niedziela, 3 września 2017

Od Karo cd Lelou

No proszę, od problemu w inny problem. Zdaje się, że zezłościliśmy najadę. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy mój żywioł pecha przy mnie nie pozostał, wiecie?
— Uspokój się — syknęłam, nim zdążyłam ugryźć się w język. No, tak, nie zapominajmy o małym, acz sensownym fakcie: mam długi język. Jeśli ja będę z nią dyskutować, dobrze się to nie skończy. Z drugiej strony, Lelou jest poddenerwowany. Może powinniśmy przeprosić i odejść? Ale trop Nanami się tutaj urywa!
— Mam być spokojna? A gdyby twój przyjaciel został po zaatakowany, chociaż nic złego nie zrobił, byłabyś spokojna? — warknęła.
— Zaatakowany? Bez przesady, to było tylko pacnięcie — warknęłam. Lelou potrącił mnie lekko w bok.
— Nie mamy na to czasu, Karo. Gdzieś tutaj może być Nami. — Olśniło mnie. Skoro Nami tędy przechodziła, to ta cała najada musiała ją widzieć, prawda? Kłopotem może być jednak fakt, że ją zdenerwowaliśmy, ale gdyby udało się ją udobruchać...
~ Czyżbyś potrzebowała pomocy? — zapytała wesoło tulpa.
~ Nie — zaprzeczyłam niemalże od razu. Szybko jednak przebiegło mi przez myśl, że ja tylko pogorszę sytuację.
~ Och, Karo, wystarczy poprosić — zauważyła uroczo Molly.
~ Molly, czy mogłabyś… — zaczęłam.
~ Molly, czy mogłabyś proszę — poprawiła mnie tulpa.
~ Molly, czy mogłabyś ekm, proszę, pogadać z tą panią? — rzuciłam poirytowana.
— Hej, Karo, rusz się. — Lelou się niecierpliwił.
~ Powiedz to ładniej — zażądała tulps.
~ Molly, czy z łaski swojej mogłabyś proszę…
~ Karo.
~ Molly, PROSZĘ, dyktuj mi co mam mówić i nie baw się ze mną teraz w te swoje głupie gierki! — zirytowałam się. Przyjaciółkę chyba jednak to zadowoliło.
~ Skoro tak ładnie prosisz… — powiedziała łagodnie.
— Karo… — ponaglił Lelou. Spojrzałam łbem w kierunku basiora.
~ “Ach, naprawdę przepraszamy ciebie, oraz twój strumyk za to, co się stało” — powiedziała tulpa, a ja miałam ochotę głęboko westchnąć. Raz kozie śmierć, co nie?
— Ach, naprawdę przepraszamy ciebie oraz twój strumyk za to, co się stało — odparłam, naśladując ciepły, pogodny ton głosu Moll.
— Przepraszacie? Też coś. Nie widzę chociażby uzasadnienia tego czynu — syknęła kobieta.
— Nie chcieliśmy, aby twoja woda poczuła się urażona. Po prostu… Nie możemy kogoś znaleźć, przez co Lelou jest zestresowany — odparłam, uśmiechając się delikatnie. Molly, jeśli to nie zadziała, marny twój los.
— Znaleźć kogoś? A niby kogo tutaj szukacie, problemu? — zapytała, chociaż jej ton nie był już pełen pretensji.
Pokręciłam przecząco głową.
— Chodzi o siostrę mojego partnera, nigdzie nie możemy jej znaleźć, a jest już dość późno — odparłam, kopiując słowo w słowo to, co powiedziała Moll.
— Masz na myśli taką drobną, brązową waderę, czy nie tak? — dopytała. Miałam zamiar kontynuować rozmowę, gdy Lelou bagle się wtrącił.
— Jeśli coś jej zrobiłaś… — syknął. Delikatniw uderzyłam partnera w bok.
— Więc… Mówisz, że ją widziałaś? — zapytałam, tym razem nie korzystając z pomocy tulpy. Aż taka anty socjalna chyba nie jestem.
— Może widziałam, może nie widziałam. Nic nie ujawnię, doputy twój chłoptaś nie przeprosi mojego strumienia. — Ton jej głosu nie znosił sprzeciwu. No, cóż, może jednak Molly coś zdziałała? Miałam tylko nadzieję, że Lelou nie da się ponieść emocjom.
~ Dzięki, Molly — przypomniała mi tulpa.
~ Wal się, Molly — odparowałam, z nie małą satysfakcją.
~ Ja ciebie też — odparła wyraźnie zadowolona tulpa. No dobra, może zagrała mi lekko na nerwach, bez jej pomocy nie dowiedziałsbym się jednak, czy jest jakaś szansa na zdobycie informacji.

<Lelou? Dowiemy się czegoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT