sobota, 12 listopada 2016

Od Lelou do Karo

Po prawdzie, wcale nie przeszkadzało mi, że wadera potraktowała mój kark jako poduszkę. W pierwszej chwili, drgnąłem nerwowo i kątem oka zerknąłem w stronę wadery, prostując się nienaturalnie i oddychając płytko. Spojrzałem na połyskujące morze, jednak mój wzrok zaraz uciekł ponownie na śpiącą towarzyszkę. Pochyliłem łeb w jej stronę: nie zauważyłem wcześniej, że błękitne wzory na jej ciele połyskiwały naprawdę ładnie w księżycowym świetle: zupełnie jak piana morska. Zastanawiałem się, czy to z plaży dobiega taki przyjemny zapach, trochę jak lawenda. Wbrew swojej woli, pochyliłem się jeszcze trochę. Moje ciało jakby samo się poruszało, ale nadal ostrożnie, aby nie zbudzić Karo. Lekko oparłem łeb o jej miękką sierść, jednak zaledwie w trzy sekundy później wyczułem drobny ruch. Ponownie się wyprostowałem, wlepiając wzrok w horyzont. Wadera podniosła się, po czym spojrzała na mnie z pewnym rodzajem konsternacji.
- Przepraszam- mruknęła cicho chwilę później.
- Nic się nie stało- odparłem, starając się brzmieć jak najnaturalniej, mimo że ledwo powstrzymywałem drżenie głosu. Noc była chłodna, jednak mnie zalała dziwna fala gorąca.- Jeśli jesteś zmęczona, możemy zrobić postój.
- Nie, możemy na razie iść- szepnęła, ruszając.
Nic nie odpowiedziałem, tylko pobiegłem za nią, doganiając po chwili waderę. Zawisło pomiędzy nami mało wygodne milczenie. Starałem się jakoś zacząć dialog, ale słowa więzły mi w gardle, kiedy tylko próbowałem coś powiedzieć. Nie chodziło o to, że byłem zły czy coś z powodu tej sytuacji sprzed chwili, po prostu... bałem się, że zrobię coś nie tak. Teraz już nie było z nami Asriela, który służył za zmianę tematu w razie potrzeby. Jeśli palnę coś głupiego, trzeba będzie brnąć dalej.
"Na przykład, że lubisz Karo?" - zapytał ten cichy, denerwujący głos z tyłu czaszki. Pozostawiłem to bez komentarza, jednak nadal słyszałem jakieś denerwujące uwagi, dopóki się nie znudził.
Teraz już otoczyła mnie kompletna cisza, a to zbyt nie sprzyjało odgrodzeniu się od myśli, które teraz mnie dopadły. "Lubisz Karo" - czy chodziło mu o taką zwykłą sympatię, jaką darzy się przyjaciół? Miał wtedy jakiś taki dziwaczny głos.
Zerknąłem w granatowe niebo: była późna jesień, niemal zima, więc normalnie powinienem był zobaczyć ciężkie chmury, przysłaniające całą ciemną kopułę, tej nocy było jednak zupełnie inaczej. Srebrne gwiazdy mrugały do mnie zapraszająco z oddali, jakby zachęcały mnie do odwiedzin.
- Znasz jakieś gwiazdozbiory?- zapytałem w pewnym momencie Karo, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
"Mistrz romantycznych tekstów" - szepnął z ironią złośliwy głosik.

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT