Ostrożnie poszedłem w ślady Ash. Nigdy nie miałem styczności z boginiami
i nie byłem pewnien jak mam to rozegrać. Władca ognia to kompletnie
inna bajka.
Może i był potężny, ale nie wstyd mi było go obrażać. Przy bogini takiego kalibru trzeba było zachować ostrość.
Nie żebym się jej bał, czy coś w tym guście...ale....może to nie czas na robienie z siebie idioty xd
Ashita szła wzdłuż brzegu, a po chwili Suna odwróciła się w naszą stronę.
Woda chlupała pod łapami, dosięgała nam do kostek, a jej poziom podnosił się z każdym kolejnym krokiem.
Suna była zdezorientowana naszą obecnością w tym wymiarze. Czuła, że tu nie pasujemy, ale nie przybrała wrogiej postawy.
Tylko czekała, aż sami do niej przyjdziemy. Jej długie włosy spływały po
karku do wody. Małe rybki pływały wokół złotych kasmyków jakby to był
żyjący ukwiał. Zachowywały się jakby nawet nie zauważały obecności
wilczycy. Co więcej, traktowały ją jak jedną z nich.
Gdy byłyśmy już wystarczająco blisko, Suna zarzuciła długie włosy do tyłu.
- Przedstawcie się.- Powiedziała ze spokojem.
Ukłoniliśmy się i spełniliśmy prośbę Suny.
Wadera obrzucała nas pytaniami, my cierpliwie odpowiadaliśmy na każde z
nich. Opowiedzieliśmy swoją historię i cel naszej podróży.
- Czyli to wszytko przez Musuko...- westchnęła.- Ale nie powinnam się
dziwić. Już parę razy kazał innym robić coś podobnego. Obyście wy mięli
więcej szczęścia.
Była wyraźnie zasmucona naszą misją. Nie widziałem kim byli nasi
poprzednicy, ale wnioskując z humoru bogini, nie powodiodło im się
najlepiej. Ciekawe kim byli ci ,,wybrańcy"...
- Musuko powiadam nam, że będziesz wstanie nam pomóc.- Ash przerwała
ciszę.- Nie mamy pojęcia o świętych krowach Lykosa, gdzie są i jak
wyglądają.
- Trafiliście do dobrego wilka.
Wadera posłała nam ciepły uśmiech i zwróciła się w kierunku morza.
- Na drugim brzegu znajdują się niebiańskie łąki. Nie istnieje lepsza trawa niż ta, którą tam posiałam.
Spojrzałem na horyzont. Albo ja źle oceniałem odległość na morzu, albo
łąki rzeczywiście były tak daleko. Dopłynięcie do nich zajęło by nam pół
dnia, albo i więcej. Jednak lot to już inna sprawa.
- Jak już zobaczycie święte bydło, pamiętajcie- zabierzcie tylko jedną, nie więcej.
Powiedziała z troską bogini kiedy my byliśmy już w powietrzu.
Skrzydłami ubijaliśmy powietrze pod nami, byle by tylko wznieść się wyżej.
Suna została w dole, ale zanim nas pożegnała, zagwizdała melodyjkę dla
wiatru. Dźwięki poniosły się echem po całej krainie, a po chwili...ktoś
na nie odpowiedział.
Powietrzem zatrzęsła para ogromnych skrzydeł. Woda w morzu, pchnięta
ogromną siłą, rozbiła się o plażę. Mewy wzleciały w górę, spłoszone
nagłym wichrem. Za sobą usłyszałem sapanie, potem ciężki oddech.
Wydobywał się z dwóch ogromnych nozdrzy.
Obruciłem się w powietrzu, starając się przy tym wietrze nie wpaść do morza.
Nad wodą unosiła się ogromna, biała bestia. Wyglądła jak krzyżówka
smoka, pelikana i orła, ale te trzy zwierzęta tworzyły harmonijną
całość.
Nie było podziału na segmenty ptaka czy gada. Jedna część ciała
przechodziła płynnie w drugą i nie dało się w żaden sposób wyznaczyć
granicy, gdzie smok się kończy, a zaczyna pelikan. Czyli w skrócie - Mix
idealny.
-C-co to jest? - Wyjąkała Ashita.
- Burzołowca! - Suna starała się przekrzyczeć hałas.- Mój ulubieniec.
Żyłby i w waszym świecie, ale naturalna selekcja zrobiła swoje.
Spojrzałem jeszcze raz na bestię wielkości wieloryba. To był jeden z
tych łagodnych olbrzymów, żyjących długo i ospale. Tak samo się też
poruszał.
Burzołowca miał głowę smoka, ale zakończoną srebrzysto-białym pióropuszem. Reszta szyi była pokryta piórami.
- Będzie waszym przewodnikiem. I zawsze dopomoże, kiedy zabraknie wiatru.
Dodała na koniec, a biała bestia ryknęła i odchyliła łeb ku niebu.
Jej worek skórny pod gardłem naciągnął się i wypełnił powietrzem. Zmieściłyby się w nim tysiące ryb.
Już nie miałem pytań co do diety Burzołowców. Szczerze mówiąc , trochę
mi ulżyło kiedy upewniłem się ,że nie jesteśmy w menu. Chociaż...nie mam
pojęcia co ten stwór uznaje za rybę.
Burzołowca wzniósł się wyżej, tworząc ogromne fale na morzu i skierował kierunek wiatru na zachód.
Potem było tylko z górki.
(Ashita? Coś nie umiem rozmawiać z boginiami xd )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz