czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Karo c.d. Lelou

Zrobiłam krok w tył, czując się nieswojo, po czym westchnęłam. Gdybym odpowiedziała od razu wyszło by z tego zwykła plątanina słów w stylu “Ja...ech..chciałam..przykro mi.”, a takowej wolałam uniknąć. Sama musiałam najpierw na zimno przeanalizować sytuację, by odpowiedzieć, tym bardziej, że trzeba było to zrobić dość szybko, nim ochota by wydukać poniższy tekst i spuścić wzrok mnie pochłonie. W końcu odezwałam się, utrzymując prawie, że stoicki ton głosu.
-Nie miałam zamiaru się z nią bawić, a nieokiełznanych tancerzy tylko przybywało, nie mieliśmy szans.-Chciałam kontynuować, jednak Lelou przerwał mi.
-Więc nie przyszło Ci do głowy, aby rozpruć jej gardło? Lepiej rzucić się z nią w przepaść?-Zahamowałam kolejne westchnięcie, przez moment żałując, że basior zdążył. Wiedziałam, że ma mi to za złe i szczerze powiedziawszy trochę mnie to przytłaczało. Podobne uczucie czasem towarzyszyło mi za szczeniaka, kiedy zdenerwowałam mamę. Był to taki nagły przypływ poczucia winy, połączony z rozkoszą dopięcia swego. Zabawne odczucie.
-Masz rację, to byłoby mądrzejsze, ale w ciągu kilku sekund nie da się wymyślić spójnego planu. Poza tym, nie było dużej szansy, że ucierpię. Myria..
~Kyria-Usłyszałam Molly, która dopiero teraz zdołała odkryć, że nadal żyjemy. Jej głos był pełny osłupienia. Heh, czuję, że kiedy jej przejdzie usłyszę od niej zupełnie to samo, co od basiora.
-Pfu, Kyria-Poprawiłam się-zamortyzowałaby upadek, patrząc na to, że nie za bardzo jej się śpieszyło do puszczenia mnie.
-A jeśli to by nie wystarczyło?-Wilk nie dawał za wygraną. Przewróciłam oczami zirytowana.
-Najprawdopodobniej złamałabym sobie łapę, może kilka, to babsko miało dość masywne ciało.-Powiedziałam. Basior milczał przez dłuższy moment, po czym pokręcił głową. Byłam pewna, że wcale go to nie przekonywało.-Słuchaj, przepraszam, wiem, że to było głupie.
-Skoro wiesz, to dlaczego to zrobiłaś?-Zapytał, lekko zdziwiony moimi słowami. Wracamy do punktu wyjścia, co?
-Powiedziałeś mi, abym uciekała, jeśli sprawy wyrwą się spod kontroli.-Przytoczyłam, nadal utrzymując stoicki ton głosu, chociaż już z trudem.-Nie chciałam uciekać, a gdybyśmy dali tej wariatce się jeszcze trochę pobawić ze swoimi służącymi, oboje byśmy tam zginęli. Ja wiem, może mam nadęte ego i muszę zawsze robić wszystko po swojemu?-Wzruszyłam ramionami-W każdym razie przykro mi, jeśli Cię przestraszyłam. Spadałam z większej wysokości.-Przed oczami przeleciało mi orle gniazdo, jeszcze nim się do niego dostałam. W sumie, nigdy się nie zastanawiałam, czy śnieg zamortyzował upadek, czy jednak ptasi ojciec złapał mnie podobnie, jak Lelou kilka sekund temu. Nawet jeśli, tamten miał powód, aby mnie łapać, ocaliłam jego dziecko. Towarzysz musiał jednak zadziałać impulsywnie. Spuściłam głowę, mimo, że kazałam sobie tego nie robić, po czym dodałam.-Dziękuję.-Sama zdziwiłam siè, gdy to słowo wyszło z mojego pyszczka. Dość rzadko okazywałam wdzięczność.
<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT