środa, 9 listopada 2016

Od Klairney CD Toshiro

- To jak, jesteście gotowe?- spytał basior.
Wymieniłam z siostrą spojrzenia. Minęła nas i ruszyła przodem. Kopnęłam delikatnie łapą bok Tosh'a, a ten prychnął i poszedł za waderą. Uśmiechnęłam się i przytuliłam bok głowy do karku basiora patrząc na krajobraz. Wokół nas porozrzucane były skały wulkaniczne, resztki magmy i gruz.
- Tosh? - zagadnęłam.
- Hmm?
- Jak wrócimy do watahy to pierwsze co zrobisz to pójdziesz się wykąpać! - rzuciłam.
- Cooo? - spytał przeciągle.
- To co słyszysz. Jest tu strasznie brudno i ogólnie fuj... - skomentowałam podnosząc głowę i rozglądając się dookoła.
- O czym tam sobie plotkujecie? - Fee odwróciła się do nas.
- Ehh, o niczym... - basior wywrócił oczami.

***

Droga minęła...średniawo? Cóż po za tym, że ciągle Tosh niósł mnie na grzbiecie i strasznie zdrętwiały mi łapy to było całkiem spoko. Fee mówiła nam kiedy wulkan ostatnio wybuchł albo była w stanie ocenić, kiedy dany kawałek magmy wyprysł z wulkanu.
Po jakimś czasie dotarliśmy do półki skalnej, na której basior pozwolił mi zsiąść z jego pleców. Dziękuję.
- Klair? - zagadnęła Fee, gdy już stałam o własnych siłach.
- Słucham ja cię? - podeszłam.
- Pamiętasz jak w dzieciństwie urządzałyśmy zawody?
- Zależy o które ci chodzi...
- O te ze zbieganiem na czas z góry! - spojrzała z entuzjazmem na mnie.
- Ah no tak! A co?
Ahh no tak, Tosiek podsłuchiwał.
- Bo mogłybyśmy teraz je urządzić! - klasnęła łapkami uśmiechając się.
- CO?!! NIE!! - Tosh wskoczył zasłaniając mnie.
- Ej, wyluzuj. Jak chcesz to ścignij się z nami - wadera uniosła brew.
- Nie ma mowy. Klaruś? - odwrócił się do mnie. - Łapa nadal boli?
- Nie jestem dzieckiem! Zresztą chętnie się ścignę...dawno tego nie robiłam... - odparłam.
- A twoja łapka? - spojrzał na moją kończynę.
- Masz rację, no ale jak inaczej zejdziemy? - uśmiechnęłam się zadziornie.
Pyszczek basiora lekko zbladł. Czyżbym miała rację?
Bez większego namysłu rzuciłam się w stronę krawędzi półki. Spojrzałam w dół, a w mojej krwi poczułam przypływ adrenaliny. Wiatr lekko zawiał przywołując na mój pyszczek uśmiech. Razem z Fee skoczyłyśmy na skały nieco nizej i ustawiłyśmy się do skoku. Oczywiście po tej stromej stronie. Basior niepewnie skoczył do nas.
- Raz.
- Dwa.
- Trzy!
Jak na zawołanie rzuciliśmy się w dół wulkanu. Skacząc ze skały na skałę zsuwałam się z zawrotną prędkością z ściany wulkanu. W każdej chwili skały mogły osunąc mi się spod łap co napawało mnie jeszcze większą radością. To jest smak adrenaliny. Pył wlatywał mi do oczu, a pojedyncze kawałki magmy spadały w ślad za nami. Już prawie koniec... Prowadziłam ten szalony wyścig. Tosh powoli zeskakiwał z pojedynczych skał, a Fee zgrabnymi ruchami mijała śliskie fragmenty wulkanu i poruszała się ze stałą prędkością.
Czas na finish.
Skierowałam się w stronę skały w kształcie rampy. Błyszczała się co oznaczało gładką powierzchnię. Po chwili zjechałam na nią wybijając się w powietrze na ponad kilka metrów. Zrobiłam salto w powietrzu lądując na cztery łapy na zboczu. Dojechałam do stóp wulkanu. Zawyłam zwycięsko widząc moich towarzyszy dołączających do mnie.
- Wygrałam!
- Woah! Tosh, masz niezłą sztukę, lepiej uważaj. - puściła mu oczko Fee. Uśmiechnęła się.
Basior wyglądał na skołowanego, a po za tym był cały brudny od gruzu. Ja pewnie też.
Skoczyłam na basiora zamykając go w uścisku.
- Och chyba nie tylko ja muszę się wykąpać. - zasmiał się. - Ale następnym razem uważaj Klaruś, to mogło być bardzoo niebezpieczne, wiesz?
- Oj wieeem...ale teraz możemy wracać - uśmiechnęłam się.
- Dobra, to może dać wam smoki? - wtrąciła się Fee.
- Taak! - ucieszyłam się.
Tosh trochę mniej. No trudno.

***

Staliśmy przy "naszych" smokach przygotowując się do powrotu. Pożegnałam się z siostrą, oczywiście nie szczędząc uścisków i obiecanek, że przybędziemy jeszcze kiedyś. Tosh stał z boku z bladą miną. Chyba nie lubił zbytnio latania na smokach. Podeszłam do niego i liznęłam go w policzek.
- Dasz radę?
- P-pewnie.
- To czas na nas. Żegnaj Fee!!
- Do zoba!
Po chwili znikneliśmy z pola widzenia Fee.

<Tosh?? Wyyyybacz, że serio aż tak długo nie pisałam>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT