Podeszłam trochę bliżej i spojrzałam w dół. Każdy malutki kroczek mógł
skończyć się skręcona łapą, i to przy dobrej okazji. to było świetne
miejsce, żeby skręcić nawet kark! Zerknęłam trochę zazdrośnie na
skrzydła Steve'a. O ileż życie mogłoby być prostsze, gdybym je miała.
Gdybym przybrała moją drugą postać, dałabym radę. Nie chciałam jednak
tego robić. Stając się tą drugą mną, mogłam łatwo stracić panowanie nad
sobą. Aż strach pomyśleć, co wtedy mogłabym zrobić Steve'owi, który był
naprawdę sympatyczny. Niesamowite uczucie, przepływającej, potężnej
mocy, sprawiało, że czasem chce się zniszczyć wszystko i wszystkich na
swojej drodze. To była postać bitewna, na trudnych przeciwników, nie do
zabawy.
Pokręciłam przecząco głową na jego pytanie.
- Czy nie ma innej drogi? - spytałam, ale widziałam, że wilk juz kręci przecząco głową.
- Nie ma innej, tutaj wszystko co chwilę się zmienia, jeśli zawrócimy,
to może minąć sporo czasu, aż trafimy na odpowiednią ścieżkę. - odparł
- Na dole są drzewa. W ostateczności mogę skoczyć - powiedziałam - Jeśli
szczęście mi dopisze i będę miała w pobliżu jakąś porządna gałąź, będę
mogła złapać ją moimi Pasmami. Wtedy nie spadnę, a zawisnę.
Szkoda tylko, że nie dało się stąd zobaczyć, czy taka gałąź w ogóle tam
jest. Szansa, że znajdzie się odpowiednia były niewielka. Na myśl o tym
po plecach przeszły mi ciarki.
- Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł - powiedziałam do Steve'a
<<Steve?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz