wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Renesmee C.D. Victora

Byłam zachwycona widokiem który roztaczał się przed mną. Piękne kolorowe kwiat, malutkie źródełko, otwarta przestrzeń z widokiem na zachodzące słońce...Tylko dlaczego Victor był zdziwiony moim zachwytem? Wadera w oddali widząc nas ruszyła w naszym kierunku. Kolor jej futra przypominał niebo, a oczy, ciemne niczym noc dodawały jej powagi. Wyglądała mi bardzo poważną i wybredną osobę o wysokich standardach.
-O mamy towarzystwo!- zawołałam kiedy była bliżej
Vici mruknął coś pod nosem i niespokojnie przestąpił z nogi na nogę. Czyżby znał ową wilczyce? Po jego nerwowych ruchach wyczułam że najchętniej by stąd odszedł. Udałam jednak że tego nie widzę. Nie można przecież całe życie siedzieć w domu i spacerować po okolicy...Tyle nowych miejsc czeka na nas. Wyszłam waderze na spotkanie. Mój partner od razu wyrównał kroku.
-Dzień dobry...- zaczęłam rozmowę z waderą
-Mamo...to jest Renesmee- przerwał mi Victor
A teraz proszę pauze bo będzie duże WHAT?! , mamo?! . Ja żem będę rozmawiać z teściową? To rodzice Vctora żyją? Na Razme! Czego ja jeszcze nie wiem o swoim partnerze? Oj, jak moje córki znajdą partnerów to wypytam o wszystko i opowiem dzieje rodu normalnie...A teraz wracając do...yyy...mamy? To czy ja nie powinnam się wykąpać, posprzątać dom i zrobić kolacje? Jeszcze indyka z pieca wyjąć i nakryć do stołu.... Nic z tego nie zrobiłam a goście już przyszli łehehe! Nie mogę płakać bo makijaż mi się rozmarze...Ok, ogarnijmy się. Wracamy do teściowej.
-Jest moją partnerką.- basior kontynuował rozmowę. Hi hi...ciekawe czy powie jej że jest już babcią...Biedaczek chyba nie miał z nią za dobrych relacji.- Mamy trzy córki...
-Victorze...- wadera pochyliła się nad nim z wściekłością i zaskoczeniem na twarzy- Czemu mówisz mi teraz o tym?! Akurat wybrałeś sobie taką partnerkę?! Nie było innych?!- wrzasnęła mu do ucha
-Ehemm...Miło panią poznać.- powiedziałam starając się ratować sytuacje, udałam że nie dosłyszałam jej krzyków. Odkąd zamieszkaliśmy razem na basiora krzyczeć mogłam tylko ja....-Przeszła pani pewnie długą drogę by tu dotrzeć może Victor zaprowadzi panią nad wspaniałe miejsce w naszej watasze, a ja przygotuje kolacje i zawołam córki? - i posprzątam w domu...pomyślałam.
-Och...Tak, chętnie. - wyprostowała się, jej twarz od razu spoważniała. Po chwili jednak posłała synowi wściekłe spojrzenie.
-Dobrze...to ja was zostawiam samych. -podniosłam głowę i odeszłam
Przemiła osoba...Wzeszłam za krzaki by nie widzieli jak biegnę do domu. Przecież partnerce Victora nie przystoi tak koślawo truchtać...

***parę minut później***

Wpadłam do domu córek. Były wszystkie, choć Karo właśnie wychodziła.
-Kochane, babcia przyjechała....będzie na wytwornej kolacji u mnie i u taty w domu. Trzeba wszystko przygotować! Pomożecie mi prawda?

********
Po godzinie go sprzątania, ratowanie potrawy Tami byłam brudna, zakurzona i padnięta. Jaskinia była wystrojona. Na stole stało mięso z jelenia przyprawione ziołami z dodatkiem owoców.
-Przyszedł czas na kąpiel -oznajmiłam radośnie
Wszystkie zanurzyłyśmy się w chłodnej wodzie. Po chwili pluskania trzeba było już wyjść i się szykować. Chyba z milion razy przeczesałam swoje włosy jak i córek. Wpięłam dzieciom kwiaty koło ucha. Sama zaś założyłam bransoletkę ze stokrotek. Zobaczyłam na horyzoncie zmęczonego Victora i starszą waderę która coś właśnie mu opowiadała. Rzuciłam okiem na wszystko...chyba jest dobrze.

<Vici? Wybacz że czekałeś prawie miesiąc....ale jak ładnie dom posprzątałam! Co to będzie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT