niedziela, 27 listopada 2016

Od Karo c.d. Lelou

-Ano.-Wydukałam, odpowiadając na któreś z pytań, chociaż nie byłam do końca pewna co do jego treści, ani tego, czy zostało w ogóle zadane. Przymrużyłam oczy, walcząc z napierającym na nie światłem słonecznym, po chwili jednak odwróciłam głowę w stronę basiora. Otworzyłam szerzej oczy, patrząc na Lelou. Co on tu robi i..gdzie jesteśmy? Woda, piasek, wo-woda. Litore Somina?
Nagle, zupełnie jak pękająca bańka mydlana, powróciło do mnie z hukiem wspomnienia poprzedniego dnia, a w głównej mierze Asriel. Dopiero po kilku sekundach powróciło również wspomnienie wieczornego spaceru, oraz nauki Lelou o gwiazdozbiorach.
Kolejna noc poza watahą? Ups. Moja rodzina chyba zacznie się do tego przyzwyczajać.
Chłód jesiennego morskiego powietrza swobodnie przechodził po moim ciele.
-A tobie jak się spało?-Zapytałam, orientując się, że wpatruję się w Lelou jak głupia od dobrych trzydziestu sekund.
-W porządku.-Uśmiechnął się lekko, chyba już rozluźniając. Nie ciężko była zauważyć, że w chwili zadania mi owego nie do końca zrozumiałego dla mnie pytania był lekko spięty. Dopiero teraz uderzyło mnie, dlaczego tak zareagował. Potraktowałam go niczym poduszkę! Choliwka..
-Przepraszam.-Wyrzuciłam, lekko zaskoczona, acz bardziej zawstydzona całą sytuacją, która trwała dobre kilka godzin! Sama nie wiem, czy bardziej zawstydzało mnie moje senne zachowanie, które lubiło się wymykać spod kontroli, czy fakt, że spało mi się naprawdę dobrze. Pamiętałam, że w swoim śnie przechodziłam po polu z bardzo wysoką, acz miękką trawą. Delikatnie łaskotała ona moją skórę, napawając dziwnym ciepłem. To było tylko tyle, acz bardzo miło wspominałam owy sen.
-Aj tam, nie masz za co.-Głos basiora wydał się lekko napięty, na pewno był on pośpieszny. Lelou wstał, rozsypując przy tym trochę piasku.-Chyba powinniśmy już iść, prawda? Będą się o nas martwić.-Skinęłam głową, również się podnosząc. Przez chwilę przeszła przeze mnie myśl, że jego rodzina faktycznie mogła się martwić. Moi byli przyzwyczajeni, że znikałam, ale nie byłam pewna, czy Lelou zdarzały się takie dłuższe wypady. Wiedziałam, że lubi sobie polatać, fakt, ale czy coś poza tym?
Mało prawdopodobne, pomyślałam. Mówił mi kiedyś, że chciałby odlecieć daleko, nie zważając na nic, ale nie wspominał, aby próbował. Ja próbowałam, od dziecka wymykałam się w jak najodleglejsze tereny od swojego domostwa.
-Taak, chodźmy. Wypadałoby coś zjeść.-Powiedziałam, ruszając przed siebie.
-Faktycznie, zjadłbym konia z kopytami.-Basior uśmiechnął się szeroko.
-To by było ciężkostrawne.-Mruknęłam, a towarzysz zaśmiał się cicho. Również się uśmiechnęłam, a nawet zaśmiałam cicho, spoglądając na naznaczający się piaszczysty teren. Gdyby nie było tak zimno, może skusiłabym się na kąpiel, wiedziałam jednak, że Lelou mógłby mieć ale w tej kwestii.

<Lelou? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT