niedziela, 10 września 2017

Od Nikolaja do Karo

-Może nie wyglądają na zaniedbane, ale mogą takie się stać, jak będą tu samotnie spędzać czas bez rodziców…-stwierdziłem.
-Bez przesady Nikolaj, pewnie ich rodzice zaraz wrócą-oznajmiła wiaderka i zabrała mnie za pysk, by przenieść mnie z dala od zajączków.
-Ej! Co ty robisz?-spytałem, gdy mnie puściła na ziemię i spojrzałem na nią poirytowany. Chociaż tego nie mogła zauważyć.
-Mówiłam ci zapach. Będąc przy nich nie pomożemy im.
-Ale one są małe, a nie mają jak się bronić…
-Dlaczego ci na tym tak zależy? Przecież my jemy takie zwierzątka, które są bezbronne.
-Ale one są dorosłe, a te nie…
-I co z tego?-wadera dalej mnie pytała.
-Nie ważne, masz rację lepiej je tu zostawmy…-mruknąłem. Czułem się źle, przez wspomnienia, które do mnie wracały. Przecież ja też jestem taki mały, ale mam pazury i zęby, dzięki którym mogłem się bronić. No i oczywiście spryt, a one nic z tego nie mają.
-Ech, właśnie przyznałeś mi rację. O co chodzi młody?
-Mówię, że o nic, chodźmy już stąd!-krzyknąłem, lekko poirytowany.
-Nie krzycz. Nie jesteśmy tu sami…-stwierdziła wadera.
-Hę o co chodzi?
-Są tu lisy...Jak nie chcesz, by twoje zajączki i ty zostały zjedzone to bądź cicho.
-To co zrobimy Karo?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT