środa, 20 września 2017

Od Karo cd Imogen

Samotny spacer czasami potrafi naprawdę odprężyć. Chwila ciszy i spokoju w natłoku codziennych spraw, a także licznych przygód, zdawała się czasem być wręcz na wagę złota. Co prawda, jesień powoli dawała o sobie znać, raz po raz otaczając ciało chłodek, był on jednak dość przyjemny. Słońce nie prażyło już nachalnie, a delikatnie przysmażało skórę. Raz po raz pomiędzy moimi łapami przedzierały się liście, nie były one jednak ani istotnym, ani przeszkadzającym czynnikiem. Dotykając ich widziałam przed oczami kolorowe obrazy moich minionych jesieni. Cóż, tej trzeciej w moim życiu nie dane było mi zobaczyć, odczuwałam ją jednak o wiele mocniej, niż zazwyczaj. Urocze piski wiewiórek, w panice szukających zapasów oraz ptaki pakujące swoje manatki zdawały się mieć swoją własną ścieżkę dźwiękową, charakteryzującą tylko je. Było jednak coś jeszcze.
Z uwagi na mój dobrze rozwinięty ruch, słyszałam raz po raz, jak coś przemieszczało się nade mną. Fale dopuszczane w tamtym kierunku kreowały łapy, nie byłam jednak tego pewna. Udając, że zupełnie tego nie dostrzegam, szłam dalej, skrycie ciekawa delikwenta. Ten nagle popełnił błąd, zaplątując się najwidoczniej w gałęzie. Już po chwili wisiał przede mną.
— Hmm. Cześć? — burknęłam, początkowo nie zdolna do odróżnienia istoty. Nie kojarzyłam jej z moich dotychczasowych poczynań.
— Karo? — rzuciła. Coś w jej głosie brzmiało dziwnie znajomo. Uniosłam uszy, jakby starając się przeanalizować jej słowa.
— Z jakim rodzajem wisielca mam do czynienia? — Uniosłam pytająco brew. Chciałam sprowokować ją do powiedzenia czegoś jeszcze.
— Hmm. A jakie rasy wyróżniamy? Dobrze by było mieć jakiś wybór, co nie? — Gwałtownie podniosłam głowę, zderzając się z rozmówczynią.
— Yuko. — Niewielki przypływ bólu w mojej czaszce pomógł mi dojść do właściwej odpowiedzi.
— Ech, co tak mocno? — syknęła — Zresztą, nie Yuko. Imogen — dodała dumnie. Jaka znowu Imogen?
— Zebrało Ci się na dziwne pseudonimy? — zapytałam dawnej mentorki.
— A tobie na powolną transmisję danych? — odgryzła się z uśmiechem. — Czasy się zmieniają, imiona też.
Czułam się trochę dziwnie w jej towarzystwie. Nie widziałam, a raczej słyszałam jej ledwo rok, a miałam wrażenie, jakby ominęło mnie kilka galaktyk.
— Niech będzie — stwierdziłam obojętnie. Wadera jakby nigdy nic prowadziła ze mną konswersację, wisząc. Cóż, tak też można, co nie?
No nie do końca.
Chwilę po tym, jak przeszło mi to przez głowę gałąź zerwała się, strącając Yuko na ziemię.
— Aishh, najpierw głowa, a potem twarde lądowanie. Home sweet home — parsknęła. Uśmiechnęłam się lekko.
— Długo tu jesteś? — zapytałam. Na razie nie dawałam za bardzo znać o swojej dysfunkcji.

< Imogen? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT