niedziela, 6 listopada 2016

Od Vincenta do Yuko

Pierwszym, co poczułem po przebudzeniu się był okropny ból głowy. Dotarło do mnie, że wroga grupa nie składała się tylko z trzech osobników: oni mieli tylko odwrócić naszą uwagę, podczas gdy reszta ogłuszyła nas i zawlokła do jakiejś nieznanej mi groty. Parszywe, grające nieczysto kundle! Nie mogłem przyjąć do wiadomości, że tak łatwo dałem się podejść! Ale moja duma była teraz nieważna, zwłaszcza, że razem z Yuko zostaliśmy uwięzieni.
-Obudziliście się już. - w chwili, gdy wilczyca otworzyła oczy przemówił ten głos. - Już się martwiłem, że wystarczył lekki cios w łeb, by pozbawić was życia.
Odpowiedziałem groźnym pomrukiem. Yuko powoli podniosła się z chłodnej, kamiennej ziemi. Odruchowo zasłoniłem osłabioną towarzyszkę swym ciałem.
-Kim jesteście? - warknąłem w stronę wilka, siedzącego po drugiej stronie kamiennych krat. - Czego od nas chcecie?
-Od ciebie? Niewiele. - bury basior z jelenim porożem nie uraczył mnie spojrzeniem; zamiast tego spokojnie analizował powierzchnie swoich pazurów. Następnie podniósł na mnie złote ślepia, jednak jego wzrok zaraz padł na leżącą za mną wilczycę. - Natomiast ona... to jej właśnie szukaliśmy.
-Czego od nas chcecie?! - zjeżywszy sierść powieliłem pytanie.
Wilk wydał się niewzruszony mą postawą. Zdawał sobie sprawę, że jestem osłabiony, a grube, kamienne kraty mogą stanowić ciężką do pokonania przeszkodę. Bezradność wywoływała u mnie frustrację, a złość dodatkowo potęgowała zuchwałość osobnika siedzącego za trwałą barierą.
-Cierpliwości. - zacmokał. - Jeśli będziesz grzeczny może puścimy cię wolno. Z kolei Yuko - wilczyca zadrżała za moim grzbietem, rzucają w stronę burego jadowite spojrzenie. - jeśli nie będziesz sprawiać problemów, wszystko pójdzie szybko i bez zbędnych widowisk.
Po powiedziawszy wykonał zamaszysty ruch łapą. Kamienne kraty zadrżały i zasklepiły się, zamykając nas w ciemności. Brak światła nie przeszkodził mi w dojrzeniu jaśniejących ślepi Yuko. Wadera zawarczała w stronę zamkniętego wyjścia. Następnie wstała, zachwiawszy się odrobinę, podbiegła do ściany i jęła rysować jej powierzchnie pazurami.
-Nic z tego. - mruknąłem zgorzkniały. - To nie zwykła skała. Jest piekielnie wytrzymała, najprawdopodobniej stworzona z czystej magii. Bez użycia własnych zdolności nie będziemy w stanie jej zniszczyć. - zbliżyłem się do Yuko drapiącej ścianę z coraz mniejszym zaangażowaniem. - Jestem teraz zbyt osłabiony, by cokolwiek z siebie wykrzesać. Póki nie odzyskamy sił, jesteśmy uwięzieni.
-Niech to szlag! - bluzg wadery poniósł się echem po dość sporym pomieszczeniu. - Nie będę siedzieć w miejscu, gdy czeka nas...
Urwała niespodziewanie. Postawiłem uszy, chcąc usłyszeć dalszą część wypowiedzi, lecz moja towarzyszka tylko położyła uszy po sobie i podbiegła do innej ściany, próżno szukając drogi ucieczki w magicznych skałach.
-Yuko. - zacząłem ostrożnie. - Proszę, powiedz mi co tu się dzieje. Te wilki cię znają, czegoś od ciebie chcą. Jeśli powiesz mi, o co chodzi to może znajdziemy wyjście z tej sytuacji. - wilczyca zwiesiła uniesiony w emocjach ogon; odwróciła się do mnie wolno. - Nie jestem głupi. Wiem, że chcą naszej krzywdy. Może nawet śmierci. I nie wierze w słowa tego burego kundla. Nie możliwe, by puścili mnie żywego, tym bardziej ciebie. - wziąłem głębszy oddech. Sytuacja nie jest za ciekawa. - Opowiedz mi o tych wilkach. Powiedz, o co w tym wszystkim chodzi.

<Yuko? Wybacz za tak długą przerwę. ;/ Mam nadzieję, że pociągniemy tę historię dalej. ;3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT