Ciężko było mi powstrzymać chociażby cichy chichot, gdy widziałam, jak
Lelou wygina się w każdą możliwą stronę, tańcząc, jak to ujął. Z jednej
strony mogłabym powiedzieć, że wyglądało to żałośnie, ale..nie
wyglądało. Słowo, a raczej słowa, którymi prędzej opisałabym te ruchy
brzmiał:głupkowate i urocze. Może był to taki misz masz, jednak
chaotyczne ruchy basiora nie sprawiły jeszcze, aby upadł, więc nie
należały do najgorszych.
-Widzisz?-Odezwał się-Może dopiero co zaczynam, ale każdy kiedyś stawiał
pierwsze kroki.-Omal się nie uśmiechnęłam, słysząc to. Nie potrafiłam
zmienić faktu, iż wstydziłam się prezentować “tą” część siebie innym
wilkom, jednak jego słowa, jak i zachowania były naprawdę pokrzepiające.
Nie myliłam się, kiedy te kilka niewiarygodnie długich i dynamicznych
godzin temu stwierdziłam, że basior jest miły.
Uprzejmość...w pewnym sensie zazdrościłam czasem każdemu, kogo
nawiedzała. Sama miałam chyba jakąś blokadę, która odsuwała ją ode mnie
jak najdalej.
- Czyżbyś miał zamiar udawać kaczkę?-Zapytałam, nie umiejąc ukryć rozbawienia.
- Hm? Więc może ty się wykażesz i pokażesz mi, jak należy tańczyć?-W
duszy pomodliłam się do wszystkich patronów, abym się przesłyszała,
kiedy jednak po chwili jego słowa w pełni do mnie dotarły miałam
wrażenie, że sztywnieje.
Chrzanić taką wiarę!
-Emm..-Wydukałam, mając nie jasne wrażenie, że się rumienię. Nie, to nie
to, a nawet jeśli, moje czarne futro ukryłoby wypieki. Niebieskie
światełka które jakoś tak lubiły ostatnio wchodzić mi w drogę dały o
sobie znać, lekko rozświetlając czerń mojego futra. Co ja takiego złego
zrobiłam, że muszę wyróżniać się w tenże sposób? Z początku chciałam
odmówić, wtedy jednak głos Molly wszedł mi w paradę.
~Masz zamiar odrzucić wyzwanie?-Wytwór mojej wyobraźni najlepiej zawsze
wiedział, co rzec, aby mnie przekonać. Był to jej dar, jak i największe
przekleństwo.
Wyzwanie, co?
To pewnie u nas4 rodzinne, bowiem podobnie jak tata i siostra nie umiem odrzucać wyzwań.
~W twoich snach!-Rzuciłam żwawo do towarzyszki, po czym odezwałam się naprawdę.
-Niech będzie.-Mój głos był o wiele bardziej pewny siebie, niż jakieś
pięć sekund temu, a w tym samym jeszcze momencie przez myśl mi przeszło,
że przecież nic na tym nie tracę. Lelou i tak słyszał mój śpiew i przez
chwilę widział, jak tańczę. Nie było żadnej różnicy, czy zobaczy to
jeszcze raz, czy też nie, więc nie powinnam się tym przejmować. I
właściwie, to przez te następne chwile faktycznie nie zaprzątałam sobie
tym głowy.-Patrz i ucz się.-Dodałam po chwili. Basior chyba coś
powiedział, jednak kompletnie to zignorowałam. Teraz byłam na powrót w
świecie, w którym właśnie trwał bankiet. Ludzie ponownie pogrążenie byli
w zabawie. Nie musiałam wcale długo się temu przyglądać. Zrobiłam dwa
kroki w przód po czym..stało się, nawet sama nie wiem kiedy. Muzyka jak
gdyby postanowiła samodzielnie zająć moje ciało, które dobrze wiedziało,
co robić. Używałam mojego długiego ogona niczym wstążki, robił piruety i
falował wokół mnie. Czasami otaczał on zwykłe rytmiczne kołysania,
czasem natomiast współgrał on z obrotami. Muszę przyznać, że poczułam
się tak, jakbym znowu latała. Może nawet czułam ten przyjemny wiatr
łaskoczący sierść? Rzadko kiedy pozwalałam sobie na śpiew, taniec, czy
chociażby zwykły uśmiech.
Nagle stanęłam dęba, zatrzymując się i zamrugałam parę razy.
-Coś się stało?-Zapytał Lelou, lekko zdziwiony ową zacinką, ja jednak
słyszałam go teraz jak przez mgłę. Jeszcze raz mrugnęłam, w nadziei, że
to, co widziałam było tylko w mojej głowie.
Nie, kiedy otworzyłam oczy, nadal tam była.
Tuż przy ścianie pomieszczenia stała wysoka kobieta, odziana w długą
purporowom suknię, przyozdobioną licznymi falbanami. Na jej delikatną
twarz opadały czarne kosmyki, które akurat uciekły z koka znajdującego
się na głowie. Były one doskonale widoczne na bladej niczym śnieg skórze
damy, która wydawała się gładka, a może i połyskująca, jak u
porcelanowej lalki. Różowe usta, trwały niewzruszone, natomiast
bursztynowe oczy spoglądały w naszym kierunku. Ręce, zakryte przez
komponujące się kolorem z suknią rękawiczki klaskały bezgłośnie.
-Karo?-Musiało mi się przewidzieć. Przecież poczułby jej zapach i
obrócił się, prawda? Sęk w tym, że Ja też nie czułam zapachu naszej
obserwatorki. Nadzieja jednak prysła, gdy kobieta ruszyła w naszym
kierunku, stukając zakrytymi przez suknie butami w drewnianą podłogę
niczym dzięcioł. Wtedy właśnie basior obrócił się, dostrzegając ją.
Natychmiast ruszyłam w kierunku towarzysza, stawiając się u jego boku.
~Może chce się przywitać?-Rzuciła beztrosko Molly. Ja jednak prawie że
niezauważalnie pokiwałam głową. Nie powinno jej tu w ogóle być. Obca
zatrzymała się jakieś trzy metry przed nami, gdy obnażyłam kły i
zawarczałam, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie zamierzam
pozwolić jej podejść bliżej.
-Schowaj ten grymas.-Mimo, że jej głos był cichy i melodyjny, rozniósł
się echem po całej sali. Ani mi się myślalo słuchanie jej.
-Kim jesteś?-Zapytał czujnie Lelou. Wilk sztywno wpatrywał się w postać, jakby oceniając, czy może być potencjalnym zagrożeniem.
-To pytanie powinno być skierowane do was.-Jej odpowiedź wskazywała
jednoznacznie, że nas rozumiała, co szczerze mnie zdziwiło. Nie dałam
jednak tego po sobie poznać.-Jak śmiecie włamywać się na mój teren i
wybudzać mnie ze snu?
-Twój teren!-Zaśmiałam się z kpiną, słysząc wypowiedziane przez nią
słowa. Mimo to moje mięśnie ciągle były napięte, gotowe na chociażby
jeden niepozorny ruch rozmówczyni.-To miejsce znajduje się na terenach
naszej watahy!-Białogłowa wykrzywiła swoją, dotąd nie wyrażającą niczego
twarz w grymasie. Po chwili jej skóra zdała się rozpływać, a ona Sama
stała się tak czarna jak Ja, towarzysz, czy bawiący się “goście”, od
których różniło ją to, że była w pełni materialna. Trwało to może dwie
sekundy, nim na powrot porosła jej biała warstwa ciała, powróciły kolory
i ubranie.
W tym momencie nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, a czułabym się
pewnie jeszcze bardziej zagubiona, gdybym spuściła z niej wzrok.
Wszystkie bowiem cienie przestały tańczyć i teraz tępo wpatrywały się w
naszą trójkę.
"No, i masz ,babo, tańce.."Powiedziałam sama sobie w myślach.
<Lelou? Z kim mamy do czynienia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz