Parsknęłam śmiechem. Myśl utopienia tego sztywniaka mogła go rozruszać i
wydać się zabawna ale zrezygnowałam. Nie znałam na tyle dobrze basiora
by przewidzieć co zrobi.
-Na takie coś trzeba sobie zasłużyć...-powiedziałam z jeszcze większym śmiechem- Co ostatnio złego zrobiłeś?
Powiedziałam tworząc łapą fale w kierunku basiora. A ta ochlapała go w
momencie gdy chciał coś powiedzieć. Miła, kochana ja. Mnie to normalnie
do piekła zesłać i wyprzytulać. Nawet gdy chcę być miła zawsze kogoś
wkurze. Zaczynam rozumieć Karo.
~ A co ja mam powiedzieć? Utknęłam z tobą na dobre...- odezwał się mój naszyjnik (czyt. mój mózg)
~Nareszcie coś mówisz...maiłaś chyba focha ostatnio co? - odpowiedziałam w myślach
~Ja niby czemu? - udała zaskoczoną- Chciałam tylko zmusić twój rozumek do pracy.
Już nie odpowiedziałam opiekunce. Basior najprawdopodobniej coś
powiedział a ja się wyłączyłam. Już słyszę ten wkurzony głos „ Jak
zwykle śpisz”...O dziwo medalion się nie odezwał. I nawet mi ulżyło z
tego powodu.
-Przepraszam, co mówiłeś? Zamyśliłam się.-odpowiedziałam lekko zdenerwowana.
Nigdy nie mogłam stłumić tego przejęcia w głosie . Od chwili gdy
poznałam Eso nigdy o niej nikomu nie mówiłam. Po dziś boje się że inni
uznają mnie za wariatkę. Życie...
<Vins?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz