Właśnie one często nazywane były „Łzami Chaosu”, gdyż,
według niektórych przesłanek, ujawniały się wtedy, gdy potomkowie pierwszej
Istoty prowadzili spory, a co za tym
idzie, trwały jakieś ogromne, krwawe waśnie, ciągnące za sobą śmierć tysięcy niewinnych stworzeń…
Pierwszy raz pojawiły się w zapisach opowiadających o walce
Ramzy oraz Ferluna. Pierwsza Wadera, znana obecnie także jako Poranna Gwiazda, stanęła
naprzeciw władcy Waru, chcąc zakończyć odwieczną wojnę. Wszyscy patroni lizali jeszcze
rany odniesione w poprzednich starciach, a większość gatunku wilków drugiego i
trzeciego pokolenia straciła życie w różnorakich potyczkach, zaś pozostali
skryli się w norach. Świat niemalże wstrzymywał oddech, czekając na
rozstrzygnięcie decydującej bitwy, mającej przesądzić o przyszłości wszystkich na kolejne wieki...
Od strony południowej stanął Ferlun. Posiadł on mroczną
część Chaosu, stworzoną z nieskładnych myśli, chęci rzezi i zniszczenia. W
języku gatunku Waru, imię ich władcy oznaczało „Krew Ciemności”, gdyż odłamki
jego esencji skleiły się w całość, gdy spłynęła na nie szkarłatna ciecz
pierwszego zamordowanego stworzenia, wcześniej natomiast tworzyły wiele
odrębnych istot, dlatego też Ferlun tak mocno zbliżył się do samego Chaosu –
złożony z mnóstwa różnych świadomości, ich pogmatwanych myśli, a nawet ciał,
miał skumulowaną w sobie także całą ich nienawiść, spotęgowaną grzechem całego
jego jestestwa, która go stworzyła – winy morderstwa.
Z północnych krain nadeszła natomiast Ramza, dumnie krocząc
przez ziemię zasłaną kośćmi poległych. Jej ciało nosiło na sobie znamiona żałoby
po utracie rodziny, a także blizny po dawnych utarczkach, z których w
większości nie uzyskała korzystnej pozycji. Teraz jednak podążała na spotkanie z bratem,
mając pewną tajemniczą rzecz. Różna wersje można usłyszeć, ja jednak opiszę tą
najbardziej wiarygodną, na której dowód istnienia możemy znaleźć najwięcej poszlak.
Otóż według niej, Wilczyca zebrała tyle łez Chaosu, ile tylko zdołała,
wypełniając nimi fiolkę. Ferluna, złożonego wyłącznie z nienawiści i żądzy
krwi, nie dało się pokonać wyłącznie siłą, kierując się tym samym
okrucieństwem, co on, dlatego właśnie Ramza zechciała spróbować rozproszyć jego
istotę. Rady zaczerpnęła od Wszystkowiedzącej Istoty, która osądziła, iż skoro
władca Waru narodził się z grzechu morderstwa, tylko symbol żalu może go pokonać.
Przed bitwą, wiele stad uciekło daleko od planowanego
miejsca boju – gdzie wszystko się zaczęło, tam też miało się skończyć, tuż obok
Tysiącletniej Puszczy.
Różnie mówią co do tego momentu. Jedni twierdzą, że
to jeden ze zdrajców odebrał Ramzie fiolkę, inni, że Wadera osobiście opuściła
ów przedmiot w głębiny Podziemnego Labiryntu, przeczuwając, że gdyby jej się
nie udało teraz, ma większe szanse niż kolejne pokolenia wygrać z Ferlunem bez Łez Chaosu. Najpopularniejsza opowiastka głosi jednak, iż stało się to tuż po
śmierci Letusa, kiedy to Wilczyca z żalu straciła całą wolę walki…
Wiadomym jest tylko, że do boju stanęła bez fiolki, mając za
towarzysza jedną tylko łzę, która ukradkiem opuściła szklane naczynie. Owy
symbol żalu zdołał przebić się w okolice serca przywódcy Waru, rozpraszając
jego esencje i właśnie wtedy Ramza zdołała wykorzystać moment jego słabości,
pętając Ferluna po krótkiej walce, w której oboje wyczerpali większość sił
życiowych…
Pierwsza Wilczyca odeszła do Gwiazd, pozostawiając świat
pierwszemu pokoleniu swych dzieci, natomiast Waru zabrały swojego przywódcę
daleko, daleko, gdzieś w odmęty podziemi. Mówią, że kiedy łza Chaosu przestanie
rozpraszać elementy esencji Ferluna i całkowicie się roztopi, ten ponownie
powróci, aby stoczyć kolejny bój o władzę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz