sobota, 2 września 2017

Od Karo cd Lelou

A może jednak coś się stało? — Nieprzychylna myśl przywędrowała przez mój łeb, gdy basior oznajmił, że Nami nigdzie nie ma. No przecież nie mogła wyparować! Musiała gdzieś być.
Słysząc, jak Lelou kręci się w kółko, natychmiast podjęłam decyzję.
— Idę z tobą — oznajmiłam hardo. Nie mogłam tak po prostu siedzieć na miejscu i czekać, kiedy jego zdenerwowanie mogła dostrzec nawet ślepa osoba. Wstałam raptownie, wychodząc z jaskini.
— Nie ma może jakiś… Ulubionych miejsc? — zapytałam. W oddali usłyszałam pohukiwanie sowy. Na pewno nie było wcześnie. Oczywiście, Nanami była zdenerwowana, ale mogła się chociaż pojawić! Tyle rzeczy mogło się stać…
~ Jakbyś Ty kiedykolwiek była lepsza — żachnęła się Moll. No, fakt, miałam istny dar do notorycznego nie informowania nikogo, gdzie też się nie wybieram. Tyle, że ja, to ja, jestem zabójczynią, byle co mnie nie zabije. Nami była zaś… Delikatna, spokojna, tak to nazwijmy. Co prawda, nadal podtrzymuję, że jest dorosła i może robić, co jej się podoba, ale… Obawy basiora były zrozumiałe. Może i wataha miała świetną obronę, kilka stworzeń umiało się jednak przez nią przedrzeć. Zresztą, Nanami mogła wywędrować poza jej tereny…
— Wszystkie sprawdziłem — zapewnił wyraźnie zdenerwowany basior, ruszając przed siebie. Pobiegłam razem z nim, nasłuchując uważnie. Jak wybędziemy dalej, zamierzałam rozesłać kilka fal dźwiękowych, przy pomocy których mogłabym wpaść na jakiś trop. Wokół roztaczały się rozmaite zapachy. Kryjówki lisów były wręcz na wyciągnięcie ręki, tylko chcieć, acz jakoś nigdy nie popierałam morderstwa we śnie. Nieopodal były także jakieś sarny… Wszystkiego stało się nagle tak pełno. Cykady słychać było niemalże z daleka. W całej tej symfonii nie wyczuwałam jednak chociażby śladu zapachu szwagierki. Jak daleko mogła zajść w tym czasie? Z biegiem szukania zaczęłam powielać zmartwienia Lelou. Las był pełen rozmaitych stworzeń, mógł więc wkraść się ktoś o złych zamiarach! Lelou parsknął nagle, poddenerwowany.
— Gdzieś przecież musi być! — syknął. Westchnęłam ciężko. Trzysta metrów na około. No, dalej. Byłam w stanie dostrzec najmniejsze robaczki. Nagle poruszyłam się, znajdując coś intrygującego.
— Jakieś dwie minuty stąd na zachód — odparłam. Basior poruszył się, zdziwiony.
— Masz ją? — zapytał z nadzieją. Aż głupio było mi mówić, że to niezupełnie zupełnie wadera, a jedynie trop.
— Mam dość drobne wilcze ślady, odbite w błocie — odpowiedziałam — zdają się być świeże. Mogła tędy przechodzić.
Basior zastanowił się chwilę, po czym westchnął.
— Prowadź — rzucił jedynie. Skinęłam głową, ruszając w tamtym kierunku. Starałam się jak najdokładniej odwzorować zarys terenu. Bieg zdawał się o wiele dłuższy, niż przewidywałam, napotykane zaś istoty uciekały w popłochu, jakby spodziewając się, że jesteśmy teraz w trakcie polowania. Będąc na miejscu pochyliłam się nad śladem, aby następnie kiwnąć głową, wyczuwając zapach, który kojarzył mi się z naszą jaskinią.
Była tutaj. Może maksymalnie godzinę temu? Ślad również sugerował, gdzie mogła się kierować. Ale dlaczego Lelou nie mógł użyć swoich mocy, aby ją wyczuć?

<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT