piątek, 18 listopada 2016

Od Lelou do Karo

Właściwie, to istnienie Molly wiele by wyjaśniało - poczynając od nieobecnych spojrzeń Karo, kiwnięć łbem w różnych sytuacjach, krótkich, zagadkowych formułek - miałem już nawet teorię na temat pewnego zdarzenia, które utkwiło mi mocno w pamięci.
- Rozumiem- powiedziałem w końcu.- Nie zamierzam się z ciebie śmiać, Karo. Częściowo rozumiem, co czujesz- na pytające spojrzenie wadery, postanowiłem pokrótce opisać sytuację.- Mnie jeden głos kontroluje. Talizman, konkretniej rzecz biorąc, po prostu nie pozwala mi zaniedbywać dbania o bezpieczeństwo siostry. Jeśli Nami jest zagrożona...no, starczy powiedzieć, że wysyła mi ostrzeżenie. Ale wracając... Cóż, nie uważam, aby to było coś złego. Nawet jeśli ją wymyśliłaś, dałaś Molly życie, może po prostu cię uzupełnia, daje ci coś, czego bardzo potrzebujesz. Molly nie jest nikim, kogo powinnaś się wstydzić: skoro jest częścią ciebie, z całą pewnością jest wspaniałą istotką. Może to jakaś duszka, która znalazła schronienie w twojej świadomości? Dopełnia cię, jest być może tym, czego rozpaczliwie szukasz, częścią charakteru, którą chcesz skryć przed całym światem. Rozumiem, że Molly mnie cały czas słyszy?- Karo wolno pokiwała łebkiem, unikając mojego wzroku.- Hej, Molly- zwróciłem się nagle, patrząc cały czas na waderę.- Miło mi poznać, Lelouch jestem. Ogółem, to chciałem ci podziękować. Odwalasz kawał dobrej roboty, matkując tej masochistce. Coś mi mówi, że bez ciebie to wyrósłby z niej niezły kamikadze.
Uśmiechnąłem się, przez chwilę czując lekkie zażenowanie. Nie o to chodzi, że miałem przyjaciółkę za wariatkę: biorąc pod uwagę, ile czasu skrywała to przed światem, Molly stała się zapewne najbliższą jej istotą, częścią, bez której nie umiałaby się obejść. Gdybym spróbował namówić ją do pozbycia się, równie dobrze ktoś mógłby przekonywać mnie do zaniechania bronienia Nami. Po prostu nie bardzo wiedziałem, co w takiej sytuacji powinienem powiedzieć. Nigdy nie miałem przyjaciela, oprócz siostry, rzecz jasna, to było dla mnie coś nowego. Kotłowały się we mnie coraz dziwaczniejsze odczucia i myśli, które powoli już się nie mieściły w przegródce na przyjaźń, przez co nie miałem zielonego pojęcia, gdzie je ulokować.
- Jak czas wyznań, to i ja coś dodam- palnąłem w końcu, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Przez ułamek sekundy, który zdawał się być wiecznością, kompletnie zapomniałem języka w gębie.- Jeszcze do niedawna, przechodziłem... hm, dość dziwaczny czas. Miałem dość watahy i wszystkiego, ale musiałem zachowywać się normalnie. Na każdej misji czy dalszej wyprawie zastanawiałem się, jak to by było zwiać, czy ktoś w ogóle by się przejął. Kiedy latałem, ledwo udawało mi się przymuszać do powrotu. Czułem, jak gwiazdy mnie wzywają, a grunt był dla mnie jak przekleństwo, więził mnie. Nawet kiedy patrzyłem na siostrę. Wszystko traktowałem jak jakiś cholerny obowiązek. Wtedy głos dawał mi się jeszcze bardziej we znaki- zaśmiałem się, nieco skrępowany. Czułem się dziwnie... taki "odkryty". Nieswojo, jakbym popełnił coś złego, że w ogóle ośmieliłem się pomyśleć o takich rzeczach.- Nie chodzi o to, że byłem nieszczęśliwy, po prostu miałem dość. Właściwie, długo odpychałem od siebie możliwość, że mogę tak sądzić, chciałem być jak te maszyny ludzi, wiesz, o co mi chodzi? Wielkie, metalowe stwory, które robią tylko to, co do nich należy i niczym więcej. No- mruknąłem, usiłując jakoś zmienić temat.- Idziemy dalej czy chcesz może tu przenocować?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT