niedziela, 27 listopada 2016

Od Lii do Victora

Te durne Winegry. Nie da się ich zabić. Można je unicestwić na pewien czas ale nie zabić. Popatrzyłam na Victora i Toshiro po czym mruknęłam.
- Chodźcie za mną.
- A gdzie ? - spytał Victor
- Zobaczysz. - mruknęłam i mówiąc to wzbiłam się w powietrze. Starałam się nie przyspieszać lotu by Toshiro i Victor mogli mnie dogonić. Zwykle w takich sytuacjach leciałam około 300 km na sekundę, ale cóż zrobić. Po chwili doleciałam do miejsca którego zmierzałam. Usiadłam na najniższej gałęzi leszczyny i poczekałam na znajomych... jeśli mogę się tak wyrazić.
- Po co nas tu przywlekłaś? - spytał Toshiro na co przewróciłam oczami i zleciałam na ziemię po czym podeszłam do paproci.
Ściągnęłam mech z ziemi po chyba zaczęłam kopać aż się dokopałam. Trafiłam na coś zimnego i zaczęłam wyciągać wszystko z .... mojego skarbca. Były tam różne rzeczy. Medaliony, opaski, jakieś materiały, łańcuszki, kamienie szlachetne... mam bzika na punkcie błyskotek. W końcu wyciągnęłam rzecz zawiniętą w chustę.
- Co to? - zdziwił się Victor.
- Mam pytanie. Który z was umie strzelać z łuku? - spytałam rozwijając szmatę. W środku był srebrny łyk wielkości..... prawie na wilka i zestaw strzał.
- Ja.... nie. - mruknął Toshiro patrząc jak osłupiały na strzały.- Z czego one są.....
- Nie dotykaj! - wrzasnęłam patrząc jak basior wysuwa łapę.
- Czemu?
- To taki rodzaj żelaza który roztapia się w 30 stopniach czyli już w łapach wilka a chyba nie chcesz mieć zastygniętego żelaza między łapami?
- No nie... - mruknął.
- A ty umiesz? - spytałam Victora. Basior przytaknął.
- Dobra. To został sztylet i kusza
- Masz sztylet? - spytał zdziwiony Victor. - I kuszę?
- Gromadzę sobie rzeczy. - mruknęłam.
- Dobra. A możesz powiedzieć po co Ci te rzeczy?
- Skoro była jedna winegra i zapuściła się aż tutaj czyli ponad 500 km od mojej dziedzicznej watahy to znaczy, ze ma kolegów. A są ich całe krainy więc... no cóż.
- Mogą tutaj przyjść?
- Bardzo prawdopodobne. - powiedziałam i wyciągnęłam sztylet oraz drewniany flet i czarny rzemień.
- Toshiro.... masz broń prawda?
- No... sztylet.
- To dobrze. - to mówiąc zawiązałam sobie rzemień na łapie i wyszeptałam zaklęcie i sztylet wraz z fletem zmieniły się w dwa małe piórka które przywiązałam do rzemyka. Dobrze wiedziałam kogo to sprawa. Nikt nie wiedział o mojej podróży oprócz jednej osoby. Tylko ona mogła na mnie nasłać winegry. Nie chcę by kolejna wataha została zrównana.

< Victor? Toshiro? Odpisze ktosik? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT