Nawet nie musiałam się zastanawiać, aby wiedzieć co chcę robić dziś
wieczorem. Uśmiechnęłam się lekko, po czym spojrzałam na Waderę.
- Co powiedziałabyś na mały spacer? - potrząsnęłam pyszczkiem w stronę wyjścia z jaskini.
Musiałam wprowadzić Riki w małe zakłopotanie, pewnie nie była zachwycona
moim pomysłem. Znała moją sytuację w której jestem z Lelou i pewnie nie
chciała mi tego odmawiać.
- Myślałam, że zaproponujesz coś innego, nie zrozum mnie źle, ale wolałabym, żebyśmy zajęły się czymś...
- Bardziej bezpiecznym, prawda? - wtrąciłam Waderze.
- Nie ukrywam, że o to właśnie mi chodziło, ale nie mam serca ci odmówić, niech ci będzie.
Podbiegłam do Wadery i mocno ją przytuliłam, a słowo ''Dziękuję'' powtórzyłam chyba z pięćdziesiąt razy.
- No już, bo mnie udusisz i kto ci herbatki będzie robił, hę? - Wadera
szeroko się uśmiechnęła, a po chwili obie parsknęłyśmy śmiechem.
- Ruszajmy już lepiej, kto wie kiedy mojemu braciszkowi zbierze się na odwiedziny. - mruknęłam, powoli dochodząc do siebie.
- Więc w drogę! - krzyknęła Riki, pociągając mnie za przednią łapę.
Po jakimś czasie, obie równy krokiem dreptałyśmy przed siebie jedną z leśnych dróżek.
Las o tej porze staje się strasznie tajemniczy, wszystko milknie. Im
byłyśmy dalej, tym bardziej czułam niepokój, a serce biło mi coraz
szybciej. Nie chciałam tego pokazywać po sobie, bo w końcu ta wyprawa
była moim pomysłem. Starałam się cały czas utrzymać uśmiech na moim
pyszczku, choć nie jestem pewna, czy cokolwiek co na nim było,
przypominało go chociaż trochę.
- Wracamy już? Czy masz siłę jeszcze? - spytała Riki, nucąc coś pod nosem.
- Ja bym nie miała siły? - odrzekłam z lekkim grymasem na pyszczku, wyprzedzając Waderę.
- A ja za to obawiam się, że dalej już nie pójdziecie!
Po tych słowach ja i Riki gwałtownie odwróciłyśmy się za siebie, to kogo
tam zobaczyłyśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
<< Przepraszam, że tyle czekałaś. To co za magiczna istota, nie pozwala nam dalej iść? ^.^ >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz