wtorek, 5 września 2017

Od Karo cd Lelou

Sto metrów, a potem w dół. Czemu Nanami niby miałaby być gdzieś na dole? Co się musiało stać? Pzechodzenie owych stu metrów nieustannie nasuwało coraz to nowsze zagadki do mojej głowy. No bo, hej, jak Nanami mogła by dostać się pod ziemię? A może jest w labiryntach? Ta myśl nie była wcale przychylna. Podczas mojej eskapady w poszukiwaniu przestępcy, wraz z Illyą, natknęliśmy się tam na liczne potwory. Świadomość, że wadera mogłaby trafić tam zupełnie sama nie była zadowalająca. Zreztą, podziemia nie kojarzyły się z niczym dobrym. Przejście do świata Asriela, labolatorium doktorka, labirynty… Jasny gwint. Zaczęło mnie zastanawiać, jak bardzo Lelou musiał być teraz zdenerwowany? Jego siostra jest gdzieś… Na dole. Dłuższa chwila spaceru w ciszy nocy i niewyjaśnionych trosk urwała się, gdy poczułam lepką substancję pod łapami,która po chwili zaczęła się zapadać, ciągnąc w dół.
— Lelou… Zaczynam się domyślać, co najada miała na myśli… — mruknęłam. Było to jednak ostatnie, co zdążyłam powiedzieć. Substancja nie była, jak ruchome piaski, które wciągały powoli. Ona po prostu… Brała Cię w dół, co tu dużo mówić! Już po krótkiej chwili straciłam przytomność.
~*~
Stałam na czterech łapach, w dość sporym pomieszczeniu. Nie miałam pojęcia, co się stało, ani jak się tutaj znalazłam. Zadrżałam, czując w powietrzu swąd krwii. Przeanalizowałam pomieszczenie, szybkim ruchem. Moje ciało otaczało kilka ciał, przyszpilonych igłami. Były zupełnie nieruchome. Dopiero po chwili rozpoznałam w nich ciała moich bliskich. Była tutaj Mortem, oraz Tamara, których tak dawno nie widziałam. Wstrząsnął mną dziwny dreszcz, jakby nogi miały odmówić bezpieczeństwa. Dalsza identyfikacja nie polepszała tego stanu. Otaczały mnie ciała ojca, matki, niezbyt wielkie ciało Nikolaja, oraz… Lelou. Wszystkie w ten sam sposób przyszpilone były ogromną ilością igieł, powoli zaplamiając podłożę krwią.
— Co do… — syknęłam, chcąc cofnąć się o krok, wszędzie wokół były jednak ciała rozmaitych osób. Po chwili rozpoznałam jeszcze kilka osób. Klairney, Ashita, Zuko… Co jest, do cholery?! Panicznie podchodząc do otaczających mnie, kilku osób, poruszałam nimi, czując, jak na moje oczy cisną się łzy. Nie, nie, nie, nie możliwe! Przecież wszyscy nie kogliby tak nagle… I to w taki sposób…
No właśnie, nie możliwe. Jest tutaj zbyt wiele rzeczy, któeych się obawiałam, na raz. Spokojnie, Karo, weź kilka wdechów. Nikomu nic się noe stało. Lelou, rodzice, siostry… Oni żyją. Ktoś po prostu sobie pogrywa. Tak, to na pewno to. A skoro to jest iluzja… Czując liczne dreszcze, podeszłam do jednego z ciał, delikatnie wyjmując igłę. Nie potrafiłam zapanować nad trzęsieniem się na całym ciele. Cho.lera, to za dużo! Wbiłam igłę w łapę, chcąc się ocknąć.
~*~
Dreszcz przeszedł przez całe mije ciało, gdy okazało się, że leżę na podłodze. Nieopodal znajdował się Lelou, a także Nanami i… Miru. W mojej głowie zaczęło się to układać w całość. Szwagierka musiała zobaczyć szczenię, które również zapadało się w tę pułapkę a potem… Potem wylądawała tutaj.
— Lelou, Nami, Miru! — zawołałam, poruszając wilkami. Jak najbardziej żywymi wilkami, co przyjęłam z ulgą. — To iluzja! Wstawajcie!
Żadne jednak mawet nie drgnęło.
— Nie przebudzisz ich — syknął w moim kierunku jakiś głos. Kobiecy, głęboki...— muszą sami dojść do tego, że śnią. Tobie to zajęło… Jakieś cztery godziny.
Czter… Cztery godziny? Co jest?!
— Kim jesteś? — warknęłam hardo, wstając na cztery łapy i wbijając pazury w ziemię — Co im zrobiłaś?!
Obca zaśmiała się.
— Ja? Ja tylko produkuję sobie pożywienie. Jak ci się podobał ten malutki koszmarek, waderko? — Poczułam, jak sierść jeży mi się na karku, nadal wbijając pazury w ziemię. W cośmy się wpakowali? Pożywienie? Czy ta istota… Żywiła się strachem?

<Lelou? Wake me up insidee! XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT