Trzeba przyznać, że ja i moje siostry na przestrzeni czasu..w ogóle nie
dojrzałyśmy. Owy krótki dialog miał miejsce, kiedy byłyśmy jeszcze
szczeniakami, chodź już nie takimi kurduplami, które ssą pierś matki,
lecz rozbrykanymi krzykliwymi wariatkami..noo, przynajmniej jedna z nas
była rozbrykana i krzykliwa, chociaż, to w sumie zależało od dnia,
prawda?
Tego burzliwego popołudnia nikt z nas nie miał chęci do
egzystencji..nikt poza Tamarą. Wadera..wtedy jeszcze waderka, biegała
radośnie po domu w tę i na zet, podskakując przy każdym rozbłysku,
podczas gdy ojciec zajmował się pacjentami. Wraz z Mortem spojrzałyśmy
na siebie niechętnie.
-Jesteś pewna, że jesteśmy spokrewnione?-Zapytałam, patrząc raz na jedną, raz na drugą z sióstr.
-Z naszej trójki Tami najbardziej przypomina rodziców, więc raczej
nie-Przeanalizowała siostra-..a może to któraś z nas?-Dodała powoli.
Przez moment wpatrywałyśmy się jeszcze w siebie, gdy nagle
wykrzyknęłyśmy równocześnie.
-To ciebie adoptowali!-Nagle wszystkie oczy w pomieszczeniu zwróciły się w naszą stronę, nie zrażone kontynuowałyśmy.
-Nie, ciebie!-Kłótnia ta trwała jeszcze kilka minut, aż w końcu Tami
stwierdziła, że pewnie obie jesteśmy adoptowane. Mało nas to jednak
obchodziło. Cała ta sytuacja skończyła sie na rozmowie z rodzicami, w
której to tłumaczyli nam, iż żadna z nas nie jest adoptowana.
Dlaczego wam to opowiadam? Żeby tylu latach nadal jesteśmy durne.
Dzisiejszego dnia było bowiem podobnie, tyle, że zamiast deszczu na
dworze panował okropny ukrop, nie dający nqm normalnie funkcjonować. I
pewnie dlatego się zaczęło.
<Mortem? To ciebie adoptowali! Niestety, tam skąd Cię wzięli była moja wena. Zgadnij, czy została.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz