czwartek, 7 stycznia 2016

Od Ashity do Seishin

Razem z nową poznaną waderą, ruszyła przed siebie, mając na pyszczku lekki uśmiech. Radość, jaka się we mnie narodziła z powodu możliwości przyjemnego spaceru, a także poznania nowego wilka, szukała ujścia z mojego ciała. W końcu dałam jej upust, stawiając łapki nieco krzywo, idąc na przód i równocześnie wykonując obroty. Z uciechy głośno zawyłam, a ptaki, siedzące w bezlistnych koronach drzew zaćwierkały nerwowo i szybko podleciały w górę, szukając nowego schronienia. Byłam absolutnie pewna, iż w ich maleńkich głowach rodziły się myśli bynajmniej nie chwalące mojego czynu, które sprawił, iż poczęły szukać nowej kryjówki: ,,Kto ośmiela się tak głośno wyć w samym środku dnia? Hultaje z tych wilków, zakłócają spokój tak małym, niewinnym istotkom o każdej porze dnia i nocy."
W końcu świat zaczął coraz mocniej wirować, zaś ziemia przesuwać się a to w prawo, a to w lewo. Mimo to, nie zaprzestałam obrotów, aż w końcu przewróciłam się na miękki, biały puch. Ponownie nie mogłam powstrzymać radości. Przewróciłam się więc na grzbiet i zaczęłam machać łapami w stronę nieba, wydając przy tym z siebie głośny śmiech. Uspokoiłam się jednak po kilkunastu sekundach. Wstałam, a cała moja sierść była oblepiona śniegiem.
- Wybacz- powiedziałam w kierunku wadery, która patrzyła na mnie z lekkim zdziwieniem.- Piękny dzień woła mnie, abym razem z nim przeżywała radość. Dzisiaj niebo jest wyjątkowo błękitne, nie uważasz? Zimowa kopuła ma swój niepowtarzalny urok.
To mówiąc, uniosłam łeb do góry, wpatrując się w ogromną kopułę. Obecnie żadna chmura nie skażała tego obrazu. Seishin również patrzyła w milczeniu w górę.
- Owszem, cudowne- odparła cicho.
Zwróciłam wzrok na powrót do ziemi, którą pokrywała warstewka lodu. Częste widoki wilków, ślizgających się nieporadnie na śliskiej tafli, doprowadzał mnie do takiej wesołości, iż krztusiłam się ze śmiechu, choć - jak muszę przyznać - i mnie zdarzyło wywrócić się na zamarzniętej wodzie.
- No, w każdym razie- zaczęłam, przypominając sobie tyle razy wypowiadane słowa.- Znajdujemy się w Stardust Forest, głównym lesie naszej watahy. Możesz spotkać tu mnóstwo innych członków, ponieważ jest nas tu dość sporo. Zobaczysz, nigdy się nie nudzimy. W każdym razie, w nocy latają tu złote światełka. Według jednej z wersji, stworzyła je Unmei, oczywiście z pomocą innych patronów. Zaś drugie podanie opowiada, iż są to duchy zmarłych wilków. Właściwie, mogłabym ci o tym mówić w nieskończoność. Zresztą kto wie, może wszystko to jest prawdą? Tych światełek jest tyle, że starczy na wszystko. Jeśli złapiesz jedno z nich, może spełnić się jedno z twoich życzeń. O, a widzisz tamtą rzekę? To Mizu no Yume, nasz wodopój. Zauważyłaś, że nie zamarzła? Podobno została dawno temu zaczarowana, choć w niektórych miejscach pokrywa ją rzeczywiście lód. Jeśli wsłuchasz się w szept jej wód, może usłyszysz, jak jej duchy przemawiają do ciebie. Próbowałam kilka razy, ale słyszę zwykle, w najlepszych przypadku, jakieś niewyraźne szmery. Zechciałabyś może spróbować?
Wadera spojrzała na rzekę, po czym krótko skinęła łbem. Podeszła na sam skraj brzegu i pochyliła się nad taflę, zamykając powieki. Przez kilka minut trwała nieruchomo, aż w końcu podniosła się, kręcąc pyszczkiem.
- Nie przejmuj się- oznajmiłam pogodnie.- Nie znam nikogo, kto by usłyszał cokolwiek za pierwszym razem, zwłaszcza, że w zimę duchy są dość rozleniwione. A, jeszcze ważna sprawa: pod żadnym pozorem, nie mocz łap zbroczonych krwią, czy brudem w tej rzece, chyba, że szczerze czegoś żałujesz. Gniew najad może być naprawdę straszny. Słyszałam też, że o poranku, kiedy promienie słońca padają na taflę, możemy w odbiciu zobaczyć swoją przyszłość.
- Sporo macie tych niewiadomych.
Uśmiechnęłam się, patrząc uważnie w taflę, choć było już późne popołudnie. Jednak kiedy promień słońca- nieco mocniejszy od reszty swoich pobratymców- spotkał się z wodą, ta zabłysła. Złote światło, tworzące okrąg o promieniu około dwóch metrów, stworzyło swoistą ,,zasłonę" na wysokość, jaką mogłabym osiągnąć, stając na tylnych łapach. Przez chwilę w środku kotłowało się jakieś dziwne ,,coś"- zagadkowy, biały ślad, ślizgający się po ścianach. W końcu przybrał kształt młodej, drobnej dziewczyny. Ubrana była w jasną sukienkę o barwie śniegu i mleczną cerę. Włosy miała równie jasne. Jedynie jej oczy, błękitne niczym zimowe niebo, miały inną barwę. A także bose stopy tejże panienki, tak drobne i nienaruszone, zdawały się nigdy nie dotykać twardego podłoża, co było dość zagadkowe. Dziewczę patrzyło na nas niemal błagalnie, unosząc swoje blade rączki, jakby zrobione z porcelany, w naszym kierunku. Jednak kiedy tylko jej palce dotknęły złotej poświaty, ta zasyczała, a po chwili coś trzasnęło. Istotka upadła, choć podniosła się w kilka sekund później. Jej wargi, delikatne, o barwie niczym płatki wiśni, poruszały się, choć nie mogłam dosłyszeć żadnego dźwięku. Jednak słowa, jakie z całą pewnością pragnęła powiedzieć, wyryły się w mojej głowie, jakby ktoś je wykrzyczał:
Uwolnijcie mnie!

< Seishin? Co robimy? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT