-Może i mam.- Wzruszyłem ramionami. - Tylko nie wiem co będzie w praktyce...
Wszedłeś pod cień pobliskiego drzewa i zadarłem łeb.
-Słuchaj...- okrążyłem drzewo w poszukiwaniu odpowiednich gałęzi.-Masz może liny?
Wadera spojrzała na mnie dziwnie.
- Ale..do czego ci lina?
- Mój plan uwzględnia hamak, a bez lin gałęzi nijak nie połączę. Konary
są dość długie, ale problem byłby z obcinaniem. Ale urwać też je moż...
- Mam coś w tym guście.- Nadeshiko mruknęła z uśmiechem.
Spojrzałem na nią, wyrwany z rozmyślań. Przed waderą wiła się jedna z
tych wstęg, które wcześniej widziałem przy jej łapach. Tyle że ta była
dwa razy dłuższa i tyle samo szersza. Najlepiej mogła się rozszerzyć
centralnie na środku. Wyglądała jak hamak. To BYŁ hamak.
Przystanąłem na chwilę, zmarszczyłem brwi. Otworzyłem pysk, ale nie powiedziałem ani słowa. Wciągnąłem tylko powietrze.
- Okej!- Odparłem po chwili.- Mamy hamak.
Plan był prosty. Z moimi skrzydłami poniosę dodatkowego wilka, wystarczy
tylko że złapię za rogi wstęgi, jak Nadeshiko będzie w środku.
Widziałem to kiedyś u bocianów. Problem był w tym że bobasy w workach
zawsze spadały na ziemię przed lądowaniem. Ale cóż, przecież to tylko
dzieci.
(Nadeshiko? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz