sobota, 13 sierpnia 2016

Od Karo c.d. Lelou

Zastanowiłam się przez moment. Całe to miejsce miało niezwykły klimat, który pewnie nie prędko będzie któremuś z nas dane jeszcze poczuć, jednak było kilka rzeczy, trzymających mnie przeciw. Chociażby fakt, że jestem okropnym śpiochem, a aktualnie mieliśmy dość późną godzinę, pewnie i tak za prędko nie trafimy do domu, a sam fakt, że przebywamy w lesie śmierci raczej nie jest zachęcający do przenocowania w pałacu. Chociaż, z drugiej strony nocna podróż przez te tereny inna, niż ta senna, również nie należy do bezpiecznych. Chociaż..zawsze to lepiej ucierpieć w ewentualnym boju, niż zginąć we śnie, niczego nie świadomym i bezbronnym, prawda?
-Chyba powinniśmy już wracać.-Mruknęłam niechętnie, zarazem jednak dość leniwie. Byłam świadoma, że droga powrotna nie będzie krótka, co tylko bardziej sprawiało iż miałam ochotę zwinąć się w kłębek i zasnąć jak zabita chociażby w miejscu, które właśnie zajmowały moje łapki.
~Po dłuższym spacerze będzie ci się lepiej spało.-Wtrąciła Molly.
~Może i racja.-Odpowiedziałam, wpatrując się wysoko w księżyc. Nie pokazał się tej nicy w pełnej okazałości, a jednakowoż nie wiele brakowało. Cóż, prawdę mówiąc o tej porze rok udość szybko się rozjaśni. Marsz to nie taki zły pomysł.
-Jeśli chcesz, możemy tu jeszcze chwilkę zawabić.-Usłyszałam głos basiora. Cieszyłam się, że już się na mnie nie gniewa, ale zarazem nadal czułam się trochę głupio. Jakby nie patrzeć mój plan wyglądał trochę jak misja samobójcza. Wszystkie te odczucia pozostawały jednak tylko wewnątrz. Stąpająca twardo po ziemi Karo zdawała się niczym nie przejmować i tak miało pozostać. Chwila nieuwagi wystarczyłaby, abym niechcący ściągnęła na nas coś nie przyjemnego.
-Jeśli to zrobimy drzemka przeciągnje mi się do następnego wieczoru.-Ziewnęłam, a Lelou zaśmiał się.
-W takim razie w drogę.-Ruszył na wprost. Nie mogłam się powstzymać, aby nie wyszczerzyć kłów w uśmiechu, szybko je jednak schowałam.
-Ekhm, Lelou, wyjście jest tam.-Wskazałam łbem w lewo. Wilk niemal natychmiast zmienił kurs w tamtą stronę, a Ja szybko do niego dołączyłam. Przez chwilę wsłuchiwaliśmy się w odgłosy nocy, jakie stanowił szelest targanej przez wiatr trawy, czy też pochukiwanie sów (mam nadzieję, że to były sowy.)
Panujący wokół spokój z jednej strony był przyjemny, z drugiej jednak dość podejrzany. Jest środek nocy.
Jesteśmy w lesie śmierci.
Nic nie próbuje nas zabić.
Czy to nie dziwne?
~Nie możesz po prostu cieszyć się chwilą?-Jęknęła Molly. Faktem było, że dość często zdarzało mi się narzekać, no, ale w końcu ktoś musiał. W końcu, po przejściu około pięćdziesięciu kroków postanowiłam przerwać ciszę. Jako jednak, że jestem amebą społeczną kolejnych dwadzieścia kroków zastanawiałam się nad tematem, oraz tym, czy w domu jest jakirś śniadanie. W końcu faktycznie się odezwałam.
-Pamiętasz, jak zapytałeś mnie o zainteresowania?-Co prawda miało to miejsce kilka, może kilkanaście godzin temu, ale była to jedyna rzecz, jaka przyszła mi do głowy, poza spaniem i prowiantem. Dodatkowo muszę przyznać, że własny, mimo, że nie głośny głos zabrzmiał dla mnie dziwnie, kiedy przerwał wszechobecną nocną ciszę.
-Tak, dlaczego?-Basior odpowiedział mi pytaniem na pytanie, tak, jak się tego spodziewałam. Pociągnęłam więc dalej.
-Nie odpowiedziałeś mi wtedy, czym Ty się interesujesz.
<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT