sobota, 30 września 2017

Od Ilyi cd. Karo

Wymamrotałem coś niezrozumiałego, co miało jej zasygnalizować, że zwróciła się z niewłaściwym pytaniem do niewłaściwego wilka. Naprawdę? Sądziła, że wymyślę jakiś sensowny sposób na wydostanie się stąd... Jeśli tak, to chyba zmienię o niej zdanie. Widząc, że wadera stała w miejscu i czekała na moją odpowiedź, prychnąłem i ruszyłem przed siebie. Już po chwili za sobą usłyszałem kroki. Kiedyś na pewno stąd wyjdziemy, a jak nie, to trudno. Każdemu może się to zdarzyć.
Wyczułem ciekawą woń, woń pieczonego mięsa i nie był to byle zając. Uśmiechnąłem się pod nosem, ciesząc się, że mogę coś zjeść przed wyjściem na zewnątrz. Miałem już pobiec, ale zanim zdążyłem przyspieszyć, potknąłem się o... No właśnie, o co? Upadek trochę zabolał, ale to nie przeszkadzało Karo, żeby się zaśmiać. Zastrzygłem uszami na dźwięk jej głosu i odwróciłem się do niej, jednak na ziemi zauważyłem coś, co jest warte większej uwagi. Podłoże wydawało się w miarę gładkie, ale pewna jej część wystawała i przypominała cegiełkę. Obróciłem całe swoje ciało, wciąż leżąc na ziemi. Łapą dotknąłem i przycisnąłem, "cegiełka" schowała się.
– Coś nie tak Ilya? – zapytała.
– Nie przeszkadzaj mi, nie widzisz, że się świetnie się bawię.
Odpowiedź raczej się nie spodobała, bo mruknęła pod nosem coś obraźliwego. Podeszła do mnie i zaczęła się przyglądać, a raczej kiwała głową, starając się mnie stamtąd odciągnąć. Chciała wrócić do domu, tak przynajmniej twierdziła. Przekrzywiła się na bok, a pod jedną z jej kończyn znów coś wyrosło. Uśmiechnąłem się, a oczy zabłyszczały cudownym błyskiem, zdradzając, że zaistniała sytuacja zaczęła mi się podobać. Skoczyłem ze swojej pozycji, odpychając Karo tak, że prawie się przewróciła. Ktoś z nami pogrywał, więc postanowiłem mu odpowiedzieć. Za każdym razem, kiedy pojawiała się "cegiełka", wciskałem ją z powrotem do ziemi. Nie trwało to długo, ponieważ poczułem na sobie ciężar, który spowodował pogłębienie się bólu spowodowanego raną przy karku. Wadera przygwoździła mnie do ziemi jednym, sprawnym ruchem i rozkazała przestać, wówczas rozległ się śmiech, a podłoże zadrżało.
Obudziła mnie ta wspaniała woń z wcześniej, aż pociekła mi ślinka. Oblizałem się i podniosłem, chcąc podejść do paleniska, nad którym zawisło to, co marzyło mi się od dłuższego czasu. Moje plany wyżerki zostały spalone w tym ognisku. Ktoś je tam po prostu wrzucił, wiedział o tym, co zamierzam i po prostu to zniszczył. W głosie wadery usłyszałem lekkie zdenerwowanie, ale nad nim dominowało coś lepszego. Mianowicie radość.
– Śpiąca królewna w końcu się obudziła... – Uderzyła mnie łapą w tył głowy. – Za nim coś zrobisz, pomyśl nad tym, że czasem może to być czyjaś pułapka. Trochę podejrzliwości!
– Gdzie jesteśmy? – odparłem, nie zważając na to, że czepia się mojego beztroskiego podejścia do całej sprawy.
– Wiem, jak stąd wyjść.
Wadera machnęła łapą w kierunku grupki krasnoludów, tłumacząc, że to nasi strażnicy. Strzegą nas, byśmy nie uciekli, zanim nie skażą nas za nasze przewinienia. Mogliby nas zabić od razu, ale nie! Po co?! Uderzyłem łeb w niewidzialne pole, które po chwili przemieniło się w metalowe kraty. Coś było z nimi nie tak, bo kiedy postanowiłem rozmasować kolejne już bolące miejsce, moja sierść się odrobinę skleiła.
– Pokryte dziwną substancją. Nie dość, że lepka to i moce na nią nie działają, przez co tu utknęliśmy. Pracują w kopalni, ale znają drogę na powierzchnię. Sądzę, że nie wiedzą, co mają z nami zrobić. Rozumiem to, co mówią i mogłabym się z nimi dogadać, ale wątpię, żeby pomogli nam się stąd wydostać za darmo.
– Dziwnie na nas patrzą – podsumowałem ich wszystkich, wciąż ignorując to, co mówiła. – Głodny jestem, jeśli czegoś nie dostanę... Będę zmuszony cię zjeść.

< Karo? Ilya nie rozumie, Ilya nie wyprowadzi, więc niestety zrzucam na ciebie tę odpowiedzialność. xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT