niedziela, 27 listopada 2016

Od Lelou do Karo

Położyłem łeb na łapach, czując, jak łaskocze mnie sierść Karo. W pierwszej chwili, zdziwiłem się bliskością wadery: rzadko kiedy doświadczałem takiej bliskości z kimkolwiek, ale z całą pewnością nie zaliczało się to do mało przyjemnych uczuć: przeciwnie, czułem gdzieś w okolicach żołądka miłe ciepło, dotyk wilczycy uspokajał mnie - miałem świadomość, że  wszystko u niej w porządku i że jest bezpieczna.
- Więc... dobranoc- wydusiłem z siebie po dłuższej chwili, uznając, że warto coś powiedzieć, a nie zachowywać się jak słup soli.
- Dobranoc, Lelou- ziewnęła, układając się wygodnie.
Przez chwilę obserwowałem spokojny, jednostajny oddech wadery, zanim i mnie nie zmorzył sen. Automatycznie przysunąłem się nieco bliżej Karo, zamykając powieki. Byłem wykończony, ale równocześnie - pobudzony, nadal czując we krwi resztki adrenaliny, jednak szum morza i oddech przyjaciółki ukołysały mnie do snu niemal natychmiast. Jak przez mgłę, myślałem jeszcze o naszej pozycji: ulokowaliśmy się niemal na środku plaży, robiąc z siebie cel doskonały, na przykład dla takich wygłodniałych harpii. Z drugiej strony, to Litore Somina: znana w okolicy jako jedna z najbezpieczniejszych krain. Będzie dobrze, na pewno. W razie czego, przecież się obudzę, prawda?
*ranek*
Ziewnąłem szeroko, usiłując ustalić, gdzie jestem. Pod łapami widziałem tysiące złotych ziarenek, a w oddali coś miło szumiało. Było mi niesamowicie ciepło i wygodnie, szczególnie przy torsie, gdzie też powędrował mój wzrok. W pierwszej chwili, nie rozpoznałem kłębka czarnej sierści, który leżał zwinięty tuż obok mnie. A więc Karo wciąż spała.
Powoli do mojego wciąż na wpół-śpiącego mózgu docierało więcej faktów. Litore Somina, odpoczynek, gwiazdy, Asriel, syreny. Karo.
Przez moment zastanawiałem się, czy nie warto by aby obudzić wadery. Spojrzałem na niebo: słońce wisiało już zaskakująco wysoko, najwyraźniej pokonawszy całkiem imponującą część swojej codziennej wędrówki. Musiałem strasznie długo spać. Z drugiej strony, wilczyca musiała odbudować zdecydowanie więcej sił, tym bardziej, że zraniona łapa wciąż jej dokuczała. Złożyłem ponownie łeb na łapy, tym razem nieco go przekręcając, aby mieć nieco lepszy widok na śpiącą przyjaciółkę. Spokojnie leżała, co jakiś czar poruszając się nieco gwałtowniej. Ciekawe, czy coś jej się śni... Zamyśliłem się na chwilę, usiłując sobie przypomnieć, jakie to mnie marzenia nawiedziły podczas wcześniejszego snu, z zaskoczeniem jednak odkryłem, iż nic nie pamiętam, co zdarzało mi się dość rzadko. Zazwyczaj pamiętałem przynajmniej jakiś mały szczegół, zdanie czy drobne zdarzenia.
Nagle zauważyłem, jak wadera otwiera oczy. Gwałtownie odsunąłem się, zdając sobie sprawę, jak mała odległość nas dzieliła.
- Obudziłaś się- zauważyłem, nieco poddenerwowany.- Jak się czujesz? Dobrze się spało, tak w ogóle?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT