czwartek, 4 sierpnia 2016

Od Renesmee- "Walka Istot Chaosu"- opowiadanie eventowe

Był to spokojny dzień, jednak tylko z pozoru. Wiatr delikatnie szumiał w koronach drzew, a na łąkach zginał źdźbła trawy tworząc zielone fale. Chmury ociężale i powoli przesuwały się po niebie. Nic nie zapowiadało katastrofy dla rodu wilków. Do najsilniejszej wilczycy, Razmy coraz częściej dochodziły pogłoski o stworzeniach mrocznych. Czarnych i obrzydliwych Waru. Ich przywódcą został zdrajca... Wilk drugiego pokolenia. Urodził się ostatni, zawsze go deptano i odpychano. Już jako maluch całymi dniami oddalał się od domu, uciekał. Nigdy nie chciał patrzeć na te wesołe pyszczki rodzeństwa gdy się bawili i dorastali. Szczęście i radość go przerażały. Czasem cichutko popłakiwał gdzieś w krzakach...ale w tych miejscach nasączonych jego łzami smutku powstawały najmroczniejsze plany zemsty. Pewnego deszczowego dnia gdy ten wilk wpatrywał się w pioruny przed jego oczami przemknęło coś czarnego. Pobiegł za tą istotą. Doprowadziła go do zgrupowania na klifach. Mimo kropel wody lecących z chmur paliły się wszędzie pochodnie. Największy, mroczny potwór wykrzykiwał coś zrozumiałego tylko dla niego. Różnie twierdzą wilki. Jedni że to były słowa: „Kto zmierzy się ze mną?!” , drudzy że: „ Wśród nas jest brat pragnący zemsty”. Jeszcze inni uważali że przywódca Waru wyczuł obecność wilka i chciał się z nim zmierzyć. Tak czy inaczej doszło do walki. Dwuletni wilk kontra ogromny cień. Z początku było niewinne chodzenie w kółko i szerzenie kłów. Jednak po pewnym czasie Waru rzucił się na wilka. Młodemu synowi Razmy przemknęły przed oczami chwile gdy rodzeństwo nim gardziło. Rzucali się na niego, deptali i przepychali. Te wszystkie wspomnienie zgromadziły w nim tonę nienawiści. Odsunął się by szarżujący Waru na niego nie wpadł. Gdy tek skoczył on chwycił potwora zębami za nogę. Zakręcił przywódcą w powietrzu i zrzucił z klifów. Mroczny przywódca spadał w dół w prost na skały. Nie przeżył z nimi starcia. Wilka okrzyknięto wtedy przywódcą i królem Waru, oraz nadano mu imię „Ferlun” co w ich języku oznaczało „wygranego”. W jego oczach nie zapanowało szczęście że jest czczony ani smutek bo kogoś zabił. Jego oczy płonęły ambicją, planami zemsty. Tak oto wilk o zapomnianym przez wszystkich pierwszym imieniem został księciem walki. Nikt z jego poddanych nie chciał się z nim mierzyć. Poczuł wtedy że ma najprawdziwszą siłę i władzę. Odtąd zaczął snuć plany zemsty. Jego matka, Razma coraz bardziej się o niego martwiła. Zawsze miała nadzieję że się opamięta, jednak wtedy jej syn Ikos, bóg widzący wszystko z chmur zobaczył zbliżającą się armię z klifów. Zarefowany przyszedł do swoich rodziców. Dostał rozkaz zebrania wszystkich wilków i obrony ich. Sama zaś wilczyca wyszła ze swym mężem, Letusem naprzeciw wrogą. Wiedziała że ten dzień nastąpi, ten w którym zabić będzie musiała swego syna. Walka zaczęła się od nieowocnego przemówienia do rozsądku Ferlunowi. Ten zignorował co mówiła do niego Razma. Rozkazał Waru zabić swoich rodziców i rodzeństwo. Te posłusznie niczym marionetki wykonywały jego rozkaz atakując. Małżonkowie walczyli zaciekle. Kiedy Razma zniszczyła dość Waru by inne się przestraszyły i uciekły z popłochem ukryć się w mroku. Wtedy wilczyca zobaczyła swego ukochanego męża. Stał przy nim jej syn, który wbijał nóż ojcu w klatkę piersiową. Na twarzy księcia walki było widać uśmiech. I właśnie to nie dało wyboru Razmie. Poprosiła gwiazdy o sztylet. Ferlun tchórzył widząc co się dzieje. Uciekał przed siebie. Biegnąc przez Stardust Forest zgubił swój nóż. Z którego wydobył się szkodliwy dym w momencie gdy rozsypał się na miliony kawałków. Wtedy oto gwiazdy znów zareagowały i zmieniły dym w światełka te które dziś można tam zobaczyć. Jednak walka wciąż trwała. Książę walki przestał uciekać. Rzucił się na matkę. Tak przerażona drasnęła jego z którego popłynęła krew. Ferlun stracił przytomność. Myślała że go zabiła. Była zbyt przerażona by sprawdzić czy wciąż żyje. Tego dnia straciła męża i syna. Chciała się jak najszybciej pozbyć sztyletu więc wrzuciła go do Źródeł Shinzen. Sama zaś była zmęczona emocjami i wysiłkiem tego dnia. Gwiazdy wiedziały że będzie cierpieć już codziennie i chcąc jej pomóc zabrały do siebie jako Poranną Gwiazdę. Tak oto kończy się historia matki wszystkich wilków, a zaczyna los Watahy Porannych Gwiazd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT