czwartek, 11 sierpnia 2016

Od Karo c.d. Mortem

Prychnęłam, dumnie unosząc głowę. Wcale nie uważałam się za jakąś szczególnie mądrą, chociaż, szczerze powiedziawszy ciężki byłoby mi wymyślić jakąkolwiek inną zaletę, jaką mogłabym posiadać.
-Bo widzisz, kochana siostrzyczko, ja na swoją obronę mam błyskotliwość-skinęłam głową na pręgi, oświetlające moje futro-a Ty zaledwie stertę różowych kudłów.-Ciało mojej siostry niemal natychmiast się rozpaliło.
-Twoje liche światełko jest niczym w porównaniu z moim!-Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jej zaciekły wyraz pyszczka. Urocza, niewielka rozmiarem, zdenerwowana wadera, najeżona niczym płonący pudel. Słodki obraz.
-Mała, zgaś swój temperament, bo jeszcze kogoś poparzysz.-Odparłam z szyderczym uśmiechem. Mortem prychnęła na te słowa. Nie znosiła być nazywaną w ten sposób, a ja lubiłam to perfidnie wykorzystywać. W sumie, póki jaskinia nadal stała, mogłam się z nią trochę posprzeczać, no nie? Kamień nie był w końcu materiałem palnym.
-Jestem ciekawa, co odbiło naszym rodzicom, skoro adoptowali taką przeklętą zołzę!-Syknęła, ugaszając swoje promienie i próbując zabić mnie wzrokiem. Gdyby to był pierwszy raz.
-Ładną masz samoocenę.-Zaśmiałam się, po czym wyłożyłam wygodnie, wpierając głowę na jej tułowiu.-To jak, moja adoptowana siostrzyczko, udowodnisz mi swoją autentyczność?-Futro Morti było jeszcze trochę ciepłe, co nie do końca tworzyło miły współczynnik z panującym wokół gorącem. Gdyby wlazła do niego jakaś mysz, pchła czy inny szkodnik, zapewne zabiłaby ją panująca tam temperatura. Mi jednak w ogóle ona niemprzeszkadzała, patrząc na świadomość, że mimo licznych gróźb siostra nie spróbowałaby zabrać mi życia. Znaczy się, tak myślę. Wtuliłam lekko łebek w ową mieszanine ciepła, spalenizny i materiału na różowy dywanik do dziewczęcego pokoiku i ziewnęłam leniwie. Żyć mi się odechciewa, gdy widzę to chole.rne słońce.
~Przecież go nie widzisz!-Skomentowała Molly, najwidoczniej rownież zdegustowana dobijającym ukropem. Istniała też druga opcja, bardziej możliwa: ta wyimaginowana istotka po prostu kochała łapać mnie za słówka.
~Ale wiem, że tam jest.-Jęknęłam w duchu, obserwując sufit i wymachując łapami, jakbym po nim chodziła. Moja siostra spróbowała mnie zepchnąć, co spełzło na niczym.
-A może to Ty, wariatko, pokażesz mi, że nie wzięli Cię z pomocy dla obłąkanych?-Zapytała zirytowanym tonem głosu. Spojrzałam na nià, nie przestając wymachiwać łapkami w wymaginowanym marszu.
-A to dlaczego?-Mruknęłam leniwie, powstrzymując kolejne ziewnięcie.-Pierwsza zarządałam.
<Mortisz, moja ADOPTOWANA siostrzyczko? :*>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT