wtorek, 19 stycznia 2016

Od Annabell c.d Grima

Nie spodziewałam się u Grima takiego wybuchu uczuć. Jednak to wydarzenie utwierdziło mnie tylko w przekonaniu że nie planował mnie zdradzić, ani porzucić. Wtuliłam się w futro basiora. Teraz wiem czego brakowało mi bym mogła znów funkcjonować normalnie w społeczeństwie. Wcześniej odczuwałam pustkę, którą próbowałam zapełnić. Zapełnić w sposób okrutny i krwiożerczy. Dzięki licznym aktom okrucieństwa i morderstw zapominałam o bólu trawiącym mą duszę. Brakowało mi czyjejś miłości, troski, czułości czyli tego wszystkiego co sprawiało że jesteśmy istotami żywymi a nie maszynami czy przedmiotami. Jednak pozostałości po bramie trzymających wszystkich z dala od mojego serca mówiły że dzieje się to wszystko zdecydowanie za szybko. Gdy basior znów próbował mnie pocałować dotknęłam delikatnie łapką jego ust oznajmiając z krzywym uśmiechem, który miał wyrażać ,,przepraszam, to moja wina” jednak przez to że rzadko się uśmiechał najpewniej przypominał grymas:
-Nie zrozum mnie źle ale to się dzieje trochę za szybko.-Choć wcześniejszy pocałunek był bardzo przyjemny i moje serce domagało się więcej tego rodzaju pieszczot posłuchałam resztek bramy. Lekko zakłopotana wydukałam:
-Może to dziwnie zabrzmi, ale wyobrażam sobie jak moje serce otoczone jest murem, a brama która miała je ochraniać przed uczuciami została przerwana. Jednak jej pozostałości dalej ochraniają moje serce i podpowiadają że powinnam trochę zwolnić. –Basiorowi chyba się te słowa nie podobają dlatego dodałam pogodniej:
-Ale nie myśl sobie, że wcześniejszy pocałunek nie był przyjemny-Byliśmy tak zajęci sobą iż nie dostrzegliśmy, że burza szalejąca na zewnątrz ucichła. Było to tak nagłe zjawisko jakby to jakiś czar był odpowiedzialny za uspokojenie się niespokojnego żywiołu. Przez krótką sekundę pojawiła się w mojej głowie dość szalona myśl, a mianowicie ,,to sprawka Yajirushi, która tą burzą zamierzała nas zbliżyć do siebie” Mogło to brzmieć śmiesznie, jednak w tym świecie przepełnionym magią wszystko było możliwe. Uśmiechnęłam się do basiora i wstałam, po czym podeszłam do wyjścia z jaskini. Oślepiła mnie biel śniegu skrzącego się w promieniach wschodzące słońca, przez czas spędzony w półmroku jaskini moje oczy nie były przyzwyczajone do tak jaskrawego światła. Przymrużyłam oczy rozglądając się dookoła. Na zewnątrz wszystko zostało przykryte grubą warstwą śniegu, wyglądało to jakbym znajdowała się na jakiejś lodowej planecie oddalonej od ciepła słońca jakieś kilka lat świetlnych. Wzięłam głęboki wdech wypełniając płuca chłodnym powietrzem, po chwili z mojego pyszczka wydobył się gęsty obłok pary, tak gęsty, że można by go kroić nożem. Było strasznie zimno, nawet bez wiatru, co strasznie zniechęcało do wyjścia z ciepła panującego w jaskini. Jednym z głównych powodów przez które nie chciałam jeszcze odejść było to że wtedy Grima nie było by przy mnie i znów zdana bym była na samotność i pustkę. Wróciłam lekko zmarznięta z powrotem do wnętrza jaskini oznajmiając zaciekawionemu basiorowi:
-Burza się uspokoiła-Usiadłam obok niego rozglądając się po jego jaskini, może było to trochę niegrzeczne z mojej strony, ale nie mogłam się powstrzymać dlatego dalej kontynuowałam ten bezczelny proceder.

(Grimuś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT