Zerknęłam na słońce. Była już godzina po świcie. Światło słoneczne
powoli zalewało las, w którym jeszcze przed chwilą unosiły się dziwaczne
światełka. Widziałam już naprawdę wiele i myślałam, że nic już nie jest
w stanie mnie zaskoczyć. A tu proszę, zadziwiają mnie migoczące i
fruwające wszędzie światełka. Zdecydowanie dziwne miejsce.
Parę dni temu jakiś samotny wilk powiedział mi, że gdzieś tu znajduje
się wataha wilków. Musiałam to sprawdzić. Możliwe, że to właśnie tutaj
przebywał mój brat. Jak to mówią świat jest mały. W końcu muszę go
znaleźć. Westchnęłam cicho, przypominając sobie rozmowę z samotnikiem.
Znowu to zrobiłam - pomyślałam. Biedak trząsł się, jak osika.
Zachowywałam się niczym potwór z koszmarów, gotowy rozszarpać mu gardło,
gdy tylko mi się sprzeciwi. No ale co miałam zrobić? Zachowuję się tak
zawsze w stosunku do obcych, inaczej po prostu nie potrafię. Życie już
mnie nauczyło.
Nagle usłyszałam cichutki szelest po mojej prawej stronie. Wyostrzyłam
wszystkie zmysły, ale szłam dalej, tak aby nie domyślił się, że już
wiem, że tam jest. Ktokolwiek mnie śledził, poruszał się prawie
bezszelestnie. Ledwo mogłam go namierzyć. Czyżby wilk z watahy? Moja
ciekawość zaczęła rosnąć. W końcu stwierdziłam, że pora ją zaspokoić.
Stanęłam. Śledzący również. teraz miałam przewagę, nie znał moich umiejętności, więc wystarczyło...
Nawiązałam kontakt mentalny z Magicznymi Pasmami na moim ogonie i
wysłałam je w kierunku obcego. Te chwyciły go za łapy i błyskawicznie
wyciągnęły z krzaków, tuż za mnie. Powoli odwróciłam głowę.
<<Ehm... Śledzący? Ktoś dokończy?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz