niedziela, 13 listopada 2016

Od Vincenta do Ikki'ego

Nim zdążyłem dokończyć zdanie basior wspiął się na szczyt wodospadu, po czym równie niespodziewanie zniknął pod powierzchnią. Nur był na tyle efektowny, że w górę wzniosła się pokaźna ściana wody. Pozwoliłem by krople, niby pociski zbombardowały moje ciało, gdyż właściwie po to tutaj przybyliśmy-żeby obmyć futro. Prychnąłem, strącając z nosa ciepłe drobny cieczy. Czułem przylegającą do skóry sierść, mokrą i ciężką od tejże wilgoci. Nie pozostaje mi nic innego niż zamoczyć się całemu.
-Ikki! - zawołałem, lecz wilk nadal znajdował się pod powierzchnią.
Wstąpiłem na płyciznę, pozwalając by ciepła woda usunęła z moich łap zaschniętą krew. Wokół moich kończyn pojawiła się czerwona otoczka, następnie jej barwa wyblakła, aż w końcu zniknęła ukazując mi gładkie skały pod powierzchnią krystalicznie czystej tafli. Nie czekając dłużej poszedłem w ślady Ikki'ego i również zniknąłem w wodach Wodospadu Mizu.
W przejrzystym akwenie bez przeszkód można pływać z otwartymi oczami nie obawiając się, iż jakaś nieczystość podrażni ślepia. Widoczność była tutaj doskonała-od razu dostrzegłem czarną sylwetkę Ikki'ego. Sierść basiora swobodnie unosiła się, dzięki czemu dokładniej było widać czerwone przejścia w futrze wilka, a i przenikające przez taflę jesienne słońce dodatkowo rozświetlało te jaśniejsze kosmyki jego kryzy. Zauważyłem, z jakim zachwytem przyglądał się pokrywającym dno kamieniom-miały one charakterystyczny, okrągły kształt powstały na skutek działania ruchów wody. Poza tym widniały w różnych, chłodniejszych odcieniach: biel, błękit, wyblakła zieleń, choć znalazły się takie perełki jak delikatna żółć czy łagodna czerwień. Podpłynąłem bliżej kolegi. Ikki, ujrzawszy mnie, wypuścił nosem kilka pęcherzyków powietrza, po czym skinął głową w górę i wypłynął. Postąpiłem tak samo. Przerwawszy taflę wody znaleźliśmy się nieopodal spływającej kaskady wody; wodospad szumiał ponad nami wzburzając lustro jeziora, na którym tworzyła się piana.
-"Kałabanga"? – przekręciłem głowę zaciekawiony nieznanym mi wyrażeniem.
-No, tak… - odparł. – Czasem tak się krzyczy podczas skoku. Takie trochę…
-Zrzucanie bomby? – dopowiedziałem, na co Ikki odpowiedział powolnym skinieniem głowy. – Ha, zabawnie to brzmi. Trzeba wykorzystać w praktyce.
Skierowałem wzrok na szczyt wodospadu i uśmiechnąłem się łobuzersko. Skupiłem się na jednej z moich zdolności by po chwili wznieść się nad wodę bez jakichkolwiek trudności. Lewitacja to bez wątpienia praktyczna jak i moja najulubieńsza umiejętność. Spojrzałem z góry na Ikki’ego czując dozę wyższości poczym podleciałem na pagór ustawiając się do skoku. Mięśnie zadrżały pod skórą, gdy spiąłem swe ciało, następnie oderwałem łapy od skały zagłuszając szum wodospadu głośnym okrzykiem: „KAŁABANGA!”, zwinąłem się w kulkę i wzbijając wzwyż kolumnę wody-znalazłem się pod powierzchnią. Sięgnąłem łapami dna, by lekko odbić się od niego i wyskoczyć ponad powierzchnie, tuż przy Ikkim. Wilk potrząsnął łbem, zrzucając z siebie krople wody. Pysk miał całkowicie czysty.
-Chyba dobrze mi poszła ta cała „kałabanga”, co? – uśmiechnąłem się.

<Ikki? ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT