piątek, 12 sierpnia 2016

Od Lelou do Karo

- Dziękuję- powiedziała wadera, patrząc w posadzkę.
Zerknąłem na Karo z zaskoczeniem. Gniew wyparował ze mnie natychmiast, zniknął bez śladu jak łapą odjął. Czułem tylko ogromną ulgę, że wilczycy nic nie jest. Chociaż z drugiej strony, męczyły mnie wyrzuty sumienia, czy nic jej przypadkiem nie uszkodziłem, łapiąc ją dość nagle i mocno. A jeśli coś jej obiłem, a ona nie chce się przyznać? Nieco już znałem jej charakterek i podejrzewałem, że jest tym typem, który nie mówi zbyt wiele o własnych uczuciach i ranach. A ja absolutnie nie miałem ochoty, aby padła mi na środku drogi.
- Nie ma za co- palnąłem, nie wiedząc zbyt, co odpowiedzieć. Przyznam szczerze, spodziewałem się kilku scenariuszy, ale na pewno nie takiego. W sumie, to ucieszyłem się.- Ogółem, wszystko z tobą dobrze, nic cię nie boli?
- Spokojnie, nie wybieram się na tamten świat- odparła, na powrót chłodnym tonem.
- Jesteś tego absolutnie pewna?- drążyłem, ignorując zirytowany wzrok towarzyszki.- Nie poczułaś żadnego bólu, kiedy cię złapałem? Może ta starucha cię gdzieś uszkodziła? Nie kulejesz?
- Czyżbyś startował na pozycję medyka? Kruszynką nie jestem, w przeciwieństwie po niektórych, obecnych tu panikarzy...
Uśmiechnąłem się delikatnie, chociaż nadal byłem niespokojny. Karo coraz bardziej przypominała mi Nami, choć, równocześnie, obie wadery różniło dosłownie wszystko, ale, podobnie jak z siostrą, za żadne skarby nie chciałem dopuścić, aby stała się jej krzywda, tym bardziej, że akurat przebywała ze mną.
- Wiesz, ja również nie zamierzam jeszcze wąchać kwiatków od spodu, a jestem całkowicie pewny, że twoja rodzinka z prędko umożliwiłaby mi ten...hm, przywilej, gdyby coś ci się przeze mnie stało- pominąłem kwestię, że zapewne poczucie winy nawet nie pozwoliłoby mi pojawić się ponownie w watasze.- Tak więc pamiętaj, że masz się więcej tak nie narażać, jasne? Albo sam ci złamię kilka kości, żebyś nie mogła sobie nic uszkodzić.
- Ostrzeżenie przyjęte- prychnęła Karo.- Ale najpierw to chyba musiałbyś się trochę podszkolić, nie?
- Sugerujesz, jakobyś była ode mnie silniejsza?- zapytałem, prostując dumie sylwetkę.
Wilczyca przez chwilę milczała, krytycznie mi się przyglądając. Nie po raz pierwszy przypomniałem obie, że sarkazm nigdy nie był moją mocną stroną, podobnie jak wszelkiej maści słowne utarczki, źle się w nich czułem, choć zawsze chciałem podszkolić się w tejże dziedzinie.
- Ja nic nie sugeruję- stwierdziła sucho- tylko stwierdzam fakt. Możesz udowodnić, że jest inaczej?
- Nigdy nie podniósłbym łapy na waderę, chyba że w trosce o jej bezpieczeństwo- zadeklarowałem, choć moje słowa zapewne brzmiały co najmniej absurdalnie.- To chcesz tu jeszcze zostać czy może wolisz już powoli wracać?

< Karo? Wybacz, wena znów się gdzieś schowała >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT