sobota, 12 listopada 2016

Od Lii c.d. Victora

Byłam zdziwiona. Czyż by myślały..., ze co? Zajmę miejsce ich matki? Na samą myśl chciałam ryczeć ze śmiechu. Patrzyłam na ostatnią z córek. Chyba miała na imię Tamara. Nie wiem. Patrzyłam na nią dziwnie. Wyglądała trochę jak lis ale podobały mi się jej barwy. I nie kapuje o co chodziło tej jednej z ich matką... uciekła?, Ktoś ją porwał?, Została połknięta przez winegra? (dobra. Chyba nikt oprócz mnie nie wie co to jest winegr ) W każdym razie nie wiedziałam. Przypuszczałam, że córki Victora są dorosłe, bo jak by inaczej?
- Emm.... hejka. - powiedziałam do jednej z córek Victora.
- Hej? - i znowu to samo. Nie wiem co powiedzieć. jest w moim wieku i nie wiem co powiedzieć. JAK ZAWSZE. Czy ja umiem tylko gadać o śmierci i nadziei? Chyba tak. ,, Przyszła śmierć pewnego razu, połykając każdą duszę. Życie przed nią chen umyka gdyż ze śmiercią, nikt nie wygra." Oto mój cytat. I co? Fajny? Nie.
- Emmm... chyba jesteś w moim wieku.... ile masz lat? - spytałam
- 2 - zamurowanie. Nie wiedziałam, że ma tyle samo lat co ja.
- Tak... samo. - powiedziałam z ostrożnością. Popatrzyłam na Victora z błagalnym wzrokiem. Nie wiedziałam co mówić. czemu ja taka jestem?
- To może pójdziemy na zewnątrz? - spytał Victor. Nie miałam nic przeciwko temu ale ktoś mnie wyprzedził.
- Oki. - powiedziała z uśmiechem wadera i zamiast iść zaczęła podskakiwać. Jak ja. Oszołomienie. Podziękowałam wzrokiem Victorowi i podreprałam na waderą ale w połowie drogi się zatrzymałam i popatrzyłam na Victora.
- Jak ona ma na imię?
- Tamara.
- Dzięki. To.... dość dziwne.
- Nie mów, że nie ostrzegałem. - powiedział basior. Uśmiechnęłam się
- Mówiłeś. Ale cóż. Jeśli nie chcesz mi opowiedzieć co się stało z ich matką a twoją partnerką to twoja sprawa. Nie będę wnikać. Ale zawszę mogę pomóc. - powiedziałam i odwracając się wybiegłam z jaskini. Tamary nigdzie nie było ale szybko przekonałam się, że nie powinnam wychodzić. Chmara liści spadła na mnie niczym grad a córka Victora siedziała parę metrów ode mnie i się chichrała a ja, bezradna siedziałam w kępie liści i gapiłam się w nią jak sroka w gnat.
- Ach tak.... - powiedziałam i... no cóż. Pamiętam jak grałam z Hadesem ( tak miał na imię mój brat ) w pewnego rodzaju piłkę. Ale teraz wystarczyły mi skrzydła. Rozpostarłam je i zaczęłam machać. Tym razem to ona była w liściach a ja się śmiałam. Podeszłam do niej i się ukłoniłam.
- Przepraszam panią ale... chyba przeciąg zdmuchnął liście. -powiedziałam do otrzepującej się z liści wadery.
- Lia. Miło poznać. - powiedziałam. Tamara patrzyła na mnie przez chwilę i podała łapę.
- Tamara.
- No. To teraz już poznałam osobiście 3 wilki. - powiedziałam i usiadłam drapiąc się za uchem.
- 3!? - Tamara wyglądała na oszołomioną.
- No, jestem mało przyjazna. Często dostaję głupawkę i recytuję wiersze albo co innego o śmierci.
- To chyba dobrze trafiłaś. - powiedziała Tamara i popatrzyła w stronę gdzie oddaliły się pozostałe 2 córki Victora.
- Masz ochotę na dziką kaczkę? - spytałam ją patrząc w zupełnie innym kierunku.

< Victor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT