sobota, 6 sierpnia 2016

Od Lelou do Karo

Napiąłem mięśnie, pochylając delikatnie sylwetkę i obnażając kły. Kobieta zdecydowanie budziła we mnie negatywne uczucia, napawała silnym wrażeniem zagrożenia. Może nie wyglądała zbyt groźnie, ale coś w jej spojrzeniu, uniesionym wysoko podbródku, dumnej, królewskiej postawie i rozcapierzonych palcach kazało mi myśleć, że nie jest zwykłą śmiertelniczką. Już sam fakt, że była o wiele żywsza od tych wszystkich cieni, budził mój niepokój. Zdecydowanie nie był to czas na opuszczenie gardy, tym bardziej, że czułem na sobie nieprzychylne spojrzenia widm, które przerwały tańce i te wszystkie ich harce, otaczając nas ze wszystkich stron, wydając z siebie wątpliwie przychylne szelesty. Wszystkie zdawały się czekać, z uniżeniem chyląc mroczne głowy w stronę żywej kobiety.
- Jam jest Kyria, pani tego miejsca, władczyni wszystkich tych ludzi!- odparła dumnie, zataczając szeroki krąg mlecznobiałą ręką. Jej purpurowa suknia delikatnie zafalowała, kiedy położyła na niej z powrotem.- A wy wtargnęliście bez pozwolenia do mego domu!
- Hola, hola, paniusiu!- podszedłem krok bliżej, zerkając równocześnie w stronę Karo.Wadera spoglądała z irytacją na Kyrię, nie tracąc czujności ani na chwilę.- Masz chyba trochę nieświeże informacje, ale pewnie jesteś jeszcze bardziej wiekową staruchą, niż nam pokazujesz, mam rację? To jest teren watahy. A my nie tolerujemy tych, którzy panoszą się po naszych włościach i jeszcze twierdzą, że to do nich należy.
- Zważaj na słowa, basiorze, albo stanie się wam krzywda- syknęła kobieta.- Nie chcesz chyba, aby twojej przyjaciółce stała się krzywda przez twój niewyparzony język. Gdzie twoja wataha? Ja widzę tu tylko dwa mizerne wilczki, które uważają się za niezwyciężone. Moi poddani mogą was w każdej chwili zabić.
- Te migoczące cienie?- prychnęła Karo.- Co ne nam zrobią, zaproszą do tańca i zaszeleszczą na śmierć?
Twarz Kyrii rozjaśnił uśmiech. Pełen pogardy i wyniosłości, a zarazem ciepły, poufały, jakby między nami a nią istniał jakiś wielki sekret. Poczułem, jak przez mój grzbiet przebiega zimny dreszcz. Z całą pewnością jej poddani nie byli zwykłymi przeciwnikami, ale to wizja walki z nią przejmowała mnie, z niewiadomych powodów, największą obawą.
- Zdziwiłabyś się, moja droga- szepnęła.- Oj, zdziwiłabyś, i to jak. Chyba ktoś tu nie docenia ludzkich możliwości...
- Skończ kłapać jadaczką, starucho- warknąłem, zjeżając sierść. Prowokowanie jej nie było zbyt dobrym pomysłem, ale coś podpowiadało mi, że bez walki się nie obejdzie.
Cienie gniewnie zaszemrały, z każdą chwilą sprawiając wrażenie coraz lepiej zakotwiczonych w naszym świecie. Nadal pozostawały w formie mrocznych widm, jednakże już nie migotały, a wręcz pochłaniały ciepło z otoczenia, jakby wykorzystując je do stworzenia zimna, które mogłoby przywrócić je do życia. Temperatura w sali bankietowej cały czas spadała, przypominając teraz tą z początku wiosny. Z kolei Kyria przechyliła lekko białą głowę, a czarne kosmyki opadły na jej czoło, mocno kontrastując z mleczną, porcelanową cerą.
- Twój język cię jeszcze zgubi- obiecała ze śladem furii w głosie.
- Mówi mi to martwa od wieków starucha- odparłem, unosząc z pogardą łeb. Być może, gdybym okazał jej nieco większy szacunek, uniknęlibyśmy dalszych sporów, ale irytacja, która we mnie wezbrała, musiała wreszcie znaleźć ujście.- Już bardziej od ciebie groźne mi się wydają myszy. Już raz ktoś cię musiał zabić, a my możemy to poprawić, skoro tak usilnie upierasz się przy zatruwaniu powietrza.
Cienie zacieśniły krąg wokół nas. Teraz mogłem lepiej dostrzec ich sylwetki, z każdą chwilą zyskujące na wyrazistości. Jegomoście odziani w eleganckie smokingi, wytworne, ubrane w piękne suknie kobiety.
Nachyliłem się w stronę Karo, chcąc ją ostrzec:
- Gdyby sprawy wymknęły się spod kontroli, zwiewaj jak najprędzej, jasne?
Wadera prychnęła cicho, czujnie obserwując Kyrię. Twarz kobiety przez chwile wykrzywił dziwny grymas, uśmiech połączony z wargami zaciśniętymi w niemej agonii, chęci krzyku, a zarazem wymordowania wszystkich w pobliżu.

< Karo? Wybacz, że takie trochę nijakie, wena odmawia współpracy >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT