Wszystko było na początku dobrze. Tami jak zwykle się wygłupiała.
Naprawdę bardziej przypominała mi rodziców. A Karo i Ja już trochę
mniej. W większości spokojne i mało rozmowne. No chyba, że byłyśmy w
swoim towarzystwie. Co było naprawdę dziwne. Nasze charaktery zmieniały
się nie do poznania. No, ale wracając. Spoglądałam to na Karo to na
Tami.
-Nadal twierdzę, że to Ciebie adoptowali.- powiedziałam nagle.
Karo spojrzała na mnie i prychnęła. Czyli, że oczywiście się ze mną
nie zgadzała. No bo czemu by miała kiedykolwiek się ze mną zgodzić. Ja
tam tylko pokręciłam łebkiem i pomachałam swoim ogonem.
-Ciebie adoptowali.- odparła mi spokojnie.
-Wybacz, ale to ty jesteś jakaś dziwna. I czarna. Nie, żeby coś, ale
my raczej nie mamy w sobie aż tyle czarnego.- powiedziałam patrząc na
Tami.
Znając Karo to pewnie przewróciła oczami. Ja dopiero po chwili
spojrzałam na nią. Przyglądała mi się szukając jakiejś wady w moim
wyglądzie. Co faktycznie mogła dostrzec chyba od razu.
-Chciałabym zauważyć, że raczej z nas nie ma tyle różu na sobie.- powiedziała.
Prychnęłam na to. Nie miałam wpływu na to, że moja sierść jest tak
okropnie różowa i kompletnie nie pasująca do mojego charakteru. Ale
dobrze wiedziałam, że to nie ja jestem adoptowana.
-Jesteś po prostu jakaś tępa.- spojrzałam na nią.
-Odezwała się najmądrzejsza.- jej głos wskazywał na lekkie zdenerwowanie.
-Wybacz, ale ja się nie staram o bycie najmądrzejszą spośród wilków, wiesz?- spytałam.
Przewróciła tylko oczami. Spojrzała na mnie wkurzona. Przynajmniej
tak to odbierałam. Tamara przyglądała nam się w milczeniu.
-Tobie to i tak by nie wyszło.- odparła.
-Mów sobie co chcesz. Jesteś po prostu adoptowana i próbujesz się wytłumaczyć mądrością.
(Karo? Ty jesteś adoptowana. No niestety)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz