czwartek, 10 listopada 2016

Od Karo c.d. Lelou

-Chwilę faktycznie możemy się przejść, ale później wolałabym usiąść.-Odparłam. Za nami była długa droga, która po zostawiała w sobie ziarno nieświadomowości.co do swojej owocności. Miałam nadzieję, że Asrielowi uda się odzyskać władzę i dawny wygląd, czekała go jednak bardzo długa droga, na pewno dłuższa od naszej powrotnej. Najwięcej zastanowienia dała mi jednak chwila odejścia Caplluma. Pomijając sceny licznych odpałów z Mortem i zabaw za szczeniaka z Tami, czy też samotnych podróży, kończących się w różny sposób, było coś jeszcze, co mnie zdziwiło, a zarazem przykuło moją uwagę. W czasie tych miłych przebłysków spojrzeń ujrzałam jeszcze wciąż świeży i żywy obraz Lelou w Dworze Zapomnienia, kiedy to tańcząc przypominał mi kaczkę. Nie wiedzieć czemu, widok ten faktycznie pojawiał się przed moimi oczami jeszcze niejednokrotnie. Może było to przez pewien dziwny rodzaj wsparcia, jaki poczułam w tamtej chwili? Nie byłam tego pewna, wiedziałam jednak, że “tańczący” Lelou szybko nie opuści mojej głowy.
-To może być dobra myśl. Przejdziemy się trochę wzdłuż plaży, a potem możemy gdzieś przysiąść.-Przytaknął. Po chwili oboje ruszyliśmy obok siebie, zaraz przy brzegu, to też chłodna woda od czasu do czasu przepływała pod naszymi łapkami, łaskocząc w przyjemny sposób, i niwelując ślady, jakie odciskaliśmy w piasku. Mimo, że był środek jesieni, będąc tutaj czułam, jakby dopiero co rozpoczynało się lato. Ciepło słońca, które coraz bardziej skrywało się za horyzontem prażyło moje ciemne futro, tworząc kontrast z wspomnianym zimnem wody.
-Myślisz, że sobie poradzi?-Zapytałam nagle, odwracając głowę w stronę Basiora.
-Asriel? Na pewno będzie lepiej, niż dotychczas, w końcu to już “jego” podwórko.-Odparł z nikłym uśmiechem. Pokręciłam głową.
-Tak, ale straszna z niego pokraka.-Mruknęłam ponuro. Lelou spojrzał na mnie, zapewne nie zdziwiony moim komentarzem, a samym nastawieniem.-Mam na myśli, nie widzę go w walce.
-Jeśli naprawdę mu zależy, znajdzie jakiś sposób.-Słowa basiora brzmiały niczym obietnica, co nie wiedzieć czemu rozbawiło mnie. Pozwoliłam sobie jednak tylko na delikatny uśmiech.
-Może i masz rację.-Powiedziałam cichutko, a następnie lekko ochlapałam go wodą.
-Hej!-Nie był mi dłużny, i uskakując na moją stronę również ochlapał mnie wodą. Owa “wojna” trwała jednak tylko krótką chwilę, gdyż nie byłam zbytnio pozytywnie nastawiona do skoków, a przyjaciel pewnie zdenerwował by się, gdybym nadużyła łapy. Pospacerowaliśmy jeszcze chwilę, po czym usiedliśmy, wpatrując się w ostatni skrawek słońca, który przez chwilę rozświetlał całe niebo, a następnie zniknął za horyzontem, pozostawiając po sobie ledwie wspomnienie. Jakie jednak urokliwe wspomnienie! Blask morza jeszcze przez kilka minut pozostał w mojej świadomości, nakładając się tam, gdzie już go nie było. Nigdy nie widziałam zachodzącego słońca, wolałam zapuszczać się wieczorem w niebezpieczniejsze miejsca..lub spać. Na spanie zawsze przyjdzie pora. Spojrzała na towarzysza, zastanawiając się, co ten lubi robić wieczorem. Przeszło mi przez myśl, że przebywać ze swoją siostrą, pamiętałam jednak, że przyjaciel na ogół bardzo to lubi. Pewnie też latać, nie trudno było spostrzec, że to uwielbiał. Ale poza tym? Pogrążona w owych myślach ziewnęłam leniwie, na moment zamykając oczy. Kiedy je otworzyłam spostrzegłam, że głowę wsparłam na czarnym futrze. Przez całe pięć sekund było mi niewiarygodnie wygodnie, po ich upływie zrozumiałam jednak, że opierałam się o Leloucha i powstrzymałam gwałtowne podskoczenie, po prostu się podnosząc. Wbrew woli zalałam się i tak nie widoczną czerwienią. Przyzwyczajenie długiego spania zwiodło mnie po raz kolejny, a tym razem nie było tutaj Asriela, który byłby pretekstem do zmiany tematu.
<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT