sobota, 2 stycznia 2016

Od Annabell c.d Grima

Na tym świecie była tylko jedna osoba która wiedziała o duszach praktycznie wszystko, nie była ona jednak członkiem naszej watahy, ba, nie należała nawet do naszego ziemskiego świata. Wejście do jaskini nie różniło się niczym innym od pozostałych jej podobnych, jednak w środku małej groty znajdowało się coś co odróżniało ją od innych. Po środku jaskini znajdował się stalagnat, na którym wyrzeźbione były tajemnicze ,nieznane nikomu symbole. Przyjrzałam się kolumnie uważnie z bliska od czubka aż po sam dół gdzie zlewała się w jedność z podłożem. Gdzieś pośrodku między górą a dołem widniał rysunek węża. Przysunęłam Grima bliżej ryciny i przyłożyłam przednią łapę mojego ciała do stalagnatu, jedyne co się stało to rysunek lekko zamigotał jednak nic więcej się nie stało, lekko zła mruknęłam:
-Nie pogrywaj sobie ze mną. Otwieraj te cholerne wrota- Pomimo zamiany ciał bóg poznał że to ja. Ściana która znajdowała się naprzeciw kolumny pękła na pół, z szczelin poczęło wydobywać się pomarańczowe światło. Podeszłam do kamiennych wrót i pchnęłam z całej siły skrzydła ogromnych drzwi. Choć nieużywane były od paru set lat otwierały się jakby były świeżo oliwione. Gdy stanęłam w przejściu między światem umarłych a żywych poczułam jak uderza we mnie podmuch ciepłego dusznego powietrza, które niosło ze sobą nieprzyjemny zapach siarki. Spojrzałam na zaciekawionego Grima i oznajmiłam:
-Jeśli chcesz odzyskać ciało choć-Basior ruszył przed siebie do rozgrzanego marmurowego tunelu schodzącego stromo w dół, zamknęłam wrota by żaden śmiertelnik nigdy więcej nie zabłądził w podziemiach tak jak kiedyś to mi się przytrafiło. Po dłuższej wędrówce po rozgrzanych do czerwoności tunelach trafiliśmy przed czarny niczym noc pałac, który był chyba wydrążony w skale wulkanicznej. Budowla urzekała swym majestatem i pięknem, jednak to nie czas na zachwycanie się nad architekturą piekła. Wparowałam bez żadnych ceregieli do komnaty królewskiej, na złotym ozdobnym w motywy roślinne tronie siedział Owari. Wszędzie poznałabym jego szkarłatne ślepia które wpatrywały się w nas intensywnie. Na czarnej sierści boga nie było nawet najmniejszej skazy, a na rozłożystych skrzydłach lśniły nieskazitelne pióra. Podeszłam pod sam tron oznajmiając:
-Wiem, że potrafisz rozwiązać nasz problem więc rób to szybko i się stąd zwiniemy by nie zawracać ci głowy
-Kim jesteś by zwracać się takim tonem do boga śmierci, chaosu i zniszczenia-Odparł naburmuszony basior. Zaczyna się, znów ma ochotę na gierki. Spojrzałam hardo w oczy Owariego i zanim miałam mu wygadać jaki jest wredny i chamski odezwał się Grim:
-Przyszliśmy cię prosić byś pomógł nam znów wrócić do naszych ciał
-Tylko tyle?
-Yhm-Mruknęłam i dodałam:
-O nic więcej nie zamierzamy cię prosić-Szkarłatne oczy pana podziemi przeszywały nas na wylot zastanawiając się czy spełnić naszą prośbę. Jakby miał do cholery coś lepszego do roboty! Po dłuższej chwili trzymania nas w niepewności czarny basior odparł:
-Niech będzie-Bóg wstał z tronu i podszedł do nas, dopiero teraz dostrzegłam jaki jest wysoki i silny, jego wyprostowana dumna postawa przytłaczała wręcz władzą i powagą jaka biła od tej mitycznej postaci. Otrząsnęłam się z tego dziwnego stanu podziwu i znów Owari był dla mnie zwykłym wilkiem. Pan chaosu i zniszczenia dotknął moją pierś i wbił nią swe krwiste pazury gdy to zrobił poczułam dziwne łaskotanie. Po chwili łapa basiora zanurzyła się głębiej co strasznie bolało jakby ktoś rozpalonym węglem przypiekał rany. Po chwili udręki basior wyciągnął łapę w której trzymał jakąś białą kulkę, gdy tylko połączenie się zerwało straciłam przytomność.
****
Gdy się obudziłam otworzyłam powoli oczy, strasznie bolała mnie głowa i wszystkie mięśnie dlatego skupiona na bólu nie dostrzegałam niczego prócz czerni. Po jakimś czasie nie przyjemne uczucie jakby straciło na sile, lekko zachęcona tym stanem podniosłam się. Nie stanęłam jednak pewnie na wszystkich łapach, ponieważ chwiałam się nie pewnie, chyba nadal nie otrząsnęłam się po zamianie ciał. Gdy po paru minutach znów widziałam wyraźnie a wszystkie mięśnie przestały niemiłosiernie kłuć i piec usiadłam na przeciw boga śmierci oznajmiając:
-Bardzo ci dziękuje-Bóg uśmiechnął się tylko tajemniczo, nie wiedziałam jednak jak to odebrać. Rozejrzałam się po komnacie poszukując Grima, basior leżał już w swoim ciele obok mnie, dopiero się obudził. Gdy znów spojrzałam na Owariego z jego pyszczka nie schodził uśmiech zadowolenia, zapytałam lekko zirytowana:
-O co chodzi?
-A tak zastanawiałem się czy nie zechcielibyście odpocząć trochę i nie pozwiedzać podziemi. droga na powierzchnie jest ciężka i zwodnicza, a przez zamianę dusz będziecie wyczerpani.-Spojrzałam nie pewnie na Grima, by sprawdzić co on o tym myśli.

(Grim? Co ty na to by pozwiedzać piekło? xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT