jednak członkiem naszej watahy, ba,
nie należała nawet do naszego ziemskiego świata. Wejście do jaskini nie
różniło się niczym innym od pozostałych jej podobnych, jednak w środku
małej groty znajdowało się coś co odróżniało ją od innych. Po środku
jaskini znajdował się stalagnat, na którym wyrzeźbione były tajemnicze
,nieznane nikomu symbole. Przyjrzałam się kolumnie uważnie z bliska od
czubka aż po sam dół gdzie zlewała się w jedność z podłożem. Gdzieś
pośrodku między górą a dołem widniał rysunek węża. Przysunęłam Grima
bliżej ryciny i przyłożyłam przednią łapę mojego ciała do stalagnatu,
jedyne co się stało to rysunek lekko zamigotał jednak nic więcej się nie
stało, lekko zła mruknęłam:
-Nie pogrywaj sobie ze mną. Otwieraj te cholerne wrota- Pomimo zamiany
ciał bóg poznał że to ja. Ściana która znajdowała się naprzeciw kolumny
pękła na pół, z szczelin poczęło wydobywać się pomarańczowe światło.
Podeszłam do kamiennych wrót i pchnęłam z całej siły skrzydła ogromnych
drzwi. Choć nieużywane były od paru set lat otwierały się jakby były
świeżo oliwione. Gdy stanęłam w przejściu między światem umarłych a
żywych poczułam jak uderza we mnie podmuch ciepłego dusznego powietrza,
które niosło ze sobą nieprzyjemny zapach siarki. Spojrzałam na
zaciekawionego Grima i oznajmiłam:
-Jeśli chcesz odzyskać ciało choć-Basior ruszył przed siebie do
rozgrzanego marmurowego tunelu schodzącego stromo w dół, zamknęłam wrota
by żaden śmiertelnik nigdy więcej nie zabłądził w podziemiach tak jak
kiedyś to mi się przytrafiło. Po dłuższej wędrówce po rozgrzanych do
czerwoności tunelach trafiliśmy przed czarny niczym noc pałac, który był
chyba wydrążony w skale wulkanicznej. Budowla urzekała swym majestatem i
pięknem, jednak to nie czas na zachwycanie się nad architekturą piekła.
Wparowałam bez żadnych ceregieli do komnaty królewskiej, na złotym
ozdobnym w motywy roślinne tronie siedział Owari. Wszędzie poznałabym
jego szkarłatne ślepia które wpatrywały się w nas intensywnie. Na
czarnej sierści boga nie było nawet najmniejszej skazy, a na
rozłożystych skrzydłach lśniły nieskazitelne pióra. Podeszłam pod sam
tron oznajmiając:
-Wiem, że potrafisz rozwiązać nasz problem więc rób to szybko i się stąd zwiniemy by nie zawracać ci głowy
-Kim jesteś by zwracać się takim tonem do boga śmierci, chaosu i
zniszczenia-Odparł naburmuszony basior. Zaczyna się, znów ma ochotę na
gierki. Spojrzałam hardo w oczy Owariego i zanim miałam mu wygadać jaki
jest wredny i chamski odezwał się Grim:
-Przyszliśmy cię prosić byś pomógł nam znów wrócić do naszych ciał
-Tylko tyle?
-Yhm-Mruknęłam i dodałam:
-O nic więcej nie zamierzamy cię prosić-Szkarłatne oczy pana podziemi
przeszywały nas na wylot zastanawiając się czy spełnić naszą prośbę.
Jakby miał do cholery coś lepszego do roboty! Po dłuższej chwili
trzymania nas w niepewności czarny basior odparł:
-Niech będzie-Bóg wstał z tronu i podszedł do nas, dopiero teraz
dostrzegłam jaki jest wysoki i silny, jego wyprostowana dumna postawa
przytłaczała wręcz władzą i powagą jaka biła od tej mitycznej postaci.
Otrząsnęłam się z tego dziwnego stanu podziwu i znów Owari był dla mnie
zwykłym wilkiem. Pan chaosu i zniszczenia dotknął moją pierś i wbił nią
swe krwiste pazury gdy to zrobił poczułam dziwne łaskotanie. Po chwili
łapa basiora zanurzyła się głębiej co strasznie bolało jakby ktoś
rozpalonym węglem przypiekał rany. Po chwili udręki basior wyciągnął
łapę w której trzymał jakąś białą kulkę, gdy tylko połączenie się
zerwało straciłam przytomność.
****
Gdy się obudziłam otworzyłam powoli oczy, strasznie bolała mnie głowa i
wszystkie mięśnie dlatego skupiona na bólu nie dostrzegałam niczego
prócz czerni. Po jakimś czasie nie przyjemne uczucie jakby straciło na
sile, lekko zachęcona tym stanem podniosłam się. Nie stanęłam jednak
pewnie na wszystkich łapach, ponieważ chwiałam się nie pewnie, chyba
nadal nie otrząsnęłam się po zamianie ciał. Gdy po paru minutach znów
widziałam wyraźnie a wszystkie mięśnie przestały niemiłosiernie kłuć i
piec usiadłam na przeciw boga śmierci oznajmiając:
-Bardzo ci dziękuje-Bóg uśmiechnął się tylko tajemniczo, nie wiedziałam
jednak jak to odebrać. Rozejrzałam się po komnacie poszukując Grima,
basior leżał już w swoim ciele obok mnie, dopiero się obudził. Gdy znów
spojrzałam na Owariego z jego pyszczka nie schodził uśmiech zadowolenia,
zapytałam lekko zirytowana:
-O co chodzi?
-A tak zastanawiałem się czy nie zechcielibyście odpocząć trochę i nie
pozwiedzać podziemi. droga na powierzchnie jest ciężka i zwodnicza, a
przez zamianę dusz będziecie wyczerpani.-Spojrzałam nie pewnie na Grima,
by sprawdzić co on o tym myśli.
(Grim? Co ty na to by pozwiedzać piekło? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz