poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Nadeshiko do Steva

Podeszłam trochę bliżej i spojrzałam w dół. Każdy malutki kroczek mógł skończyć się skręcona łapą, i to przy dobrej okazji. to było świetne miejsce, żeby skręcić nawet kark! Zerknęłam trochę zazdrośnie na skrzydła Steve'a. O ileż życie mogłoby być prostsze, gdybym je miała.
Gdybym przybrała moją drugą postać, dałabym radę. Nie chciałam jednak tego robić. Stając się tą drugą mną, mogłam łatwo stracić panowanie nad sobą. Aż strach pomyśleć, co wtedy mogłabym zrobić Steve'owi, który był naprawdę sympatyczny. Niesamowite uczucie, przepływającej, potężnej mocy, sprawiało, że czasem chce się zniszczyć wszystko i wszystkich na swojej drodze. To była postać bitewna, na trudnych przeciwników, nie do zabawy.
Pokręciłam przecząco głową na jego pytanie.
- Czy nie ma innej drogi? - spytałam, ale widziałam, że wilk juz kręci przecząco głową.
- Nie ma innej, tutaj wszystko co chwilę się zmienia, jeśli zawrócimy, to może minąć sporo czasu, aż trafimy na odpowiednią ścieżkę. - odparł
- Na dole są drzewa. W ostateczności mogę skoczyć - powiedziałam - Jeśli szczęście mi dopisze i będę miała w pobliżu jakąś porządna gałąź, będę mogła złapać ją moimi Pasmami. Wtedy nie spadnę, a zawisnę.
Szkoda tylko, że nie dało się stąd zobaczyć, czy taka gałąź w ogóle tam jest. Szansa, że znajdzie się odpowiednia były niewielka. Na myśl o tym po plecach przeszły mi ciarki.
- Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł - powiedziałam do Steve'a

<<Steve?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT