sobota, 12 listopada 2016

Od Ikki'ego c.d. Vincenta

Spojrzałem trochę niepewnie na basiora. Musiałem mu przyznać rację, powinniśmy się umyć z krwi. Oderwałem ostatni kawał mięsa i oblizałem szkarłatne wargi.
- Jasne, możemy tam iść. Tylko musisz mnie tam zaprowadzić, bo nie wiem gdzie to. Nowy tutaj i tak dalej. - Uśmiechnąłem się lekko nerwowo. Znam go nie tak długo, ale jednak czuję, że mogę i że warto mu zaufać.
- No to chodź za mną. To nie tak daleko. - Powiedział radośnie Vincent i powoli ruszył w stronę lasu.
Bez wahania skierowałem się w tą samą stronę i po zaledwie kilku susach byłem tuż za Vincentem. Trzymałem się go, bo w końcu był moim przewodnikiem. Wiedział gdzie iść aby się nie zgubić, więc nie mogłem go nawet z oczu stracić. Co jakiś czas oglądał się wstecz, najpewniej aby sprawdzić czy za nim idę.
- Możesz mi coś opowiedzieć o tym całym wodospadzie gwizdu? - Zapytałem po kilku minutach krępującej ciszy, w czasie których przedarliśmy się przez krzaki i teraz szliśmy udeptaną ścieżką, mając po obu stronach wysokie drzewa.
- Wodospadzie Mizu - Zaśmiał się cicho Vinc. Z własnej głupoty spojrzałem pod swoje łapy, starając się aby w moich oczach nie było już widać śladu po wstydzie. Vincent niezrażony wyrównał się ze mną i zaczął wykład o tym miejscu. - Wodospad ten jest początkiem Mizu no Yume. Woda jest tam płytka oraz ciepła, a jezioro zewsząd otaczają głębokie jaskinie... - Basior rozpoczął długi monolog, który komentowałem od czasu do czasu krótkim pomrukiem aprobaty lub zdziwienia. Z rzadka zadawałem jakieś pytania, ale to już nie miało znaczenia.

***

Po trzydziestu minutach marszu dotarliśmy do pięknego miejsca, zewsząd otoczonego lasem. Była to skarpa z której spływał spokojnie wodospad, a nad wodą unosiła się przepiękna tęcza.
Patrzyłem zafascynowany tym cudnym widokiem, już gotując się na kąpiel. Zgadywałem, że to właśnie tutaj prowadził mnie cały czas Vinc.
- Oto jesteśmy. Wodospad Mizu... - Zanim basior to zarejestrował, wskoczyłem w cień gęsto rosnących drzew i z niemałym wysiłkiem znalazłem się na górze wodospadu, stojąc na nie dużym kamiennym występie.
- KAŁABANGA! - Krzyknąłem, skacząc stamtąd w dół, modląc się tylko o nie połamanie łap. Zetknięcie z taflą jeziora było uczuciem cudowniejszym niż się spodziewałem, a ciepła, krystalicznie czysta woda otoczyła mnie zewsząd. W tym miejscu woda była głębsza niż się spodziewałem, więc mogłem bezproblemowo zanurkować. Czekałem na basiora, który pokazał mi to cudowne miejsce.
~ Chyba polubię tą watahę. A nawet już to najpewniej zrobiłem. Oby tylko wszyscy członkowie tacy byli. ~ Pomyślałem i otworzyłem oczy. Widziałem dno całego jeziora i przyglądałem się przez chwilę idealnie okrągłym kamieniom, pokrywającym dno basenu wodnego. To miejsce będzie moim ulubionym, już po kres życia.

< Vincent? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT